środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 15

+18

DAISY'S POV

Patrzyłam tępo w żelazny stół, nie wiedziałam co robić. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Po moich policzkach spływały powoli słone łzy. Byłam bezradna, kompletnie bezradna. Po tym gdy ktoś pukał, ja schowałam się za ścianą. Jednak tajemnicza osoba wyważyła drzwi i po chwili dowiedziałam się kim jest. To była Policja. Cholerne psy, które kiedyś szanowałam, a teraz ich po prostu nienawidzę. Wiecie gdzie teraz jestem? W cholernym pokoju przesłuchań! Tak dokładnie. Oskarżają mnie o zamordowanie Paul'a! Najdziwniejsze jest to że nie boję się o siebie....no dobrze, może troszeczkę, ale zawiodłam się na Liam'ie. Był u niego, więc to morderstwo nie mogło być kogoś innego czynem. To bolało, ten ból był nie do opisania. Dlaczego Payne nie mógł mi powiedzieć o tym że zabił mojego gwałciciela? Nie mogę powiedzieć komisarzom że zrobił to mój chłopak a nie. Niech zostanie tak jak jest. To będzie trudne. Pogrozili że jeśli się nie przyznam będą mnie cały czas trzymać tutaj, tylko ze za kratkami. Tam gdzie jest zimno i szaro. W okół sami kryminaliści, do których ja z pewnością nie należę. Te skubane psy jak mnie zobaczyli w domu Paul'a od razu stwierdzili ze to ja jestem sprawczynią, nawet moje tłumaczenia i krzyki tutaj nic nie zadziałały. Dławiłam się dosłownie swoimi łzami gdy ryczałam patrząc się w oczy tych dobrze zbudowanych stróżów prawa wypranych dosłownie z uczuć. Na ich twarzy nawet odrobina zmartwienia nie pojawiła się. Idioci. Nie dziwię się że połowa ludzi na świecie nienawidzi tych pajaców w mundurkach.
Drzwi od pokoju przesłuchań otworzyły się gwałtownie, do środka weszli ci sami mężczyźni co mnie tu przyprowadzili. Ponownie zakuli mnie i wyprowadzili z tego okropnie małego i ciasnego miejsca. Wiedziałam gdzie mnie teraz prowadzą.
Po odebraniu ohydnego i workowatego kombinezonu dla więźniów z prostokątnego okienka dosłownie wepchnięto mnie do jednej z cel zbudowanej z masywnych, stalowych prętów pionowych i poziomych.Kazano mi przebrać się w moje nowe ubranie które będę nosić przez długi czas na oczach policjantów. Obrzydzało mnie o, sprzeciwiłam się a oni po prostu uderzyli mi pałką w plecy, dlatego drżącymi rękoma, a tak jakby cała trzęsąca się rozebrałam się i wciągnęłam szybko na siebie jednoczęściowy pomarańczowy strój. Podałam im moje normalne rzeczy by po chwili widzieć jak wychodzą
z tego strasznego pomieszczenia i zostawiają mnie tutaj z krzyczącymi przestępcami. Trzymałam się krat moimi lodowatymi, małymi dłońmi patrząc na żelazne drzwi, które dosłownie chwilę temu zostały zamknięte. Zostałam z niczym. Zabrali mi wszystko co miałam ze sobą. Telefon, klucze do domu....Praktycznie zostałam odcięta od świata. Mam nadzieję ze nie na długo....ale w co ja wierzę. Nikt nie wie o tym że jestem tutaj, w nieocieplanej celi. Odwróciłam się w końcu opierając się plecami o stalowe pręty, rozejrzałam się po mojej celi. Pod ścianą po prawej od wejścia było łóżko, zaraz obok łóżka było małe biurko (oczywiście całe żelazne i przygwożdżone do podłogi), po przeciwnej stronie była umywalka oraz ubikacja co bardziej wyglądało jak wiaderko. Fu. Chyba będę sikać do umywalki bo ona przynajmniej normalnie wygląda. No i to na tyle z wyposażenia tego miejsca. Nie wiem jak ja tu wytrzymam. Tu nie ma co robić. Postanowiłam położyć się na łóżku i w tedy odkryłam ze jest ono strasznie twarde. Cóż, tutaj chyba nikt nie dba o to by było nam wygodnie. Patrzyłam się na ścianę po prostu się nudząc. Nie mogłam się nawet skupić na własnych myślach bo słyszałam tylko głośne rozmowy albo krzyki innych skazanych na siedzenie tutaj. W pewnym momencie zaczęłam płakać, nawet nie wiedziałam co było powodem.

LIAM'S POV

Leżałem w łóżku co chwilę sprawdzając godzinę na moim zegarku umieszczonym na nadgarstku. Niepokoił mnie fakt że Daisy nadal nie wróciła do domu. Nerwowo przeczesywałem dłonią włosy co kilka minut i przygryzałem wargę. Co z nią do cholery jest?! Telefonu też nie odbiera a dzwoniłem już chyba ze 100 razy. Tak bardzo za nią tęsknię. Mam nadzieję że nic jej nie jest no bo cóż...za oknem jest już mrok. W takich godzinach gwałciciele grasują wszędzie i to mnie właśnie przeraża. Jeśli jakiś ją dopadnie to mnie przy niej nie będzie, nawet się o tym nie dowiem. Dobra stop! Nic takiego się nie wydarzy. Mam nadzieję.

Obudziłem się bardzo wcześnie, nawet nie pamiętałem kiedy usnąłem, przetarłem swoje zmęczone oczy. Miałem tą świadomość że pod oczami mam teraz wory przez ciężką noc. Spojrzałem na moją prawą stronę gdzie powinna leżeć moja piękna dziewczyna, lecz nie znalazłem jej tam. Nie miałem pojęcia co mam robić. Nie wiedziałem gdzie znajduje się moja miłość, więc nie miałem jak wsiąść w samochód i od razu do niej jechać. Jednak muszę coś wymyślić. Mimo tego że prawie nie widzę na oczy, muszę znaleźć Daisy. Co jeśli ona bardzo mnie teraz potrzebuje?! Co jeśli coś się jej stało?! Spokojnie na pewno nic jej nie jest - moja podświadomość próbuje mnie uspokoić.
- Kurwa - mówię do siebie sfrustrowany i chowam twarz w dłoniach.
Myśl Payne, myśl!
Wiem.
Pojadę do jej mieszkania. Moja jedyna nadzieja. Ona musi tam być. Jeśli nie, będę musiał pójść na policję i zgłosić zaginięcie. Chociaż. Przecież nie znam jej znajomych....Co jeśli będzie u któregoś z nich a ja za bardzo histeryzuję? Przecież wczoraj się tak jakby pokłóciliśmy....Może w końcu sama do mnie zadzwoni, ja nie odpuszczę, to pewne. Wstałem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Gdy zobaczyłem się w lustrze nad umywalką trochę się przeraziłem. Nie wyglądałem dobrze. Westchnąłem ciężko, rozebrałem się do naga i wszedłem pod prysznic. Zacząłem się myć. Podczas mycia mojego penisa nie wiedząc czemu zacząłem sobie wyobrażać jak Daisy robi mi loda klękając przede mną. Jej usta na pewno wyglądały by przecudownie i podniecająco na moim przyrodzeniu. Myślę, że byłyby sprawne i po prostu byłyby warami obciągarami takimi doświadczonymi. Nigdy jeszcze nie widziała mnie nago, ja ją widziałem....W końcu ją
kąpałem. Ma seksowne ciało. Nie mogłem jej tego powiedzieć no bo w końcu nie przyznałem się że przypatrywałem się jej gdy była naga. Poczułem jak gorąco buzuję tam w dole. Zagryzłem wargę, przymknąłem oczy opierając się o kafelki i zacząłem poruszać powoli ręką na moim kutasie. Musiałem się zaspokoić samodzielnie. Nie zamierzam iść na dziwki i zdradzić osobę którą kocham. Nie jestem taki. Powoli przyspieszałem ruchy ręką czując narastające podniecenie. Skóra na członku przesuwała się i to sprawiało ze czułem się tak dobrze. Zacząłem dyszeć. Na mojej klatce piersiowej i plecach pojawiły się kropelki potu. Nie. To nie była woda z pod prysznica. Czysty pot. Z moich ust zaczynały się wydobywać ciężkie jęki. Moja ręka miała błyskawiczne tępo przez co w końcu doszedłem lekko wyginając plecy i wystrzeliwując białą cieczą prosto na ścianę na przeciwko. Odetchnąłem z ulgą. Tego było mi potrzeba. Szkoda że musiałem zrobić to sam, ale zawsze coś. Przez ten cały czas wyobrażałem sobie jak nie ja majstruję przy moim penisie, tylko Daisy. To sprawiło ze bardziej się wtedy podnieciłem. W końcu otworzyłem oczy i wróciłem do mycia. Po kąpieli ubrałem się w czyste rzeczy i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Cały czas układałem sobie w głowie to jak przeprosić moją dziewczynę za to ze nie powiedziałem jej po co pojechałem do Paul'a. Będę musiał jej powiedzieć.

---------------------------------------------
Macie nowy rozdział myszki :*
Mam nadzieję że się spodobał, ten był takim prezentem gwiazdkowym ode mnie ;D

WESOŁYCH ŚWIĄT WAM ŻYCZĘ! DUŻO ZDROWIA, PREZENTÓW, SZCZĘŚCIA, PRZYJACIÓŁ, KASY, SPEŁNIENIA MARZEŃ NO I DUŻO SEXU I NIE ZAPOMNIJCIE O DUREXACH! ;D

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 14

next day
DAISY'S POV

Obudziłam się przez odbijanie się kropelek deszczu o okna i parapet. Było to trochę denerwujące, ale nic na to nie da się poradzić. Przetarłam swoje oczy piąstkami i lekko je rozchyliłam, przeciągnęłam się spoglądając w bok. Pusto. Gdzie jest Liam?! Zmarszczyłam czoło zastanawiając się dlaczego nie leży obok mnie. Wstałam powolnie i niechętnie z cudownie wygodnego łóżka, podreptałam w skarpetkach w stronę wyjścia z pokoju by po chwili kierować się do salonu. Musiałam go znaleźć. Przeczesałam salon wzrokiem, aż w końcu odetchnęłam z ulgą widząc mojego ukochanego na kanapie. Tylko dlaczego on spał tu a nie ze mną? Podeszłam do kanapy, ukucnęłam obok niej i uśmiechnęłam się na widok śpiącego Liam'a. Wyglądał słodko gdy spał. Odgarnęłam mu delikatnie oklapnięte włosy z czoła i cmoknęłam go w nie.
Postanowiłam go zostawić w spokoju, dlatego skierowałam się do kuchni i zrobiłam mi i jemu tosty. Nałożyłam na bułkę ser, salami i ketchup i wsadziłam do tostera. Odczekałam chwilkę, po pomieszczeniu unosił się cudowny zapach.
Gotowe tosty ułożyłam na talerzach, usiadłam do stołu i zaczęłam je jeść ze smakiem. Byłam tak skupiona na jedzeniu ze nie zauważyłam jak Liam dosiadł się do stołu, spojrzałam na niego. Posłał mi przepiękny uśmiech który bez wahania odwzajemniłam.
- Czemu spałeś na kanapie? - pytam od razu. Podrapał się po karku zakłopotany.
- Nie chciałem cię budzić i straszyć znów - wyjaśnił spokojnie a ja zmarszczyłam czoło. Straszyć? Chyba nie mówi poważnie...Czym miałby mnie wystraszyć?
- Czemu miałbyś mnie wystraszyć?
- No bo wiesz....nadal się boisz dotyku innych osób i w ogóle...
- Ale to nie znaczy że musisz spać z dala ode mnie - powiedziałam z wyrzutem
- Chciałem dobrze - tłumaczył się wciąż a ja tylko przewróciłam oczami.
- Dobra skończ, więcej tego nie rób. Powiedz mi gdzie byłeś tak długo?
Zauważyłam ze po moim pytaniu cały się spiął i przestał jeść. Czy on coś ukrywa?
- Musiałem coś załatwić, mówiłem ci - przypomniał nie patrząc na mnie
- Ale co załatwić?! Spójrz  na mnie! - podniosłam głos bo zaczynało mnie już to irytować. Zaskoczony moim wysokim tonem spojrzał na mnie, jednak nadal się wahał. - Powiedz mi gdzie byłeś
Westchnął ciężko
- U Paul'a
Moje oczy na tą informację od razu się rozszerzyły. Był u niego?! O Boże...
- Zrobiłeś mu coś?!
- Możesz skończyć na mnie krzyczeć?! - warknął wyraźnie zdenerwowany. - nie musisz wszystkiego wiedzieć  - syknął i wstał gwałtownie od stołu przewracając krzesło. Poszedł szybko na górę, usłyszałam trzask drzwi, czyli gdzieś się zamknął. Pokręciłam głową i westchnęłam. Chciałam tylko dowiedzieć się po co był u Paul'a, a on od razu się wkurzył. Widocznie miał już dość tych moich pytań. Z góry zaczęły brzmieć jakieś nuty, co musiało oznaczać że zajął się robieniem kolejnych mixów. Oby to go uspokoiło, ja na pewno mu nie odpuszczę. Muszę wiedzieć czy coś zrobił Paulo'wi.
Po zjedzeniu śniadania szybko wbiegłam do pokoju Liam'a, ubrałam moje wczorajsze rzeczy, a jego długą koszulę wrzuciłam do pralki. Po wyjściu z pomieszczenia spojrzałam w stronę drzwi za którymi było mini studio mojego chłopaka.
Postanowiłam go nie informować o moim wyjściu. Tak. Zamierzałam dowiedzieć się po co był u mojego znajomego z pracy a jednocześnie gwałciciela. Zaryzykuję. Wyszłam z domu i zadzwoniłam po taksówkę. Przyjechała dopiero po 15 minutach, wsiadłam na tylne siedzenie i podałam adres domu Paul'a. Trochę się denerwowałam...co jeśli znów będzie chciał zrobić mi to samo wykorzystując to ze sama do niego przyszłam..Moje serce biło jak szalone. Bałam się, naprawdę się bałam.
Po kilku minutach jazdy byliśmy na miejscu, zapłaciłam taksówkarzowi podaną mi sumę i wysiadłam z auta. Stałam przed domem znienawidzonego przeze mnie człowieka. Cóż, raz się żyje...YOLO. Podeszłam do drzwi i zapukałam w nie. Czekałam cierpliwie aż zostaną otwarte, jednak po 5 minutach czekania nadal nikt mi nie otworzył. Chwyciłam za klamkę i nacisnęłam ją. Drewniana powłoka ustąpiła otwierając się co mnie zaskoczyło. Kto normalny zostawia drzwi otwarte...Powoli weszłam do budynku. Zastałam tylko głuchą ciszę. Rozejrzałam się po holu. Zauważyłam że szuflada w komodzie pod ścianą jest wciśnięta, a gdy spojrzałam na ścianę zauważyłam jakieś ślady. Tu musiało się coś wydarzyć. Boże Liam...błagam żeby to nie znaczyło że coś mu zrobiłeś. Miałam ogromne obawy o to że Payne go pobił lub coś w tym stylu. Uważnie przyjrzałam się wszystkiemu na holu, Pod moimi nogami był dywanik, był wygięty. Na pewno coś się stało. Wypuściłam powietrze z ust nie mając pojęcia o tym że wcześniej je wstrzymywałam.

