sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 9

LIAM'S POV

Łaziłem w centrum handlowym już od ponad godziny. Szukałem tej cholernej sukienki. Musi być idealna, kilka już miałem w ręce, jedną chciałem nawet kupić, ale zrezygnowałem. Chyba nie jestem za dobry w wybieraniu ciuchów dla kobiet. Dlaczego to musi być takie trudne?
Wszedłem do ostatniego sklepu i w końcu znalazłem tą idealną. Poszukałem odpowiedniego rozmiaru i porządnie zlustrowałem kreację wzrokiem. Seksowna. Przygryzłem wargę wyobrażając sobie jak Daisy będzie w niej wyglądać. Boże....tak bardzo chciałbym ją zobaczyć na Daisy. Szybko podszedłem z nią do kasy i kupiłem. Zostały kwiaty i bombonierka. 
Wszedłem do dosyć dużej kwiaciarni. Poprosiłem o ogromny bukiet róż. Razem z opakowanym papierem bukietem i siatką z suknią ruszyłem do supermarketu. Wszedłem w dział z czekoladkami i innymi słodyczami. Wybrałem najdroższą i najpyszniejszą bombonierkę i kupiłem ją. 
Oby przeprosiny wypaliły.
Wszystkie zakupy położyłem na tylnym siedzeniu. Szczególną ostrożność poświęciłem kwiatom. Są najważniejsze. Ruszyłem w drogę. Wszystko musiałem zawieść jej do pracy. Droga do hotelu nie zajęła dużo czasu.

DAISY'S POV

Stałam za ladą w recepcji. Aktualnie nie miałam nic do roboty. Po prostu czytałam książkę. Pogrążyłam się całkowicie w czytaniu zapominając o wszystkich problemach, które mnie dręczą. Normalnie gdyby szefowa była dzisiaj w pracy dostałabym opieprz za nic nie robienie, no ale co zrobić gdy nikt nie składa rezerwacji w naszym hotelu. Przez to nie musimy sprzątać apartamentów czy je szykować.
Drzwi wejściowe rozsunęły się, spojrzałam w takim samym czasie co Olivia w ich stronę. Oniemiałam widząc w nich Liam'a. Boże...po co on tu przylazł? Zjechałam wzrokiem na jego ręce. Były zajęte czymś podłużnym, zawiniętym w papier i dwoma innymi zapakowanymi pudełkami. Co to jest do cholery?! Ruszył w naszą stronę. Uważnie obserwowałam jego kroki. Już po chwili był przede mną. Olivia stała i po prostu gapiła się z boku z lekko rozchylonymi ustami. Ja w ogóle się nie ruszałam. Nie chciałam z nim rozmawiać, a co dopiero patrzeć. Po tym co zrobił czuję się przy nim niezręcznie. No może troszeczkę....minimalnie przesadzam z tym unikaniem go, ale nic na to nie poradzę. Nikt nigdy z mężczyzn mnie nie dotykał i nie widział nago. Jestem dziewicą, a mam 20 lat. Dziwne - wiem. Ale wolę ro zrobić to z odpowiednią osobą. Czuję intensywny wzrok bruneta na mojej osobie.
- Um...cześć Daisy - odezwał się niepewnym głosem. Nie odpowiedziałam tak jak normalny człowiek, niech nie liczy na szacunek z mojej strony.
- Czego chcesz?! - spytałam ostro, brzmiało to bardziej jak syknięcie.
Westchnął.
- Daisy...proszę...muszę z tobą porozmawiać na osobności - powiedział niemal że błagalnie, przelotnie spoglądając w stronę mojej przyjaciółki. W głowie toczyłam bitwę, porozmawiać z nim czy nie? Westchnęłam i pokiwałam potakująco głową.
- Okej, ale nie za długo, jestemw  pracy
- To ja pójdę zajrzeć do naszych klientów - odezwała się Olivia. Już po chwili zniknęła za rogiem.
- Daisy przepraszam za to co zrobiłem, nie chciałem żeby tak wyszło, ale miałem powód. Gdy leżałaś nieprzytomna na ławce przed klubem jakiś 2 facetów oblewało twoje ciało alkoholem. Zareagowałem, ale nic poważnego im nie zrobiłem. Zabrałem cię do siebie i musiałem zmyć z ciebie to świństwo inaczej cała byś się kleiła. Nie masz się też czego obawiać, nie dotykałem cię w miejscach intymnych. Przysięgam! Nawet nie gapiłem się tam jak jakiś gwałciciel. Proszę uwierz mi. Nigdy nie wykorzystałbym cię seksualnie gdybyś była w takim stanie. Bez twojej zgody bym cię nawet nie dotknął. - mówił to wszystko bardzo szybko. Teraz już rozumiem. Kurwa. Dlaczego wcześniej nie mogłam go wysłuchać. Przynajmniej kłótnia nie miałaby miejsca...
- Wybaczam Ci Liam - mówię patrząc na niego i uśmiechając się lekko. Mimo jego wyjaśnień nadal czuję się niezręcznie. No bo w końcu tak czy owak widział mnie nagą.
- Naprawdę? Tak się cieszę! - powiedział entuzjastycznie - To dla ciebie ska...um, Daisy - zająknął się. Czy on właśnie chciał mnie nazwać skarbem? I Boże. Wyciągnął ręce w moją stronę. Wzięłam wszystko. Odpakowałam największy papier. Oniemiałam. Pod nim krył się ogromny bukiet kwiatów. Czerwone róże.
Powąchałam je, przepiękna woń. Uśmiechnęłam się szerzej. Odpakowałam resztę. Ostatni prezent był niesamowicie seksowny i piękny. Sukienka. I to krótka. Zarumieniłam się. Spojrzałam na niego. Miał uśmiech przyklejony do swojej idealnej twarzy. Dzięki temu całkowicie zapomniałam o naszej kłótni.
- Dziękuję, prezenty są naprawdę idealne - powiedziałam nieśmiało
- Cieszę się, że trafiłem. Nawet nie jesteś świadoma jak długo łaziłem po sklepach. Najwięcej problemu sprawiła sukienka - zaśmiał się
- Domyślam się, przekonałam się o tym wiele razy - zachichotałam
- Um...czyli między nami jest już wszystko okej? - spytał pocierając dłonią swój kark. W jego głosie było słychać niepewność.
- Tak - po tym odetchnął z ulgą
- Więc...może chciałabyś pójść dzisiaj ze mną do kina? - pytał zakłopotany.
Pójść czy nie?Hmmm...
- Okej, niech będzie - skinęłam głową
- Super, przyjadę pod twój dom o 19, okej?
- Jasne
- To do zobaczenia! A i miło by było gdybyś założyła tą sukienkę - zasugerował szczerząc się do mnie wskazując palcem na sukienkę która leżała na ladzie.
- Zobaczę. Może ubiorę - i tak znając mnie zrobię to.
- W takim razie do zobaczenia - mówi całując mnie w policzek na co się lekko zarumieniłam. Wyszedł z budynku zamaszystym krokiem. Uśmiechnęłam się pod nosem. Olivia szła w moją stronę. Pewnie wszystko wdziała i słyszała. A jakże by inaczej. Będzie mnie wypytywać i jarać się...
Czyli dzisiaj czeka mnie "randka" z DJ'em Payne'm.