LIAM'S POV

Ja pierdole dlaczego tak na mnie krzyczała!? I po co jej informacja o tym po co poszedłem do Paul'a....na pewno jej nie powiem co mu zrobiłem. Nie może się dowiedzieć. Na pewno by się wkurzyła i by mi nie uwierzyła. W końcu sprawiam wrażenie miłego chłopaka bez problemów i z pasją którą realizuje.
Po naszej małej kłótni musiałem się trochę uspokoić, a doskonałym lekarstwem na wkurwienie jest dla mnie robienie tego co idzie mi najlepiej. Czyli remixowanie tranceowskich nut. Czasami do moich mixów dodaję swój głos, który wykorzystuję do śpiewania moich tekstów. Ludziom się to podoba co mnie bardzo satysfakcjonuje i cieszy. To cudowne uczucie gdy inni słuchają i ściągają na komórki twoją muzykę, w którą
wkładasz mnóstwo wysiłku. Mixowanie muzyki wydaje się łatwe ale wcale takie nie jest. Trzeba dopracowywać każdy detal. Nierówności nie są przyjmowane. Do tego jeszcze trzeba mieć bardzo dobry i sprawny sprzęt. Wszystko współpracuje z komputerem, na którym poprawiam wszystkie niedoskonałości które nie można poprawić na sprzęcie dla DJ.
Teraz właśnie tworzyłem nowy mix, jest w szybkim rytmie. Inny nie mógł być kiedy jestem  wkurzony. Na razie nieźle mi wychodził. Ten postanowiłem zrobić bez żadnych słów, po prostu melodia do tańca. Większość ludzi lubiących trance woli gdy w muzyce nie ma żadnych śpiewów tylko jest po prostu zwykła muzyka. Już wyobrażałam sobie jak puszczam to na imprezie a ludzie tańczą do tego. Podczas imprez można się tym pobawić. Gdy mam gotową muzykę, podczas jej płynięcia, na sprzęcie na imprezach mogę dodawać dodatkowe efekty które już znam na pamięć. To właśnie lubię, tworzyć a potem się tym bawić. Na każdym wydarzeniu stworzona melodia brzmi inaczej, bo zawsze można użyć innych efektów. By umieć się tym wszystkim obsługiwać potrzebowałem kilka lat nauki na sprzęcie itp. Na początku myślałem że wystarczy mieć program na kompie dla DJ, wstawiać jakaś piosenkę do niego i potem dawać efekty, ale okazało się że to w cale nie takie łatwe. Tyle różnych opcji tam było że nie mogłem się połapać, ale jakoś po roku już opanowałem wszystko. Po kilkuletnim doświadczeniu postanowiłem uzbierać pieniądze na specjalistyczny sprzęt. Czyli konsola, słuchawki.....To dopiero był kosmos. Tyle przycisków, suwaków i pokrętł ze na początku się poddałem. Ale po jakimś czasie powiedziałem sobie że nie mogę oceniać moich możliwości zanim nie spróbuję. Okazało się że naprawdę dobrze mi szło, co prawda z początku miałem obok konsoli kartkę na której napisałem sobie do czego służą poszczególne guziki. Po długiej nauce wszystko szło gładko i tam mi zostało do dziś. Byłem zadowolony z mojej pracy, lepszej nie mogłem sobie wymarzyć, nie dość że spełniam swoje marzenia to jeszcze dużo pieniędzy dostaję za to. Może i kasa nie jest dla mnie najważniejsza ale nie przeszkadza mi pokazywanie się z pieniędzmi w sklepach.
Po wyczerpującym graniu postanowiłem zrobić sobie przerwę. Miałem trochę mokrą koszulkę mimo że stałem w jednym miejscu. Wyszedłem z mojego małego studia i zszedłem do kuchni. Wszędzie panowała cisza. Wziąłem z lodówki zimne piwo i siadłem na kanapie zaczynając je pić. Po skończeniu pustą puszkę zostawiłem na ławie przed kanapą, pomyślałem że Daisy śpi, dlatego jest tak cicho, więc poszedłem do mojej sypialni. Zaskoczył mnie widok pustego łóżka i to pościelonego. Poszła sobie? Ja pierdole no co za dziewczyna! Spróbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Nic. Żadnego odzewu. Gdzie ona do cholery jest!? Nawet żadnej informacji mi nie zostawiła że wychodzi. Za oknem widać było że się ściemnia. Zacząłem poważnie się denerwować tym gdzie podziała się Daisy i dlaczego nie odbiera.

----------------------------
Okej tak więc mamy kolejny rozdział ;3
Podoba wam się? Postarałam się żeby był dłuższy niż zazwyczaj ;) Na początku chciałam zakończyć ten rozdział po skończeniu DAISY'S POV ale w ostatniej chwili pomyślałam o Liam'ie i przynajmniej jest długi rozdział :)
Do następnego! x

wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 13

DAISY'S POV

Leżałam w łóżku Liam'a, wczoraj po całym wydarzeniu przywiózł mnie do siebie, chciał żebym była bezpieczna. Martwił się, było to po nim widać. Teraz byłam sama bo on musiał coś załatwić, nie chciał powiedzieć co. Mam tylko nadzieję że nie chodzi o Paul'a. Nie chcę by coś się stało mojemu chłopakowi. Cały czas czułam ból w miejscach intymnych. To co wczoraj przeżyłam było istnym koszmarem, nie życzę tego żadnej kobiecie. Do tego on jeszcze robił to tak brutalnie...Mam chwilami takie wrażenie, że on nadal mnie obmacuje, to obrzydliwe. Liam stara się mnie na razie nie tykać. Raz jak próbował to skończyło się na tym że zleciałam z łóżka tak bardzo się przeraziłam, chociaż wiem że nic by mi nie zrobił. Nie on, ale niestety Paul pozostawił po sobie nie tylko rozdziewiczenie, ale także ból psychiczny. Muszę się przyzwyczaić do czułości Liam'a, nie chcę go ranić.

LIAM'S POV

Znalazłem adres do tego śmiecia. Był zapisany na jakiejś karteczce którą znalazłem w rzeczach Daisy. Trochę było to niegrzeczne grzebać w jej ciuchach ale przeważyła siła wyższa. Nie pozwolę temu chujowi skrzywdzić mojej dziewczyny po raz drugi. Gdyby ona dowiedziała się co teraz robię i co później mam zamiar zrobić, to na pewno nie wypuściłaby mnie z domu. Nie powiem jej po powrocie co zrobiłem, nie chcę żeby się wściekała będąc w takim stanie jaki jej towarzyszy.
Ściskając mocno kierownicę mojego auta wiedziałem ze jestem już blisko jego domu. Moja twarz pozostawała kamienna. Nie jest mi teraz do śmiechu. W środku cały się gotuję ze złości.
Dojeżdżam w końcu na miejsce, no i proszę domek to ma nawet niezły, parkuję auto w niewidocznym miejscu. Zauważam że na parterze pali się światło. Jest w domu. Doskonale. Oby tylko udało mi się zrobić to co zamierzam.
Zakładam kaptur na głowę i chował dłonie w kieszenie spodni, kieruję się do drzwi frontowych. Pukam w nie czekając aż zostaną one otwarte przede mną i będę mógł zrealizować mój plan, który nie ma zamiaru skończyć się szczęśliwie dla niego.
W końcu drzwi otwierają się a w nich stoi nie kto inny jak Paul. Od razu do niego doskakuję i przypieram do ściany trzymając jedną dłoń na jego gardle a drugą trzymając jego ręce.
- I co? Teraz też będziesz taki brutalny jak przy bzykaniu mojej dziewczyny?! - syczę do niego a moje oczy są dosłownie czarne gdy widzę tą jego gębę. On tylko uśmiechnął się złowieszczo i prychnął na mnie.
- A ty będziesz udawał bohatera? - śmieje się - nie potrafiłeś nawet jej uratować gdy ją ostro pieprzyłem.
Teraz to mnie wkurwił, tym że miał rację, tą pieprzoną rację! Nie zdążyłem jej uratować gdy on ją zgwałcił...
- Pierdol się, skoro ty ją kochałeś to czemu do cholery ją zgwałciłeś?! - krzyknąłem
- Bo chciałem być tym który ją rozdziewiczy, nie chciałem byś był to ty
Przycisnąłem go mocniej do ściany przyduszając mocniej gardło.
- Mi nie chodzi tylko o sex! Więc ja nie zrobiłbym jej tego gdyby tego nie chciała! Ja ją kocham i nie mam zamiaru jej skrzywdzić jak ty to zrobiłeś - splunąłem na niego a on próbował już złapać powietrze, przydusiłem go jeszcze mocniej i już czułem jak jego ciało wiotczeje i powoli traci przytomność. Patrzyłem na niego ze skupieniem, zaciskałem usta i jeszcze więcej siły użyłem, w końcu widziałem jak jego głowa opada. Umarł. Puściłem go a on momentalnie opadł na podłogę. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do mojego auta. Wrzuciłem do bagażnika gdzie schowałem go w worek na śmieci dość duży i zatrzasnąłem go w nim. Wsiadłem za kierownicę i z piskiem opon ruszyłem z pod jego domu. Jechałem teraz prosto do lasu. Teraz już nic nie zagraża mojej księżniczce.