------------------------------------
Tak wiem, ze krótki, no i do tego chyba do dupy ;/ Nie wiem jak według was wyszedł ten rozdział, ale według mnie kompletnie zawaliłam ;/ Pisałam go w zeszycie na wycieczce szkolnej.
No ale opinię zostawiam wam....

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 8

DAISY'S POV

Zaczęłam się wybudzać, gdy usłyszałam śpiewy ptaków dochodzące z zewnątrz. Rozciągnęłam się na łóżku, poczułam dziwny zapach, jakby jakiś naleśników. Ale jak? Otworzyłam oczy i przetarłam je swoimi dłońmi. Ziewnęłam. Byłam zmęczona,  gdy tylko usiadłam poczułam ostry ból głowy. Złapałam się za nią jedną ręką i jęknęłam. Boże...kac zawsze jest najgorszy. Zawsze w takich chwilach powtarzałam "Nigdy więcej alkoholu" a tu co...zawsze łamię to postanowienie.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu zaciskając zęby żeby opanować pulsującą głowę. Zorientowałam się że nie jestem u siebie, otworzyłam oczy szerzej. O Mój Boże! Gdzie ja jestem!? Co ja wczoraj zrobiłam? Dlaczego nie jestem u siebie w mieszkaniu? Spojrzałam w dół na swoje ciało. To nie są moje ubrania. Miałam na sobie za długą bluzkę, dosięgała do połowy moich ud, podniosłam ją lekko by sprawdzić co służy mi jako bieliznę. Przeraziłam się widząc męskie bokserki. Góry nie miałam po co sprawdzać. Stanika brak. Boże! Czy ja uprawiałam z kimś seks w nocy? Jeśli tak to tym razem na serio przestanę pić. Gdy chciałam wstać z łóżka usłyszałam czyjeś kroki za drzwiami, przerażona szybko wskoczyłam pod kołdrę, zakryłam się nią po szyję i przymknęłam oczy, miałam minimalnie uchylone żeby obserwować kto zamierza zaraz mnie odwiedzić. Drzwi od pokoju zaskrzypiały, wchodził tyłem, ponieważ ręce miał zajęte tacką na której był talerz z dwoma naleśnikami i sok w szklance. Gdy tylko się odwrócił, zamarłam, a jednocześnie odetchnęłam z ulgą w myślach. To Liam. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem, podszedł do brzegu łóżka, nachylił się nade mną i pocałował czule w czoło. Jakie to przyjemne uczucie. Chciałam się uśmiechnąć ale powstrzymałam to. Nie mogę pokazać że już nie śpię. Zastanawia mnie w tej chwili jedno. Jak to możliwe że mam na sobie jego rzeczy? Przecież nie mogłam ubrać się sama, bo w końcu byłam kompletnie pijana...Pomyślałam chwilę. O nie. Jest jedno wytłumaczenie. DJ Payne osobiście mnie ubierał..., a skoro wszystko co mam na sobie to jego rzeczy, to musi oznaczać że....O Boże! Payne widział mnie nago! Jasny gwint! Zaczerwieniłam się niekontrolowanie. Usłyszałam stłumiony chichot. Muszę się dowiedzieć czy to co myślę jest prawdą. No bo mam jednak cichą nadzieję, że przebrałam się samodzielnie, nawet pod wpływem alkoholu. Otworzyłam lekko oczy.
- Dzień dobry - szepnął przystojny brunet.
- Hej - mruknęłam
- Jak się spało? - spytał patrząc w moje oczy.
- Bardzo dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale Liam...mam pytanie - powiedziałam ciszej
- Więc pytaj