-----------------------------
Okej jest krótki, przepraszam :c
Przepraszam też za opóźnienie czasowe z dodaniem tego rozdziału. Wiem że już wiele razy przepraszałam i nie będe już pisać tego samego ze mam nadzieję ze wybaczycie, macie prawo być źli x
ale mimo wszystko mam nadzieję że rozdział wam się podobał :3

wtorek, 7 października 2014

Rozdział 12

DAISY'S POV
Stoję z niesamowicie mocno walącym organem zwanym sercem. Bałam się. Cholerny strach opanował moje ciało gdy Paul stał w ciemnościach przede mną. Nagle poczułam jak moje plecy zderzają się z ogromną siłą w twardą ścianę. Domyślałam się że jestem przy pralce bo uderzyłam dodatkowo ręką o coś twardego. Ciało chłopaka przywarło do mojego, odwróciłam twarz w bok by nie stykać się nią z nim. Nie miałam zamiaru się z nim całować. Próbowałam krzyknąć by sprowadzić pomoc ale on zakrył moje usta swoją dużą dłonią. Byłam przerażona tym co zamierzał zrobić. Słyszałam jak rozpina pasek i rozporek, a następnie sięga do moich spodni. Wolną ręką zaczęłam się z nim szarpać. Na marne. Paul zwinnie zsunął ze mnie moją dolną
część garderoby. Zamknęłam oczy i wypuściłam kilka łez, wiedziałam że nic nie zrobię zwłaszcza, że pralnie praktycznie nikt nie odwiedza. Ktoś może sobie pomyśleć że zrobiłam sobie przerwę gdy nie zauważy mnie w recepcji lub gdy nie będę odbierać wezwań gości. Nie chciałam żeby moje dziewictwo zniknęło w tak brutalny sposób. W sposób który jest koszmarem dla każdej kobiety.Wiem że będzie mnie to prześladowało przez resztę życia. Boję się że nie będzie mi przyjemnie podczas uprawiania seksu z partnerem....na przykład z Liam'em. Tak bardzo chciałabym żeby teraz tu był i uratował mnie.
Paul przycisnął mnie bardziej do ściany, czułam to. Jego ciało przy mnie. Cały czas miałam zamknięte oczy. Krzyknęłam nagle gdy poczułam jak z całej siły się we mnie wbija. Krzyknęłam ale było to stłumione przez dużą rękę mężczyzny. Płakałam. Z bezsilności. Z bólu który był nie do zniesienia i uruchamiał każdy mój nerw. Wchodził we mnie i wychodził mocno. Czułam się brudna. Zaczął mnie całować w usta, nie odwzajemniałam pocałunków. To nie była dla mnie przyjemność, ale dla niego widocznie tak.
Ale jednego nie wiem....Jak on może mnie gwałcić skoro mnie podobno kocha?
Gdy doszedł czułam jak jego płyny wylewają się we mnie a on jęczy z ulgą. Ten dźwięk. Jego głos. Jego osoba. Będzie znienawidzona przeze mnie do końca życia.
Wyszedł ze mnie powoli, pocałował mnie zachłannie a następnie na szyi pozostawił malinkę. Schował swój okrutny narząd płciowy i wciągnął spodnie. Po chwili zniknął gdy wypowiedział ostatnie słowa "Do następnego razu kochanie". Wyszedł. Zostawiając mnie samą. Przerażoną. Obolałą. Zsunęłam się w dół ściany i skuliłam się, nadal rozebrana. Rozpłakałam się na dobre.
Ale musiałam zadzwonić do Liam'a....

LIAM'S POV

Uważnie obserwowałem mecz. Siedziałem na trybunach z chłopakami i darliśmy się jak nigdy wcześniej. Dopingowaliśmy naszą drużynę. Niall oczywiście podczas meczu chyba z 5 razy wylał swoje piwo na podłogę. Raz też poleciało wszystko na faceta przed nami, którego teraz nie ma. Bawiło nas to niesamowicie ale nie mogliśmy tego pokazać. Horan był wtedy cały czerwony i dosłownie zsunął się z krzesła żeby nikt go nie widział. Wyglądał jak plasterek sera roztopiony, zjeżdżający z bułki. Pożerał też popcorn. Normalnie jakby był w kinie....A gdy mu się nudziło podczas przerwy po prostu rzucał nim wszędzie i we wszystkich. Beka była gdy trafił jednym popcornem w łeb jakiegoś piłkarza z przeciwnej drużyny.
Cały Niall.
Mecz już powoli dobiegał końca. W pewnym momencie moja kieszeń zaczęła wibrować, a raczej mój telefon w niej. Wziąłem go do ręki i uśmiechnąłem się widząc na ekranie zdjęcie mojej dziewczyny i napis "słoneczko <3". Przejechałem palcem po gładkiej powierzchni i przyłożyłem komórkę do ucha.
- Cześć skarbie - mówię radośnie, uśmiechając się.
- L....Liam....p...przyjedź p...pr...roszę - usłyszałem płaczący głos Daisy i od razu moja mina zmieniła się na poważną i skoncentrowaną.
- Co się stało!? Dai ty płaczesz?! - mówię spanikowany
- P....paul.... - nadal nie wiedziałem o co chodzi, przeprosiłem chłopaków którzy mieli zmarszczone czoła. Przeprosiłem ich i poinformowałem ze coś stało się Daisy, dlatego muszę iść. Tak też zrobiłem. Szedłem ubierając skórzaną kurtkę i szybkim krokiem kierowałem się do mojego samochodu. Chłopacy pojadą taksówką....nic im to nie zaszkodzi.
- Gdzie jesteś? - spytałem
- W hotelu... w....p.....pralni - szepnęła
- Zaraz będę, nie ruszaj się stamtąd - powiedziałem stanowczo i rozłączyłem się. Usiadłem za kierownicą mojego białego BMW X5 i ruszyłem z parkingu z pod stadionu z piskiem. Całą drogę zastanawiałem się co zrobił Paul mojemu największemu skarbowi. Jeśli było to coś poważnego to nie ręczę za siebie. Po prostu go chyba zajebię. Będzie marne jego życie.
Szybko dojechałem, bez problemowo pod hotel, wyłączyłem silnik i wziąłem kluczyki. Wyskoczyłem z samochodu i zamknąłem samochód. Biegłem do środka hotelu. Szukałem kogokolwiek kto powiedziałby mi gdzie jest pralnia, ale nie potrzebowałem tego, bo po chwili usłyszałem czyiś płacz. Pobiegłem w tamtą stronę i wszedłem do środka jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Włączyłem światło po wyszukaniu po omacku włącznika. Moje oczy podwoiły swoje rozmiary gdy zobaczyłem coś koszmarnego przede mną. Obok jednej z pralek siedziałam skulona Daisy. Leciała spod jej pupy, GOŁEJ pupy, krew. O co chodzi do cholery!? Co tu się stało!? Złapałem się za włosy i podbiegłem do niej.
- Kochanie..... - szepnąłem i przytuliłem ją mocno do siebie. - Już dobrze, nic ci nie grozi - szeptałem - Co on ci zrobił?
- Z....zgwałcił mnie - powiedziała i kompletnie się rozpłakała.
To co usłyszałem w tej chwili od niej zamurowało mnie. Serce waliło mi niemiłosiernie szybko a oddech przyspieszył. Jak on mógł to zrobić jej! Jak on mógł zgwałcić moją dziewczynę!?
Kurwa mać zabiję gnoja!

-------------------------------------
To auto Liam'a:
PRZEPRASZAM ZA 2 MIECHY CISZY!
niestety mam wiele nauki ;-; co tydzień mam albo kartkówkę, albo co innego ;/
mam nadzieję że mi wybaczycie
Kocham Was Misie! x

PS. zapraszam was też na moją nową stronkę gdzie zamówić można selfie :D > http://selfie-z-1d-i-5sos.manifo.com/

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 11

DAISY'S POV

Razem z Liam'em jesteśmy parą od ponad tygodnia. Jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Codziennie do siebie piszemy, to bardzo słodkie. Zabrał mnie jeszcze na dwie kolejne randki. Można powiedzieć że znamy się już prawie na wylot. Ostatnio także zaproponował mi, żebym pojechała z nim na kolejną imprezę na której on będzie grał. Jeśli się zgodzę, będę z nim mogła stać na scenie.
Jestem tym podekscytowana ponieważ uwielbiam patrzeć na tłumy z perspektywy DJ'ów. Nie raz miałam taką okazję.To niesamowite uczucie. Dla osób za konsolą jest to ogromna frajda.

Więc nie mogłam zrobić nic innego jak tylko zgodzić się na ten wyjazd. Już miałam wybrane ciuchy na ten dzień by później nie wywalać wszystkiego z szafy. Impreza ma się odbyć za 2 dni.

 Liam podobno wybrał się dzisiaj na jakiś mecz ze swoimi kolegami których imion nie zapamiętałam, ale wiem tyle że jest ich czterech. Ja za to musiałam siedzieć w pracy i być na każde zawołanie naszych gości. Dziś jest wyjątkowo zabiegany dzień. Praktycznie co chwilę dostaję zgłoszenia od lokatorów w naszym hotelu, żebym przyniosła świeże ręczniki, posprzątała czy poukładała w szafie. Jest to męczące, nie powiem że nie, ale tak czy siak lubię tą pracę i nie przeszkadzają mi takie rzeczy. Lubię mieć co robić bo inaczej bym się chyba zanudziła na śmierć.
Gdy byłam w pralni by wsadzić do pralek wszystkie brudne ręczniki z apartamentów, w pewnym momencie zgasło światło. W tym pomieszczeniu nigdzie nie było okien więc było tak ciemno, że nie widziałam własnego ciała. Gdybym zdążyła tylko włączyć pralkę to przynajmniej od przycisków na niej i nie wielkiego ekraniku wskazującego ile jeszcze minut będą się prały rzeczy, odchodziło by od tego wszystkiego jakieś niewielkie światło. A tak? Ciemno jak w dupie u murzyna...
Rozglądałam się w poszukiwaniu włącznika, chodziłam na ślepo. Stawiałam ostrożnie kroki by nie potknąć się przez coś i nie złamać sobie kości.
Nagle wpadłam na coś....a raczej na kogoś. Jak to możliwe że ktoś mógł za mną wejść do pralni? Byłam lekko przerażona. Bo kto by kurwa nie był? Osoba na którą wpadłam miała lekko twardy brzuch co oznaczało że jest umięśniona. Odsunęłam się szybko od tajemniczego mężczyzny. Z niepokojem i wielkim wahaniem spojrzałam w górę. Niczego nie widziałam ale gdy on zniżył twarz do mojego poziomu tak że dotykał nosem mój poznałam kim jest. To Paul. Ten który się we mnie zakochał. O mój Boże...czego on chce!?

------------------------------
Okej....Przepraszam za nie dodawanie długo....ale są wakacje i myślałam że bd miała dużo czasu a ciągle gdzieś wychodzę... ;-;
Mam nadzieję ze rozdział się podoba i przepraszam za to że jest taki krótki ;/
Jak myślicie co zrobi Paul? ;D

wtorek, 5 sierpnia 2014

Liebster Award

Zostałam nominowana do Liebster Award z czego bardzo się cieszę :) Mianowała mnie Roxanne xD
Od razu mówię że ja nie będę mianować, tylko odpowiem na pytania bo trudno jest znaleźć blogi które biorą w tym udział ;)

Odpowiedzi na zadane mi pytania:

1. Od jak dawna jesteś Directionerką?
29 sierpnia tego roku, w urodziny Liam'a minie jeden rok odkąd nią jestem :) <3
2. Co najbardziej w życiu cenisz?
nie wiem ;p
3. Czy ktoś z Twoich znajomych czyta Twojego bloga?
Tak ;) Przyjaciółka :)
4. Jakie jest Twoje największe marzenie?
Spotkać 1D i każdego przytulić i pogadać z nimi, dostać od nich follow a najbardziej od Liam'a, no i chciałabym kiedyś pomagać zwierzętom :)
5. Co wolisz: komedia czy horror?
komedię :)
6. W jakim filmie chciałabyś zagrać i w jakiej roli?
w żadnym ;p
7. Co jest Twoją największą wadą?
nie wiem xD
8. Czy chciałabyś przenieść się w czasie? Do jakiego okresu?
nie, nie chciałabym ;p
9. Gdy jakaś osoba cię wkurza, to powiesz jej wprost, że za nią nie przepadasz, czy będziesz udawała miłą, żeby nikogo nie urazić?
szczerze? nie wiem xD
10. Jaki blog poleciłabyś czytelnikom jako "absolutny numer jeden"?
dużo jest takich ;p poleciłabym 3 blogi które według mnie są numerem jeden, a są to - "After", "Cold", "Chills", "Frost Bite"
11. Czego się najbardziej w życiu boisz?
chyba tego że nigdy nie spotkam osoby z którą spędzę resztę życia ;p i że nie znajdę pracy... ;/

-----------------------------------------
I to na tyle.
A jeśli chodzi o to kiedy będzie nowy rozdział to myślę że dodam w tym tygodniu ;) Przepraszam ze musicie tak długo czekać x

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 10

DAISY'S POV

Strasznie się stresowałam. W końcu pierwszy raz idę na randkę. Nie mam pojęcia jak na takich rzeczach mam się zachowywać. To trudne. I jeszcze to wszystko dodatkowo utrudnia mężczyzna o brązowych włosach i oczach i przepięknym uśmiechu...który no cóż, nie będę ukrywać, podoba mi się.
Liam będzie tu lada chwila, ja już jestem gotowa do wyjścia. Zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam tą nową sukienkę, którą od niego dostałam. Leży naprawdę dobrze. Trochę prześwituje ale nie mocno więc się nie martwię tym że ktoś mógłby zobaczyć wszystko co mam pod spodem. Jestem za to pewna że temu przystojnemu brunetowi spodoba się.

Wybiła godzina 19,a  ja cała w nerwach. Musze oddychać, spokojnie, będzie dobrze. W końcu słyszę dzwonek do drzwi, biorę swój płaszczyk oraz torebkę, którą przewieszam przez ramię. Wygładziłam sukienkę i wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech. Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się. Liam był ubrany dość elegancko, a jego twarz zdobił piękny uśmiech.
- Gotowa? - spytał
- Tak - powiedziałam i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz.
Poprowadził mnie do swojego auta, podobało mi się. Otworzył dla mnie drzwi i wspięłam się na miejsce pasażera przed tym mówiąc "dziękuję". Zachowuje się jak prawdziwy dżentelmen. Zamknął za mną drzwi i szybko okrążył samochód z  przodu. Po chwili już siedział za kierownicą i odpalał silnik przekręcając kluczyk w stacyjce. Jechaliśmy w ciszy, żaden z nas nie wiedział jak zacząć rozmowę i a jaki temat. Nie wiedząc czemu wyczuwałam między nami niezręczność.

Po kilku minutach jazdy dojechaliśmy pod jakąś restaurację. Przez szyby budynku mogę stwierdzić że jest elegancka. Byłam w takiej chyba jeden raz w życiu.
Liam otworzył mi drzwi od samochodu. Podziękowałam mu i wysiadłam z pojazdu, na szczęście nie potykając się. Payne zablokował samochód i chwycił mnie niepewnie pod ramię i ruszyliśmy do wejścia. Oczywiście przepuścił mnie jako pierwszą w drzwiach. Doceniam takich mężczyzn. Podeszliśmy do jakiejś młodej kobiety, w mniej więcej, w moim wieku. Spojrzała na mnie, ale wzrok zatrzymała dłużej na moim towarzyszu, zmrużyłam oczu. Sorry paniusiu....on jest tutaj zajęty mną.
- Dobry wieczór, w czym mogę służyć? - spytała przesłodzonym głosikiem. Aż mi się rzygać na to chce.
- Rezerwacja na nazwisko Payne. - jak na niego, formalny ton brzmi dziwnie z jego ust. Tak...nie Liamowo.
Dziewczyna skinęła głową i gestem ręki poprosiła byśmy za nią szli, więc też tak zrobiliśmy. Mieliśmy stolik w mniej zaludnionym miejscu. Brunetka odchodząc kręciła biodrami na co przewróciłam oczami. Ciekawe
czy Liam w ogóle widzi, że ona na niego wyraźnie leci. Usłyszałam nagle chrząknięcie. Spojrzałam na bruneta, stał za moim krzesłem i przytrzymywał je. Zarumieniłam się i usiadłam na nim. Chłopak pomógł mi dosunąć się do stolika, a następnie zajął miejsce na przeciw mnie. Uśmiechnęłam się mimowolnie do niego tak samo jak on do mnie. W końcu oboje chwyciliśmy menu i lustrowaliśmy je wzrokiem w poszukiwaniu jakiegoś dobrego dania. Brązowooki przywołał ręką kelnera, który błyskawicznie znalazł się przy nas.
- Witam, co państwo zamawiają? - spyta. Był ubrany bardzo elegancko. No cóż...elegancka restauracja to eleganckie stroje. Nawet u personelu.
- Ja poproszę frytki z kebabem i sosem czosnkowym oraz ketchupem. - powiedział Liam ponownie z formalnością.
- Dobrze, a pani?
- Poproszę to samo - uśmiechnęłam się lekko, kelner zapisywał wszystko w małym notesiku. Boże...nawet ja tak szybko pisać nie umiem.
- Za około 10 minut dania będą gotowe - poinformował i odszedł. Wow...trochę szybko to ogarnął. W innych restauracjach na takie danie czekałam 30 minut.
- Więc...podoba ci się tu? - spytał niepewnie.
W sumie to dziwne pytanie.
- Tak, bardzo - uśmiechnęłam się już nie wiem który raz dzisiejszego dnia. Pod stołem bawiłam się swoimi palcami. To wszystko nadal jest dla mnie nowe.
- Cieszę się, wiesz po co cię tu zaprosiłem? - spytał, a ja pokręciłam przecząco głową.
- Muszę ci coś wyznać, po to - uśmiechnął się do mnie, co kolejny raz odwzajemniłam.
- To....zrobisz to teraz?
- Nie, jak zjemy
I po tej krótkiej wymianie zdań przyszedł do nas kelner z naszymi daniami na tacce.
- Smacznego państwu życzę - powiedział gdy położył przed nami nasze zamówienia.
- Dziękujemy - odezwał się Li.
O Boże, ja już nawet zdrobniale o nim myślę. Mężczyzna odszedł od nas i znów zostaliśmy sami, zaczęliśmy jeść w milczeniu. Byłam bardzo ciekawa co też ten Payne chce mi wyznać. W mojej głowie tworzy się miliony wersji.

***

Kebab był pyszny. Byłam naprawdę obżarta gdy zjadłam wszystko. Dosłownie wylizałam talerz. Dobra...nie dosłownie. Razem z Payne'm zdecydowaliśmy, że przejdziemy się do parku, a później wrócimy po jego samochód. Spacerowaliśmy w ciszy wzdłuż ścieżek. W okół było dużo pięknych kwiatów i kilka drzew. W centrum tego pięknego miejsca miał swoje miejsce staw. Usiedliśmy na jednej z ławek przy stawie. Trwaliśmy w ciszy. Poczułam jak chłopak owija swoje ramię w okół mnie. Uśmiechnęłam się mimowolnie i oparłam głowę o niego. Ta część dzisiejszego dnia z Liam'em podoba mi się chyba najbardziej. Do tego jego ciało jest takie ciepłe...W końcu tą przyjemną ciszę postanowił przerwać mój mega przystojny towarzysz.
- To chyba czas w którym powinienem powiedzieć w końcu to co chciałem... - powiedział. Właśnie! Miał mi przecież coś wyznać...ale miał to zrobić jak zjemy. Widocznie wolał odłożyć to na teraz. W sumie nie przeszkadza mi to, ale ciekawość zżera mnie od środka.
Skinęłam mu głową by kontynuował.
- Daisy...jesteś wspaniałą, piękną i mądrą dziewczyną. Myślę że wiesz o tym sama. Kiedy oprowadzałaś mnie po apartamencie od razu mi się spodobałaś. A po tych wszystkich naszych rozmowach i spotkaniach....po prostu się w tobie zakochałem. I chciałbym być...byś została moją dziewczyną. Zgodzisz
się? - gdy to mówił patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Mój oddech lekko przyspieszył, tak samo serce. Biło jak szalone. Boże...Czy to się dzieje naprawdę. Jego słowa są takie...takie słodkie. Czułam jak gorąco rozpala moje policzki co chyba oznaczało ze mocno się zarumieniłam i wyglądam co najmniej jak burak. W oczach bruneta widniał niepokój. Zapewne spowodowany brakiem mojej odpowiedzi. Postanowiłam skrócić mu tą niepewność...
- Tak. Zgadzam się. Ja także się w tobie zakochałam - powiedziałam nieśmiało.
Chłopak już nic nie powiedział, tylko szeroko uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie.
Nie wieżę...Liam Payne jest moim chłopakiem.

------------------------------------
Proszę bardzo, macie dyszkę :) Wiem że długo nie było rozdziału za co przepraszam bardzo x
Mam nadzieję jak zawsze że ten rozdział wam się spodobał.
No i ten...Liam i Daisy są razem! Aw kto się cieszy? :D

CZEKAM NA KOMENTARZE I PISZCIE W HASHTAGU! :D #DJPayneFF
Do zobaczenia! :D x

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 9

LIAM'S POV

Łaziłem w centrum handlowym już od ponad godziny. Szukałem tej cholernej sukienki. Musi być idealna, kilka już miałem w ręce, jedną chciałem nawet kupić, ale zrezygnowałem. Chyba nie jestem za dobry w wybieraniu ciuchów dla kobiet. Dlaczego to musi być takie trudne?
Wszedłem do ostatniego sklepu i w końcu znalazłem tą idealną. Poszukałem odpowiedniego rozmiaru i porządnie zlustrowałem kreację wzrokiem. Seksowna. Przygryzłem wargę wyobrażając sobie jak Daisy będzie w niej wyglądać. Boże....tak bardzo chciałbym ją zobaczyć na Daisy. Szybko podszedłem z nią do kasy i kupiłem. Zostały kwiaty i bombonierka. 
Wszedłem do dosyć dużej kwiaciarni. Poprosiłem o ogromny bukiet róż. Razem z opakowanym papierem bukietem i siatką z suknią ruszyłem do supermarketu. Wszedłem w dział z czekoladkami i innymi słodyczami. Wybrałem najdroższą i najpyszniejszą bombonierkę i kupiłem ją. 
Oby przeprosiny wypaliły.
Wszystkie zakupy położyłem na tylnym siedzeniu. Szczególną ostrożność poświęciłem kwiatom. Są najważniejsze. Ruszyłem w drogę. Wszystko musiałem zawieść jej do pracy. Droga do hotelu nie zajęła dużo czasu.