- Jak to możliwe że mam na sobie twoje ubrania? I dodatkowo pachnę męskim żelem pod prysznic? - spytałam, rzeczywiście pachniałam takim żelem. To wywołuje u mnie jeszcze większy strach.
Widziałam strach w jego oczach. Wow...czyli nie tylko ja jestem zdenerwowana całą tą sytuacją.
- Wykąpałem Cię i później przebrałem... - mówił to pocierając ręką kark w zakłopotaniu.
Boże co!? On mnie dotykał! Bez mojego pozwolenia! Moje oczy kolejny raz tego ranka powiększyły się.
- Ty mnie kąpałeś?! - krzyknęłam - Jakim prawem!? Czy ja ci na to pozwoliłam? - w całym moim ciele buzowała złość.
- Daisy...ja ci to wytłumaczę... - mówił spokojnie, ale jednak można było wyczuć w jego głosie nutkę obawy. I dobrze. Powinien się domyśleć, że nie życzę sobie by mnie dotykał gdy znamy się kilka dni. Dobra...może i podoba mi się Liam, ale nie żeby od razu widział mnie rozebraną do naga!
- Nie! Przynieś mi proszę moje rzeczy, wychodzę stąd - powiedziałam wstając z łóżka, jedyne co zrobiłam to wzięłam tabletki i popiłam sokiem, resztę odstawiłam na tacę. Nie tknęłam naleśników które swoja drogą były naprawdę kuszące.
- Daisy....proszę....pozwól mi to wytłumaczyć, nie wykąpałem cię bez powodu - wstał i zaczął zbliżać się do mnie, wystawiłam ręce do przodu. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Nie zbliżaj się do mnie. Przynieś mi moje rzeczy. - powiedziałam ostro.
Westchnął, otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zrezygnowany zamknął je i ruszył do łazienki, stanęłam przy oknie, patrzyłam na widoki za nim. Nawet ładny ogródek ma. Westchnęłam. Ból głowy był coraz mniejszy. Fakt że Liam zrobił to co Zrobił jest dla mnie trochę krępujący i wkurzający. Nie zapomnę mu tego. Nie wiem gdzie jestem, bo z okna na ogródek niczego się nie dowiem, ale zamierzam wrócić do domu. Chociażby taksówką.
Usłyszałam kroki za mną, odwróciłam się, Payne podał mi rzeczy, chwyciłam je i poszłam szybko, wymijając go do łazienki. Przebrałam się tam bardzo szybko. Moja sukienka pachniała proszkiem do prania. Zmarszczyłam brwi. Wyprał mi ją. No raczej go za to nie ochrzanię. Chętnie bym mu podziękowała, ale na pewno nie zrobię tego po tym co się stało. Chwyciłam swoją torebkę która leżała na pralce nie wiedząc jak się tu znalazła. Sprawdziłam jej pojemność, wszystko było. Wyszłam z łazienki z hukiem otwierając drzwi. Liam stał i patrzył na mnie. Nie zdążył powiedzieć czegokolwiek, gdyż pobiegłam do drzwi frontowych. Wybiegłam z jego domu zamykając drewnianą powłokę za sobą. Słyszałam jak mnie woła dlatego schowałam się za płotem sąsiada. Wystukałam w moim prawie rozładowanym telefonie numer po taksówkę. Zamówiłam ją pod adres, który wyczytałam z tabliczki na płocie. Przez niewielką szparkę w płocie zauważyłam Liam'a który stał przed domem chwytając się za głowę i rozglądając. Szukał mnie. Poczołgałam się trochę dalej, by mieć pewność że mnie nie zauważy. Po chwili wrócił do siebie, a po mnie przyjechała taksówka. Odetchnęłam z ulgą., Wstałam z pod płotu i szybko wsiadłam na tylne siedzenie pojazdu. Podałam adres mojego mieszkania kierowcy i już po chwili ruszaliśmy do mnie.