DAISY'S POV

Stałam za ladą w recepcji. Aktualnie nie miałam nic do roboty. Po prostu czytałam książkę. Pogrążyłam się całkowicie w czytaniu zapominając o wszystkich problemach, które mnie dręczą. Normalnie gdyby szefowa była dzisiaj w pracy dostałabym opieprz za nic nie robienie, no ale co zrobić gdy nikt nie składa rezerwacji w naszym hotelu. Przez to nie musimy sprzątać apartamentów czy je szykować.
Drzwi wejściowe rozsunęły się, spojrzałam w takim samym czasie co Olivia w ich stronę. Oniemiałam widząc w nich Liam'a. Boże...po co on tu przylazł? Zjechałam wzrokiem na jego ręce. Były zajęte czymś podłużnym, zawiniętym w papier i dwoma innymi zapakowanymi pudełkami. Co to jest do cholery?! Ruszył w naszą stronę. Uważnie obserwowałam jego kroki. Już po chwili był przede mną. Olivia stała i po prostu gapiła się z boku z lekko rozchylonymi ustami. Ja w ogóle się nie ruszałam. Nie chciałam z nim rozmawiać, a co dopiero patrzeć. Po tym co zrobił czuję się przy nim niezręcznie. No może troszeczkę....minimalnie przesadzam z tym unikaniem go, ale nic na to nie poradzę. Nikt nigdy z mężczyzn mnie nie dotykał i nie widział nago. Jestem dziewicą, a mam 20 lat. Dziwne - wiem. Ale wolę ro zrobić to z odpowiednią osobą. Czuję intensywny wzrok bruneta na mojej osobie.
- Um...cześć Daisy - odezwał się niepewnym głosem. Nie odpowiedziałam tak jak normalny człowiek, niech nie liczy na szacunek z mojej strony.
- Czego chcesz?! - spytałam ostro, brzmiało to bardziej jak syknięcie.
Westchnął.
- Daisy...proszę...muszę z tobą porozmawiać na osobności - powiedział niemal że błagalnie, przelotnie spoglądając w stronę mojej przyjaciółki. W głowie toczyłam bitwę, porozmawiać z nim czy nie? Westchnęłam i pokiwałam potakująco głową.
- Okej, ale nie za długo, jestemw  pracy
- To ja pójdę zajrzeć do naszych klientów - odezwała się Olivia. Już po chwili zniknęła za rogiem.
- Daisy przepraszam za to co zrobiłem, nie chciałem żeby tak wyszło, ale miałem powód. Gdy leżałaś nieprzytomna na ławce przed klubem jakiś 2 facetów oblewało twoje ciało alkoholem. Zareagowałem, ale nic poważnego im nie zrobiłem. Zabrałem cię do siebie i musiałem zmyć z ciebie to świństwo inaczej cała byś się kleiła. Nie masz się też czego obawiać, nie dotykałem cię w miejscach intymnych. Przysięgam! Nawet nie gapiłem się tam jak jakiś gwałciciel. Proszę uwierz mi. Nigdy nie wykorzystałbym cię seksualnie gdybyś była w takim stanie. Bez twojej zgody bym cię nawet nie dotknął. - mówił to wszystko bardzo szybko. Teraz już rozumiem. Kurwa. Dlaczego wcześniej nie mogłam go wysłuchać. Przynajmniej kłótnia nie miałaby miejsca...
- Wybaczam Ci Liam - mówię patrząc na niego i uśmiechając się lekko. Mimo jego wyjaśnień nadal czuję się niezręcznie. No bo w końcu tak czy owak widział mnie nagą.
- Naprawdę? Tak się cieszę! - powiedział entuzjastycznie - To dla ciebie ska...um, Daisy - zająknął się. Czy on właśnie chciał mnie nazwać skarbem? I Boże. Wyciągnął ręce w moją stronę. Wzięłam wszystko. Odpakowałam największy papier. Oniemiałam. Pod nim krył się ogromny bukiet kwiatów. Czerwone róże.
Powąchałam je, przepiękna woń. Uśmiechnęłam się szerzej. Odpakowałam resztę. Ostatni prezent był niesamowicie seksowny i piękny. Sukienka. I to krótka. Zarumieniłam się. Spojrzałam na niego. Miał uśmiech przyklejony do swojej idealnej twarzy. Dzięki temu całkowicie zapomniałam o naszej kłótni.
- Dziękuję, prezenty są naprawdę idealne - powiedziałam nieśmiało
- Cieszę się, że trafiłem. Nawet nie jesteś świadoma jak długo łaziłem po sklepach. Najwięcej problemu sprawiła sukienka - zaśmiał się
- Domyślam się, przekonałam się o tym wiele razy - zachichotałam
- Um...czyli między nami jest już wszystko okej? - spytał pocierając dłonią swój kark. W jego głosie było słychać niepewność.
- Tak - po tym odetchnął z ulgą
- Więc...może chciałabyś pójść dzisiaj ze mną do kina? - pytał zakłopotany.
Pójść czy nie?Hmmm...
- Okej, niech będzie - skinęłam głową
- Super, przyjadę pod twój dom o 19, okej?
- Jasne
- To do zobaczenia! A i miło by było gdybyś założyła tą sukienkę - zasugerował szczerząc się do mnie wskazując palcem na sukienkę która leżała na ladzie.
- Zobaczę. Może ubiorę - i tak znając mnie zrobię to.
- W takim razie do zobaczenia - mówi całując mnie w policzek na co się lekko zarumieniłam. Wyszedł z budynku zamaszystym krokiem. Uśmiechnęłam się pod nosem. Olivia szła w moją stronę. Pewnie wszystko wdziała i słyszała. A jakże by inaczej. Będzie mnie wypytywać i jarać się...
Czyli dzisiaj czeka mnie "randka" z DJ'em Payne'm.

------------------------------------
Tak wiem, ze krótki, no i do tego chyba do dupy ;/ Nie wiem jak według was wyszedł ten rozdział, ale według mnie kompletnie zawaliłam ;/ Pisałam go w zeszycie na wycieczce szkolnej.
No ale opinię zostawiam wam....

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 8

DAISY'S POV

Zaczęłam się wybudzać, gdy usłyszałam śpiewy ptaków dochodzące z zewnątrz. Rozciągnęłam się na łóżku, poczułam dziwny zapach, jakby jakiś naleśników. Ale jak? Otworzyłam oczy i przetarłam je swoimi dłońmi. Ziewnęłam. Byłam zmęczona,  gdy tylko usiadłam poczułam ostry ból głowy. Złapałam się za nią jedną ręką i jęknęłam. Boże...kac zawsze jest najgorszy. Zawsze w takich chwilach powtarzałam "Nigdy więcej alkoholu" a tu co...zawsze łamię to postanowienie.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu zaciskając zęby żeby opanować pulsującą głowę. Zorientowałam się że nie jestem u siebie, otworzyłam oczy szerzej. O Mój Boże! Gdzie ja jestem!? Co ja wczoraj zrobiłam? Dlaczego nie jestem u siebie w mieszkaniu? Spojrzałam w dół na swoje ciało. To nie są moje ubrania. Miałam na sobie za długą bluzkę, dosięgała do połowy moich ud, podniosłam ją lekko by sprawdzić co służy mi jako bieliznę. Przeraziłam się widząc męskie bokserki. Góry nie miałam po co sprawdzać. Stanika brak. Boże! Czy ja uprawiałam z kimś seks w nocy? Jeśli tak to tym razem na serio przestanę pić. Gdy chciałam wstać z łóżka usłyszałam czyjeś kroki za drzwiami, przerażona szybko wskoczyłam pod kołdrę, zakryłam się nią po szyję i przymknęłam oczy, miałam minimalnie uchylone żeby obserwować kto zamierza zaraz mnie odwiedzić. Drzwi od pokoju zaskrzypiały, wchodził tyłem, ponieważ ręce miał zajęte tacką na której był talerz z dwoma naleśnikami i sok w szklance. Gdy tylko się odwrócił, zamarłam, a jednocześnie odetchnęłam z ulgą w myślach. To Liam. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem, podszedł do brzegu łóżka, nachylił się nade mną i pocałował czule w czoło. Jakie to przyjemne uczucie. Chciałam się uśmiechnąć ale powstrzymałam to. Nie mogę pokazać że już nie śpię. Zastanawia mnie w tej chwili jedno. Jak to możliwe że mam na sobie jego rzeczy? Przecież nie mogłam ubrać się sama, bo w końcu byłam kompletnie pijana...Pomyślałam chwilę. O nie. Jest jedno wytłumaczenie. DJ Payne osobiście mnie ubierał..., a skoro wszystko co mam na sobie to jego rzeczy, to musi oznaczać że....O Boże! Payne widział mnie nago! Jasny gwint! Zaczerwieniłam się niekontrolowanie. Usłyszałam stłumiony chichot. Muszę się dowiedzieć czy to co myślę jest prawdą. No bo mam jednak cichą nadzieję, że przebrałam się samodzielnie, nawet pod wpływem alkoholu. Otworzyłam lekko oczy.
- Dzień dobry - szepnął przystojny brunet.
- Hej - mruknęłam
- Jak się spało? - spytał patrząc w moje oczy.
- Bardzo dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale Liam...mam pytanie - powiedziałam ciszej
- Więc pytaj
- Jak to możliwe że mam na sobie twoje ubrania? I dodatkowo pachnę męskim żelem pod prysznic? - spytałam, rzeczywiście pachniałam takim żelem. To wywołuje u mnie jeszcze większy strach.
Widziałam strach w jego oczach. Wow...czyli nie tylko ja jestem zdenerwowana całą tą sytuacją.
- Wykąpałem Cię i później przebrałem... - mówił to pocierając ręką kark w zakłopotaniu.
Boże co!? On mnie dotykał! Bez mojego pozwolenia! Moje oczy kolejny raz tego ranka powiększyły się.
- Ty mnie kąpałeś?! - krzyknęłam - Jakim prawem!? Czy ja ci na to pozwoliłam? - w całym moim ciele buzowała złość.
- Daisy...ja ci to wytłumaczę... - mówił spokojnie, ale jednak można było wyczuć w jego głosie nutkę obawy. I dobrze. Powinien się domyśleć, że nie życzę sobie by mnie dotykał gdy znamy się kilka dni. Dobra...może i podoba mi się Liam, ale nie żeby od razu widział mnie rozebraną do naga!
- Nie! Przynieś mi proszę moje rzeczy, wychodzę stąd - powiedziałam wstając z łóżka, jedyne co zrobiłam to wzięłam tabletki i popiłam sokiem, resztę odstawiłam na tacę. Nie tknęłam naleśników które swoja drogą były naprawdę kuszące.
- Daisy....proszę....pozwól mi to wytłumaczyć, nie wykąpałem cię bez powodu - wstał i zaczął zbliżać się do mnie, wystawiłam ręce do przodu. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Nie zbliżaj się do mnie. Przynieś mi moje rzeczy. - powiedziałam ostro.
Westchnął, otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zrezygnowany zamknął je i ruszył do łazienki, stanęłam przy oknie, patrzyłam na widoki za nim. Nawet ładny ogródek ma. Westchnęłam. Ból głowy był coraz mniejszy. Fakt że Liam zrobił to co Zrobił jest dla mnie trochę krępujący i wkurzający. Nie zapomnę mu tego. Nie wiem gdzie jestem, bo z okna na ogródek niczego się nie dowiem, ale zamierzam wrócić do domu. Chociażby taksówką.
Usłyszałam kroki za mną, odwróciłam się, Payne podał mi rzeczy, chwyciłam je i poszłam szybko, wymijając go do łazienki. Przebrałam się tam bardzo szybko. Moja sukienka pachniała proszkiem do prania. Zmarszczyłam brwi. Wyprał mi ją. No raczej go za to nie ochrzanię. Chętnie bym mu podziękowała, ale na pewno nie zrobię tego po tym co się stało. Chwyciłam swoją torebkę która leżała na pralce nie wiedząc jak się tu znalazła. Sprawdziłam jej pojemność, wszystko było. Wyszłam z łazienki z hukiem otwierając drzwi. Liam stał i patrzył na mnie. Nie zdążył powiedzieć czegokolwiek, gdyż pobiegłam do drzwi frontowych. Wybiegłam z jego domu zamykając drewnianą powłokę za sobą. Słyszałam jak mnie woła dlatego schowałam się za płotem sąsiada. Wystukałam w moim prawie rozładowanym telefonie numer po taksówkę. Zamówiłam ją pod adres, który wyczytałam z tabliczki na płocie. Przez niewielką szparkę w płocie zauważyłam Liam'a który stał przed domem chwytając się za głowę i rozglądając. Szukał mnie. Poczołgałam się trochę dalej, by mieć pewność że mnie nie zauważy. Po chwili wrócił do siebie, a po mnie przyjechała taksówka. Odetchnęłam z ulgą., Wstałam z pod płotu i szybko wsiadłam na tylne siedzenie pojazdu. Podałam adres mojego mieszkania kierowcy i już po chwili ruszaliśmy do mnie.

LIAM'S POV

Gdy wybiegłem za nią z domu miałem nadzieję, że ją tam znajdę, ale niestety jej nie było. Boże. Wiedziałem że tak będzie. Kolejny raz zjebałem sprawę. Może właśnie dlatego nie wychodzi mi z żadną dziewczyną? Przez głupią kąpiel i ubieranie pokłóciłem się z Daisy...Pewnie teraz nie będzie chciała mnie znać. Muszę coś wymyślić. O wiem! Poradzę się Zayn'owi. On będzie wiedział co zrobić. W końcu jemy tak się udało że ma żonę od 2 lat. Siedząc załamany na kanapie, jadłem naleśniki które zrobiłem dla Daisy...To trochę przykre że ich nie spróbowała. Starałem się, a tu co? Dupa. Wytarłem tłuste ręce od naleśników w papier ręcznikowy, kuchenny. Wziąłem swojego Samsunga Galaxy S5 do ręki i wszedłem w kontakty po odblokowaniu ekranu
dotykowego. Palcem wybrałem numer Malik'a, zadzwoniłem do niego. Odebrał po 5 sygnałach. Jezu co on tam robił? Zaśmiałem się w myślac.
- Liam? Siema stary! Co u ciebie? - odezwał się Mulat.
- Cześć. U mnie jakoś leci...ale nie dzwonię żeby tak po prostu pogadać - mówię od razu
 - No dobra więc o co chodzi?
- Mam problem z pewną dziewczyną... - powiedziałem trochę nieśmiało, dziwnie jest pytać o rady faceta, dziwne jest w ogóle że dojrzały mężczyzna pyta się o rady nawet kobiety.
- A więc upatrzyłeś sobie jedną? - spytał z rozbawieniem. Przewróciłem oczami. Opierałem łokcie na swoich kolanach, patrzyłem tępo w czarny ekran telewizora.
- Ta. - mruknąłem do słuchawki.
- Uuuuu...no to gratuluję!
- Jeszcze nie ma czego. Nie jesteśmy razem, dwa razy się pokłóciliśmy w ciągu jednego tygodnia. Błagam Zayn...pomóż mi...co mam robić po kłótni żeby znów traktowała mnie jak, um....przyjaciela?
- Myślę że kwiaty, dużo kwiatów, jakaś karteczka z przeprosinami i coś dodatkowo w zupełności wystarczy - powiedział to tak spokojnie jakby to co mówił było najprostszą rzeczą na świecie.
- I to wszystko? - spytałem zaskoczony
- Według mnie to co powiedziałem w zupełności wystarczy....Sorry Liam, muszę kończyć. Zabieram Perrie do rodziców. - powiedział szybko
- No dobra, dzięki za pomoc - powiedziałem wzdychając. Po drugiej stronie usłyszałem sygnał przerwanego połączenia, odsunąłem urządzenie od ucha i zablokowałem ekran. Odrzuciłem komórkę na miejsce obok mnie. A więc muszę odwiedzić kwiaciarnię i może sklep z ciuchami...W końcu wiem jaki ma rozmiar. Widziałem na sukience. Chyba już wiem co kupię...Dopiłem swoją colę. Wziąłem kluczyki od samochodu, portfel i telefon do kieszeni. Założyłem czarne conversy na stopy i szybko wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Wsiadłem do mojego auta i uruchomiłem silnik za pomocą klucza w stacyjce. Już po chwili znajdowałem się na jezdni. Ruszyłem do popularnego centrum handlowego. Wiadomo...mogą pojawić się paparazzi, ale dla Daisy zrobię wszystko. Ona musi być moja. Ja muszę być jej. Czemu to nie może być prostsze?

---------------------------------------
Rozdział 8 i kolejna kłótnia :p Ten rozdział pisało mi się naprawdę lekko. Mam nadzieję że nie jesteście źli za to że tak długo nie było nowego, ale na blogu widnieje informacja że rozdziały są dodawane max. co 2 tygodnie ;)
Czekam na wasze wspaniałe komentarze. Naprawdę mnie motywują i za wszystkie dziękuję! <3

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 7

DAISY'S POV

Patrzyłam głęboko w intensywnie brązowe oczy Liam'a. Czekałam cierpliwie aż powie mi to co chciał mi przekazać. Im dłużej nic nie mówił tym bardziej się niecierpliwiłam. W końcu otworzył usta aby wypowiedzieć tą długo wyczekiwaną informację.
- Podobasz mi się Daisy i... - moje serce znacznie urosło gdy usłyszałam co powiedział, ale niestety nie dane było mu skończyć, ponieważ kierownik klubu podszedł do nas. Swój wzrok skierował na Liam'a, tak jakby
mnie tam w ogóle nie było. Prychnęłam w myślach. Tak. Ja jestem taka mała że mnie nie widać.
- Liam, teraz ty powinieneś grać - poinformował mojego towarzysza. Brunet westchnął.
- Bob...pozwól mi dokończyć rozmowę, muszę coś ważnego powiedzieć Daisy - powiedział błagalnie Payne
Właściciel potrząsł przecząco głową.
- Nie, już raz zastąpił cię jeden DJ, więc teraz idź i zabaw ludzi - jego stanowczy ton trochę mnie przeraził. Od takiej błahostki się wkurza? Dziwny człowiek. Liam kiwnął do niego przytakująco głową i spojrzał na mnie, westchnął i powiedział:
- Przepraszam, dokończymy później - nie zdążyłam nic powiedzieć bo już go nie było na przeciwko mnie. Barman przyniósł nasze drinki. Fajnie. Co ja mam niby zrobić z tym drugim? Jedno wyjście. Wypić oba. Zapłaciłam mężczyźnie za barem za oba drinki, bo któż inny miałby to zrobić? Liam już zabawiał ludzi stojąc za sprzętem i puszczając jakieś remixy. Gdy się w nie wsłuchiwałam przyznam że spodobały mi się. Chciałabym tak żeby mi grał codziennie w domu....Nie. Zbytnio wybiegam w nierealną przyszłość.
Nim zdążyłam się zorientować w ręce trzymałam już drugą szklankę drinka. Nie były one mocne a czułam się jakbym wypiła ich z co najmniej 10. Zbierało mi się na wymioty. Muzyka dudniąca po całym pomieszczeniu odbijała się echem w moim mózgu. Czułam się jakby latał mi w głowie na wszystkie strony. Myślałam że jkest to chwilowe, więc popijałam tego drugiego drinka który powinien należeć do Liam'a.
W końcu byłam po obu drinkach. W okół mnie wszystko zaczęło wirować. Z obawy o własne bezpieczeństwo zeszłam z wysokiego krzesła. Zaczęłam kierować się w stronę wyjścia, nie kłopocząc się nawet spojrzeniem na bruneta bawiącego się w najlepsze. O mojej przyjaciółce dawno zapomniałam. Zapewne mizia się z jakim kolesiem. Co za nie wyżyta kobieta. Gdy jest pijana, nie zna słowa "granica". Doczołgałam się do wyjścia jednak na zewnątrz nie miałam już siły i usiadłam na ławce, którą zazwyczaj używali palacze z tego klubu. Oprałam głowę o ścianę, oczy zaczęły mi się przymykać. Starałam się utrzymywać je otwarte ale wszystko było na nic, ponieważ po chwili ciężko opadły. To na 100% wina alkoholu. Osunęłam się w bok, teraz leżałam na całej długości ławki.

LIAM'S POV

Rozkręcałem imprezę skacząc i gestykulując rękami przy konsoli jak to mają w zwyczaju DJ'e. Naprawdę kocham tą pracę, nie wyobrażam sobie życia bez zabaw przed sprzętem do imprez Trance. Na uszach miałem słuchawki, raz po raz spoglądałem na tłumy ludzi tańczących przede mną. Napotkałem kilka osób całujących się ze sobą. Nie dziwi mnie to. Klub jak klub, ludzie robią tu praktycznie co tylko chcą.
Wkurza mnie to, że Bob kazał mi natychmiast pójść za tą konsolę. Chciałem powiedzieć coś ważnego Daisy, ale jak to z moim szczęściem bywa ktoś musiał mi przeszkodzić. Cholerny Bob. Przez to co zrobił ma u mnie ogromnego minusa. Nie wiem kiedy teraz powiem Daisy to co miałem powiedzieć. Boję się też trochę jej reakcji. To trochę dziwne bo nie pierwszy raz będę wypowiadał takie ważne słowa. Westchnąłem cicho, tak zeby nikt z tańczących tego nie zauważył.
Cały czas myślałem o Daisy, spojrzałem w miejsce gdzie ją ostatnio zostawiłem. Zdziwiłem się ponieważ nie było jej tam. Musiałem skupić się na muzyce, więc nie mogłem rozglądać się po całym klubie. Bob by mnie za to zabił, gdyby leciała zwykła piosenka bez żadnych przeróbek. Mój wzrok latał raz na konsolę a raz po całym pomieszczeniu. Nic. Zero śladu Dai. Może poszła do domu? To przeze mnie? Teraz te pytania będą mnie zadręczać. A chciałem żeby był to miły wieczór.

***

Było już po imprezie, zabrałem to co moje i wyszedłem z klubu. Gdy ruszyłem w stronę swojego samochodu moją uwagę przykuła jakaś postać leżąca na ławce, którą otaczało jakiś dwóch mężczyzn. Śmiali się z czegoś, ale z czego? Zauważyłem jak wylewają alkohol z szklanej butelki na osobę leżącą na ławce. To chore! Ruszyłem w ich kierunku. Podczas wykonywania tych ruchów przyjrzałem się stroju i włosom postaci leżącej na ławce. Kiedy skojarzyłem kolor włosów i ubrań w moim ciele budowała się złość. Te chuje leją kurwa alkohol na Daisy! Zacisnąłem pięści i gdy tylko byłem blisko tych fiutów, odciągnąłem obu i przygwoździłem do ściany.
- Ej! Koleś spokojnie - powiedział jeden śmiejąc się głupkowato zupełnie jakby nic się nie działo. To zezłościło mnie jeszcze bardziej, nie wytrzymałem i przypierdoliłem mu z całej siły pięścią w twarz. Z jego nosa poleciała krew, wiedziałem że są schlani w trzy dupy. Puściłem tego którego "zmasakrowałem", a on opadł na ziemię. Przecież nikt nie powiedział że puszczę go delikatnie, nie należy mu się takie traktowanie. Przeniosłem wzrok na drugiego, a ten rozszerzył oczy. Zgaduję że nie jest tak bardzo pijany jak jego bodajże kolega, ponieważ od razu podniósł ręce w geście obronnym i wycofał się. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- To was kurwa nauczy żeby nie robić takich rzeczy! - warknąłem do nich jeszcze na odchodnym. Podszedłem do Daisy. Była nieprzytomna dlatego szybko sprawdziłem puls. Jak na moje wyczucie był w normie. Odetchnąłem z ulgą. Moje knykcie były czerwone od krwi tego durnia, ale nie przejmowałem się tym. Dziewczyna była mokra i poklejona od alkoholu. Miałem ochotę przyjebać porządniej tym dwóm bezmózgim durniom. Nie było ich już pod klubem. Zniknęli. Wyparowali. Rozpłynęli się, chuj ich tam wie.
Nie mając innego wyboru, wziąłem brunetkę na ręce i poszedłem w stronę samochodu. Trochę męczyłem się z otwarciem tylnych drzwi ale w końcu udało mi się, położyłem Daisy na tylnych siedzeniach. Nie zapinałem jej, bo skoro leży to jak miałbym to zrobić? Założyłem jej pasemko włosów za ucho. Uśmiechnąłem się lekko. Była piękna. Zamknąłem drzwi od jej strony, szybko okrążyłem auto i wsiadłem na miejsce. Nie mam innego wyboru jak jechanie do swojego domu. Odpaliłem silnik za pomocą kluczyków samochodowych i wcisnąłem pedał gazu ruszając w kierunku mojego domku.

Wnosiłem Daisy po schodach. Była naprawdę lekka. Postanowiłem ją wykąpać. Wolę nie myśleć jak zareaguje gdy jej to powiem jutro. Pewnie na mnie na krzyczy. Ale co miałem zrobić? Rzeczy miała poklejone i mokre od alkoholu. Że tak się wyrażę cała śmierdziała alkoholem. Myłem ją męskimi żelami do kąpieli i szamponem do włosów, nie mam innych więc nie można się mnie czepiać. Miała na sobie moje rzeczy, czyli koszula długa, bo aż do połowy ud i moje bokserki. Starałem się nie patrzeć na jej miejsca intymne, dlatego też ich nie dotykałem, nie myłem podczas kąpieli. Czułbym się wtedy niezręcznie.
Ułożyłem ją delikatnie na moim łóżku, przykryłem kołdrą i czule pocałowałem w czoło. Przez chwilę gapiłem się na jej piękne malinowe usta, które tak bardzo chciałbym teraz pocałować. Już wyobrażałem sobie jak łączą się z moimi w harmonii. Niestety musiałem się powstrzymać. Nie chcę być dupkiem który wykorzysta każdy moment słabości. W tym przypadku brak przytomności. Patrzyłem na nią uśmiechając się pod nosem. Wyglądała jak aniołek. Słodki, śliczny aniołek. Tak bardzo ją pragnę, ale nie mogę. Nie chcę żeby patrzyła na mnie krzywo. Nie chcę być przez nią znienawidzony, chodziarz to i tak jest prawdopodobne chociażby przez to że ją wykąpałem i widziałem nago. Westchnąłem na samą myśl że mógłbym jej przez to nigdy więcej nie zobaczyć. Spojrzałem na nią ostatni raz, wziąłem swoje spodnie dresowe i koc z poduszką. Wyszedłem z sypialni zamykając za sobą drzwi i zostawiając tam Daisy. Poszedłem do salonu, przyszykowałem sobie kanapę. Wziąłem spodnie dresowe ponownie w rękę i skierowałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, wytarłem się i ubrałem świeże bokserki, które zawsze leżą na pralce, a na to te dresy. Zajrzałem jeszcze na chwilę do pokoju w którym spała dziewczyna, było bez zmian, no może przewróciła się na drugi bok. To dobry znak, już jest przytomna ale śpi. Uśmiechnąłem się pod nosem, chciałbym z nią spać obejmując ją. To byłoby wspaniałe uczucie. Liam ogarnij się, za wiele marzeń. - mówi mi moja podświadomość, która o dziwo ma rację. Westchnąłem głęboko i wróciłem do salonu. Położyłem się na kanapie i okryłem kocem od pasa w dół. Mam za ciepło w domu żeby zakrywać się po samą głowę. Leżałem tak jeszcze chwilę myśląc cały czas o dziewczynie w której chyba się zakochałem.