LIAM'S POV

Gdy wybiegłem za nią z domu miałem nadzieję, że ją tam znajdę, ale niestety jej nie było. Boże. Wiedziałem że tak będzie. Kolejny raz zjebałem sprawę. Może właśnie dlatego nie wychodzi mi z żadną dziewczyną? Przez głupią kąpiel i ubieranie pokłóciłem się z Daisy...Pewnie teraz nie będzie chciała mnie znać. Muszę coś wymyślić. O wiem! Poradzę się Zayn'owi. On będzie wiedział co zrobić. W końcu jemy tak się udało że ma żonę od 2 lat. Siedząc załamany na kanapie, jadłem naleśniki które zrobiłem dla Daisy...To trochę przykre że ich nie spróbowała. Starałem się, a tu co? Dupa. Wytarłem tłuste ręce od naleśników w papier ręcznikowy, kuchenny. Wziąłem swojego Samsunga Galaxy S5 do ręki i wszedłem w kontakty po odblokowaniu ekranu
dotykowego. Palcem wybrałem numer Malik'a, zadzwoniłem do niego. Odebrał po 5 sygnałach. Jezu co on tam robił? Zaśmiałem się w myślac.
- Liam? Siema stary! Co u ciebie? - odezwał się Mulat.
- Cześć. U mnie jakoś leci...ale nie dzwonię żeby tak po prostu pogadać - mówię od razu
 - No dobra więc o co chodzi?
- Mam problem z pewną dziewczyną... - powiedziałem trochę nieśmiało, dziwnie jest pytać o rady faceta, dziwne jest w ogóle że dojrzały mężczyzna pyta się o rady nawet kobiety.
- A więc upatrzyłeś sobie jedną? - spytał z rozbawieniem. Przewróciłem oczami. Opierałem łokcie na swoich kolanach, patrzyłem tępo w czarny ekran telewizora.
- Ta. - mruknąłem do słuchawki.
- Uuuuu...no to gratuluję!
- Jeszcze nie ma czego. Nie jesteśmy razem, dwa razy się pokłóciliśmy w ciągu jednego tygodnia. Błagam Zayn...pomóż mi...co mam robić po kłótni żeby znów traktowała mnie jak, um....przyjaciela?
- Myślę że kwiaty, dużo kwiatów, jakaś karteczka z przeprosinami i coś dodatkowo w zupełności wystarczy - powiedział to tak spokojnie jakby to co mówił było najprostszą rzeczą na świecie.
- I to wszystko? - spytałem zaskoczony
- Według mnie to co powiedziałem w zupełności wystarczy....Sorry Liam, muszę kończyć. Zabieram Perrie do rodziców. - powiedział szybko
- No dobra, dzięki za pomoc - powiedziałem wzdychając. Po drugiej stronie usłyszałem sygnał przerwanego połączenia, odsunąłem urządzenie od ucha i zablokowałem ekran. Odrzuciłem komórkę na miejsce obok mnie. A więc muszę odwiedzić kwiaciarnię i może sklep z ciuchami...W końcu wiem jaki ma rozmiar. Widziałem na sukience. Chyba już wiem co kupię...Dopiłem swoją colę. Wziąłem kluczyki od samochodu, portfel i telefon do kieszeni. Założyłem czarne conversy na stopy i szybko wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Wsiadłem do mojego auta i uruchomiłem silnik za pomocą klucza w stacyjce. Już po chwili znajdowałem się na jezdni. Ruszyłem do popularnego centrum handlowego. Wiadomo...mogą pojawić się paparazzi, ale dla Daisy zrobię wszystko. Ona musi być moja. Ja muszę być jej. Czemu to nie może być prostsze?

---------------------------------------
Rozdział 8 i kolejna kłótnia :p Ten rozdział pisało mi się naprawdę lekko. Mam nadzieję że nie jesteście źli za to że tak długo nie było nowego, ale na blogu widnieje informacja że rozdziały są dodawane max. co 2 tygodnie ;)
Czekam na wasze wspaniałe komentarze. Naprawdę mnie motywują i za wszystkie dziękuję! <3