--------------------------------------------
Proszę bardzo, macie rozdział 7 :)
Ten tydzień mam zawalony. Wybrnęłam z zagrożenia z fizyki. Została historia i chemia. Więc nowy rozdział będzie dopiero prawdopodobnie w weekend lub w następny tydzień ;)
Mam nadzieję że wytrzymacie misie x
ilysm x


OFICJALNY HASHTAG > #DJPayneFF

Chcę was też zaprosić na moje nowe ff :D Również rzadko spotykana tematyka, prawie wgl :) Jest na wattpadzie i też z Liam'em w roli głównej.
http://www.wattpad.com/story/16760197-footballer

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 6

Daisy's POV

Razem z Olivią stałyśmy przed jej domem i wyczekiwałyśmy taksówki. Nie chciało nam się iść pieszo, bo za daleko. Obie miałyśmy na sobie sukienki. Ja wybrałam Małą Czarną, a ona troszkę krótszą ode mnie czerwoną. Jej tyłek jest prawie widoczny! Ja w życiu nie ubrałabym takiej sukienki przez którą wszystko widać. No może kiedyś gdy będę miała męża który mnie o to poprosi.
Po kilkuminutowym czekaniu na taksówkę w niezbyt ciepłym miejscu, jest późno, więc na dworze nie ma 20 stopni, a poniżej 15, podjechała pod krawężnik. Razem z Olivią wsiadłyśmy na tylne siedzenia, od razu podałyśmy adres do naszego celu. Taksówkarz był wyjątkowo miły, może nie za bardzo młody ale przyjemnie się z nim rozmawiało. Rzadko można spotkać takich przyjaznych kierowców tych samochodów. Moja koleżanka widocznie miała dość jego ględzenia, ale co się dziwić gdy facet opowiadał o swoim życiu gdy był młody tak jak my. Mówił, że też chodził ciągle na imprezy. Pod koniec drogi zaczął opowiadać przeróżne dowcipy z których śmiałyśmy się bardzo głośno. Powoli zaczynał mnie boleć brzuch.
Droga była naprawdę ciekawa. Po dojechaniu na miejsce, podziękowałyśmy kierowcy, zapłaciłyśmy i wysiadłyśmy z taksówki. Zaparkował pod samym wejściem do klubu, więc gdy wyszłyśmy byłyśmy od razu w kolejce, która nie powiem...była długa. Stałyśmy w niej z jakieś 20 minut, dobrze że nie byłam sama, bo bym się zanudziła i zapewne zrezygnowała z tego czekania. A tak przynajmniej miałam z kim pogadać. Pokazałyśmy dowody bardzo przystojnym ochroniarzom, jeden z nich przyglądał mi się. Może i przystojny ale to nie mój gust. Zignorowałam jego intensywny wzrok na mojej osobie, pociągnęłam Olivię do środka klubu. W powietrzu unosił się zapach potu zmieszany z dymem papierosowym. Jak ludzie mogą palić te gówniane papierosy...? W całym pomieszczeniu roznosiły się nuty z muzyki trance. Moje klimaty. Przedzierałyśmy się przez tańczących ludzi, aż w końcu dotarłyśmy do baru. Wybrałyśmy drinki z niewielką ilością alkoholu. Nie chcę upić się do nie przytomności. Wolę wiedzieć co dzieje się w okół mnie, niż obudzić się w lesie zgwałcona, pobita i Bóg wie co jeszcze. Siedziałyśmy bokiem do barku rozmawiając. Gdy szykowałam się u niej opowiedziałam jej wszystko co zdarzyło się dzisiaj przed południem. Śmiałam się z niej gdy zaczęła go przezywać od chamów, dupków, idiotów itp. Sophię też nieźle przezywała. Ale temat tej dziewczyny nie interesował mnie. W sumie naprawdę nie wiem dlaczego tak zareagowałam, przecież nie zmienię tego że on ma dziewczynę, może i w jakimś stopniu Liam podoba mi się, ale co mi po tym jak on tego nie odwzajemnia....?Westchnęłam cicho pod nosem, Olivia widocznie zauważyła to.
- Dai...co jest? - spytała kładąc swoją drobną dłoń na moim ramieniu.
- Nic...po prostu myślę o Liam'ie - westchnęłam patrząc na palce, którymi się bawiłam
- Nie myśl o nim, to dupek jest. Jego strata że nie zauważył, że podoba Ci się. A teraz chodź zabawimy się na parkiecie - wstała z wysokiego krzesła i wyciągnęła do mnie rękę. Z wahaniem chwyciłam ją, gdy mnie pociągnęła prawie upadłam. Już po chwili razem tańczyłyśmy do ulubionej muzyki. Dziwiłam się że Olivia
przyszła ze mną do tego klubu, bo z tego co się orientuję to ona nie przepada za tym gatunkiem muzyki. Chyba nie upiła się przed wyjściem?...Z nią to nigdy nie wiadomo.
Po około dziesięciu minutach zmienili DJ'a, gdy zobaczyłam kim jest stanęłam jak wryta. Ol nawet tego nie zauważyła. Cały czas tańczyła, gdy ja intensywnie wpatrywałam się w chłopaka. Boże! Dlaczego mnie to spotyka do cholery!? Kiedy Payne miał spytać tłum czy są gotowi na dobrą zabawę zaniemówił łapiąc mój wzrok i łącząc go ze swoimi brązowymi tęczówkami. Wpatrywał się we mnie bardzo intensywnie, można by powiedzieć że wypalał dziurę w moich oczach. Zobaczyłam że mówi coś do jakiegoś mężczyzny, zapewne inny DJ, gdy wyszedł za sprzętu i zaczął kierować się w moją stronę, wyrwałam się jakby z transu, potrząsnęłam pobudzająco głową. I szybko odwróciłam się tyłem do niego, nie zwracając uwagi na nadal tańczącą przyjaciółkę z jakimś muskularnym mężczyzną, zaczęłam kierować się do wyjścia z klubu. Światełko nadziei zniknęła jednak błyskawicznie gdy poczułam jak czyjaś dłoń oplata mój nadgarstek i pociąga w swoją stronę. Spojrzałam na tą osobę i przełknęłam ślinę, spojrzałam na bruneta z dołu. Był dużo wyższy ode mnie. Patrzyłam w jego oczy, a on patrzył na mnie. Czekałam aż zacznie mówić, nie byłam w stanie odezwać się pierwsza albo chociaż wyrwać rękę z jego dłoni.
- Daisy... - zaczął - mówiłaś że jesteś chora
Kurwa. Zapomniałam że powiedziałam mu, ze prawdopodobnie jestem chora. Wtedy gdy do mnie przyszedł. Ja pierdole brawo Daisy, tylko pogratulować naprawdę.
- Skłamałam - powiedziałam wprost nie patrząc już na niego tylko gdzieś na bok, a konkretnie na ścianę. Bardzo interesujący obiekt...no nie powiem.
- Dlaczego? To przez Sophię? - spytał. Jakiż on spokojny po tym co powiedziałam, wow!
Pokręciłam w odpowiedzi głową, no przecież nie powiem mu że tak bo skapnie się że spodobał mi się i może jeszcze mnie wyśmieje. Nie zamierzam wyjść na idiotkę.
- Nie kłam, odpowiedz mi na to pytanie patrząc na mnie - poprosił grzecznie. Ja go praktycznie ignoruję a on nadal taki grzeczny i spokojny. Jak on to do cholery robi? Ja już bym dawno wybuchła.
Westchnęłam i niechętnie spojrzałam znów w jego piękne oczy.
- Można tak powiedzieć... - powiedziałam cicho. Chłopak zmarszczył brwi.
- Ale co powiedzieć? O co Ci chodzi? - spytał zdezorientowany. No ja pierdole, zadał mi pytanie i nie wie o co chodzi. Co za człowiek...Przystojny Daisy, przystojny.... - odezwała się moja podświadomość. No cóż...czasami ten głosik w mojej głowie mówi mądre rzeczy.
- No pytałeś się czy chodziło o Sophię i ja mówię że tak jakby jest to prawda... - westchnęłam ponownie
- Dlaczego? - spytał przybliżając się do mnie bardziej. Było od niego czuć te piękne męskie perfumy, rozpoznałabym je wszędzie. Przy pierwszym naszym spotkaniu czułam je. Chyba używa cały czas jednej firmy. Ubrany był naprawdę imprezowo a zarazem normalnie. Musze jednak przyznać że on wygląda dobrze w każdym ubraniu a nawet seksownie. No co ja wygaduję...
- Nie mogę powiedzieć, nie chcę wyjść na idiotkę... - odpowiedziałam wyrywając się od rozkojarzeń na temat jego ubioru, ciele itp.
- A czemu miałabyś wyjść na idiotkę? Powiedz o co chodzi - nalegał, a ja wymiękłam. Nie dam rady dużej tego ukrywać, muszę w końcu mu powiedzieć. Wzięłam głęboki wdech.
- Podobasz mi się i gdy zauważyłam jak Sophia pocałowała cię, wszystkie nadzieje legły w gruzach...po prostu nie mogłam patrzeć na waszą dwójkę. Nie wiedziałam że masz dziewczynę. Naprawdę poczułam coś dziwnego gdy się całowaliście. - powiedziałam szybko na jednym wydechu. Spojrzałam w dół. Bałam się po prostu jego reakcji. Ma dziewczynę. On mi się podoba. Moje nadzieje legły w gruzach gdy widziałam jak się całują. Przed moimi oczami znów pojawił się ten obraz. Nie usłyszałam, żeby Liam cokolwiek mówił.
Zaryzykowałam i spojrzałam na jego twarz. Patrzył na mnie intensywnie, zresztą jak cały czas, ale tym razem w jego oczach zauważyłem jakiś błysk. Jego usta uformowały się w lekki uśmieszek, dłonie przeniósł na moją talię, przyciągnął mnie do siebie i zamknął w wielkim uścisku który odwzajemniłam.
- Sophia nie jest moją dziewczyną, to moja była, która nie może pogodzić się z tym że z nią zerwałem - szepnął do mojego ucha przez co przez moje ciało przebiegł dreszcz. Chwilę zajęło mi przetworzenie słów chłopaka. Gdy zrozumiałam o czym mówił, chciałam skakać pod sufit, ale powstrzymałam się bo wyglądałabym jak jakaś psychiczna. Boże. Sophia nie jest jego dziewczyną...Uśmiechnęłam się pod nosem i wzmocniłam uścisk, poczułam jak klatka piersiowa bruneta drży co dało mi do myślenia że śmiał się z mojej reakcji na jego informację. Nadzieja powróciła jak za machnięciem różdżki. Wielka ulga przechodziła przez moje ciało.
- Więc laczego cię pocałowała? - spytałam z ciekawości
- Pewnie zauważyła że jestem z inną dziewczyną i chciała cię po prostu spławić i jak się domyślam udało jej się to przez pocałowanie mnie. Wtedy uciekłaś z lokalu...
Wspomnienia z przed kilku godzin powróciły, jednak teraz inaczej je odczuwałam. Teraz już się nimi nie przejmowałam.
- Och - tylko tyle zdołałam wydusić
- Postawić ci drinka? - spytał składając mi propozycję. Nieśmiało skinęłam głową na znak ze może to zrobić. Cieszyłam się jak głupia ze świadomością że Liam jest singlem. Co prawda nic nie powiedział związanego z moim wyznaniem, ze on mi się podoba. Ale lepsze toż niż by miał mnie wyśmiać czy coś w tym stylu.
Brunet chwycił mnie za rękę, a ja poczułam przyjemny dreszcz w dole kręgosłupa. Dziwnie czułam się idąc z nim za rękę. Od kilku lat nie chodziłam tak z jakimkolwiek chłopakiem.
Już po chwili znaleźliśmy się przy barze. Dawno zapomniałam o mojej przyjaciółce, która na pewno była już wstawiona i uprawiała seks z jakimś pijanym facetem. Payne zamówił dwa drinki, o ile dobrze usłyszałam ich nazwę stwierdziłam że są dość mocne. Na bank szybko się nim upiję. On chyba mnie nie wykorzysta nie...? Oby. Nie zamierzam obudzić się obolała w jego domu nie wiedząc o co chodzi. Chociaż obudzenie się z nim w jednym łóżku było by pięknym przeżyciem...Nie! Stop! Za bardzo fantazjuję, a jeszcze nie wypiłam tego drinka! Nawet go jeszcze nie dostałam. Czekaliśmy na drinki w ciszy, słyszeliśmy tylko rozmowy innych i dudniącą muzykę trance w tle. Jednak ciszę między nami postanowił przerwać Payne.
- Daisy...chciałbym Ci się do czegoś przyznać - powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
Jestem bardzo ciekawa co ma mi do powiedzenia.

-------------------------------------------------

I oto jest 6, wiem że długo na nią czekaliście, ale wpadłam w zagrożenia w szkole i teraz muszę z nich jakoś wyjść, w przyszłym tygodniu muszę dużo poprawiać więc następny rozdział też nie pojawi się za szybko....Ale mam nadzieję że wytrzymacie, tak jak wytrzymaliście z czekaniem na szósteczkę :D Tak wgl kocham wasze komentarze *-* no i was też miśki, mam nadzieję że będzie ich coraz więcej i więcej! <3 Nawet nie wiecie jaką motywację do pisania mi dajecie tymi opiniami x
zapraszam do pisania też na oficjalnym hashtagu >>>>>>>>>>>> #DJPayneFF

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 5

Daisy's POV

Szykowałam się do wyjścia. Dzisiaj naprawdę dopisywał mi humor i mam nadzieję że nic ani nikt mi go nie popsuje. Jednak gdy dzisiaj wstałam miałam dziwne poczucie że coś wydarzy się dzisiejszego dnia. Coś co nie będzie zadowalające, bardziej smutne. Oby te przeczucia nie miały miejsca. Bo jeśli tak będzie mój humor na pewno się popsuje.
 Za jakąś godzinę Liam powinien przyjechać po mnie. Ciekawe jaka restaurację wybierze. Oby nie za drogą. Nie lubię gdy ktoś wydaje na mnie zbyt dużo pieniędzy.Ubrałam na siebie zwykłą białą bluzkę, na to nałożyłam koszule czarno-czerwoną, rozpinaną, taka zwyczajna w kratkę. Do tego na nogi założyłam jeansy z dziurami pod kolanami, a na stopy białe skarpetki nike oraz trampki w kolorze białym. Całość według mnie prezentowała się doskonale. Spakowałam to co potrzebne do torebki, a najważniejszą rzeczą był parasol, klucze od mieszkania, oraz telefon. Parasol wiadomo dlaczego jest ważny w Londynie...Często można spotkać na dworze deszcz. nie przeszkadza mi on, bo już po tylu latach mieszkania tutaj po prostu się do niego przyzwyczaiłam. Przed wyjściem napiłam się bo moje usta były dziwnie suche. Założyłam na głowę szarą czapkę "krasnal". Uwielbiałam ją, chociaż niektórzy mówili na nią prezerwatywa. Śmieszy mnie to, jakoś nie widziałam jeszcze takiej dużej prezerwatywy.
Siedziałam na kanapie z torbą obok, wyczekując Liam'a. Oglądałam swoje paznokcie pomalowane na lekki fiolet. Po 10 minutach siedzenia i nudzenia się usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z miejsca, zawiesiłam torbę na ramię i otworzyłam drzwi. W progu stał Liam. Zaśmiałam się widząc jak jest ubrany, wyglądał prawie tak samo jak ja. Tyle, że jego koszula była przewieszona w okół bioder i miał inne buty. Wróciłam na twarz chłopaka gdzie widniał szeroki uśmiech, pewnie też zauważył ze jesteśmy ubrani podobnie.
- Cześć - odezwał się w końcu po kilku sekundowej ciszy
- Hej, to jak? Idziemy? - spytałam wychodząc z mieszkania i zamykając drzwi na klucz. Brunet w odpowiedzi skinął głową.
Ruszyliśmy w stronę wind. Uroki mieszkania w blokach...Payne przywołał windę wciskając przycisk służący właśnie do tego. Czekaliśmy w ciszy, aż w końcu po 2 minutach winda dojechała na moje piętro. Równie dobrze moglibyśmy zejść schodami, ale uwierzcie mi, schodzić z 5 piętra nie jest fajnie, nie wspominając już o wchodzeniu...Straszne!
Weszliśmy do windy, byliśmy całkiem sami. Nie wiedzieć czemu cisza między nami była...niezręczna. Gdy raz na niego spojrzałam widziałam jak uśmiecha się i kątem oka spogląda na mnie. Ha! Mam cię!

Podróż poszła nawet szybko. Po niecałych 20 minutach jazdy byliśmy pod restauracją. I oczywiście...Zabrał mnie do tej gdzie jest wszystko drogie. Cóż..mogłam się tego spodziewać. No ale nie lubię gdy ktoś na mnie wydaje kupe siana! Weszliśmy do środka. Brunet przepuścił mnie w drzwiach. Ah jaki dżentelmen! Podeszliśmy do jakiejś zgrabnej blondynki, widziałam jak patrzy się na Liam'a. No błagam! Ona się prawie ślini! Przewróciłam oczami.
- Dzień dobry, rezerwacja na nazwisko Payne - odezwał się mój towarzysz. No pewnie...W takich restauracjach można się było spodziewać rezerwacji. Dziewczyna poszukała czegoś na swojej liście.
- Oczywiście, proszę za mną - powiedziała wychodząc zza lady, gestem ręki pokazała byśmy za nią poszli. Już po chwili znaleźliśmy się przy naszym stoliku. Payne odsunął dla mnie krzesło co według mnie było przesadne. Przecież umiem sama sobie odsunąć...Przewróciłam niezauważalnie oczami ale uśmiechałam się żeby Liam nie poczuł się jak idiota czy coś w tym stylu. Do stołu podeszła do nas zgrabna, rudowłosa dziewczyna. Gdy zobaczyła brązowookiego wypięła pierś do przodu, prychnęłam niesłyszalnie i odwróciłam wzrok na szybę obok. Patrzyłam na przechodnich. Nawet nie zauważyłam kiedy ta laska podstawiła mi manu.
- Ja poproszę kebab z frytkami i do tego cola - powiedział z uśmiechem i oddał kartę dań kelnerce. - A ty Daisy? Co zamawiasz? - spytał mnie wyrywając tym samym z zamyśleń.
- Um...poproszę to samo - mruknęłam otrząsając się
- W takim razie dwa razy kebab z frytkami i dwa razy cola - poinformował rudowłosą, która skinęła głową i odeszła.
Bawiłam się palcami nie wiedząc jak mogę rozpocząć konwersację z chłopakiem. Czułam jak się na mnie gapi.
- Co się tak patrzysz? - spytałam uśmiechając się do niego co odwzajemnił
- Jesteś piękna - palnął, a ja momentalnie zalałam się rumieńcem.
- Oh - wydusiłam - dziękuję
- Cóż...może opowiesz mi coś o sobie? Praktycznie nic o tobie nie wiem, oprócz tego gdzie pracujesz i jaką muzykę słuchasz...
Juz otwierałam usta żeby cokolwiek powiedzieć, ale nie mogłam gdyż przerwał mi jakiś piskliwy głosik zdecydowanie należący do jakiejś kobiety. Uniosłam głowę równocześnie z Liam'em, zobaczyłam dziewczynę wzrostu takiego jak ja. Miała brązowe włosy, a na ustach widniał szeroki uśmiech. Patrzyła się na bruneta. Uniosłam brew nie rozumiejąc tej sytuacji.
- Liam! Kochanie! Tęskniłam... - że co? Kochanie? Czyli ze to jest jego dziewczyna? Zbladłam.
- Sophia? Co ty tu robisz? - uniósł brwi do góry
 Nie wiedzieć czemu moje serce rozpadło się na milion kawałeczków. Nagle ona uwiesiła się na jego szyi i pocałowała go w usta. Zatkało mnie, a wszystkie moje organy ściskały od środka. Chłopak który mi się podoba okazał się nie być singlem...Całowała go bardzo namiętnie, nie mogłam dłużej na to patrzeć dlatego wstałam ze swojego miejsca i zawiesiłam torbę z powrotem na ramię.
- Um...Liam...ja już pójdę, źle się czuję. Smacznego wam życzę - posłałam im słaby uśmiech. Zauważyłam jak ta cała Sophia uśmiecha się triumfalnie...Nie wiedziałam co to znaczy. Nie czekając dłużej już nawet na odpowiedź Liam'a szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia. Już po chwili czekałam na przystanku na autobus. Za jakie grzechy musiało mnie to spotkać!? No za jakie!?

Liam's POV

Gdy Sophia mnie pocałowała byłem kompletnie zbity z tropu. Co ona kurwa odpierdala?! Próbowałem ja odepchnąć, ale nie wyglądało to właśnie tak jak chciałem. Bardziej jakbym ją do siebie przyciągam. Wkurzyła mnie i to na maksa. Przecież Daisy siedzi na przeciwko mnie a ta cholerna kobieta mnie całuje! Gdy zobaczyłem jak ona wstaje od stołu, moje serce przyspieszyło. Nie...błagam żeby nie odchodziła!
Niestety było za późno, wybiegła z lokalu. No żesz kurwa Sophi mać! Odepchnąłem ją od siebie z całej siły, upadła na ziemię. Nie zwracałem uwagi na ludzi którzy się na nas gapili z ciekawością. Nie pomogłem jej wstać. Na pewno nie za to co zrobiła...Boże...co ja w niej kiedyś widziałem!?
- Co ty kurwa narobiłaś!? Nie masz prawa wpadać tutaj i mnie całować gdy jestem z dziewczyną która mi się podoba! Zapomniałaś, że od 2 miesięcy nie jesteśmy razem!? Jeśli nie będzie chciała teraz ze mną rozmawiać to nie ręczę za siebie więc módl się ze wszystko będzie dobrze! Ostatni raz zrobiłaś takie coś kurwa! - krzyczałem na nią, a ona za każdym moim zdanie poszerzała oczy, na końcu jednak prychnęła.
- Oj Liaś...mam ci przypomnieć nasze upojne noce? To jak doprowadzałam cię do szału? - nie...zaraz normalnie mnie piorun strzeli.
- Zamknij się już do chuja! - wrzasnąłem i po prostu wybiegłem z restauracji. Chyba już mnie tam nie wpuszczą...Ale co z tego, teraz najważniejsza dla mnie jest Daisy. Po wyjściu na zewnątrz przebiegłem wzrokiem po okolicy w poszukiwaniu brunetki. Gdy w końcu ją zauważyłem było niestety za późno żebym ją zatrzymał...Wsiadała do autobusu. Nie pozostaje mi nic innego jak jechać za nią. Jak dobrze że przyjechałem autem. Wsiadłem szybko do niego, gdy odjeżdżałem zauważyłem jak Sophia wychodzi z lokalu. Pewnie mnie szuka...Jak ja jej nienawidzę..

Będąc na miejscu zaparkowałem na parkingu przed jej blokiem. Widziałem jak wchodzi do środka budynku. Postanowiłem chwilę odczekać, wolę załatwić sprawę w jej mieszkaniu niż narażać się na to że znowu ucieknie. Bo jakoś nie wierzę w to że się źle poczuła. Mogę się założyć że tu chodzi o to co zrobiła Sophia...o ten cholerny pocałunek.
Odczekałem jakieś 10 minut, w końcu na windę też się trochę czeka. Zamknąłem auto specjalnym pilotem i ruszyłem w stronę wejścia. Szedłem z kamiennym wyrazem twarzy, każdy w holu patrzył się na mnie krzywo albo z niepokojem. Czy ja na serio wyglądam tak strasznie? Ciekawe...DJ który zachowuje się jak jakiś pierdolony gangster. Ale co ja poradzę? Miałem taką nieciekawą przeszłość...wiec trochę zrozumienia się należy. Czekałem na windę. Kurwa mogłaby się pospieszyć! I jak na zawołanie otworzyły się przede mną jej drzwi, wsiadłem zniecierpliwiony i wcisnąłem guzik z numerkiem 5. Dojechałem szybko na piąte piętro, szybko podszedłem do drzwi od mieszkania. Zapukałem do drzwi. nie wiem dlaczego ale wolę takie coś niż dzwonienie dzwonkiem. Po 1 minucie zapukałem gwałtowniej. Nadal nic. Przyłożyłem ucho do drewnianej powłoki, przysłuchiwałem się chwilę. Usłyszałem małe kroki. Jest w domu..uf. Odsunąłem się trochę i czekałem aż mi otworzy.
Daisy uchyliła drzwi, a widząc mnie otworzyła je szerzej.
- Liam...ja naprawdę źle się czuję...nie mam siły gadać. - zaczęła od razu, pokręciłem przecząco głową.
- Dotrzymam ci towarzystwa, chcę z tobą pogadać... - odpowiedziałem stanowczo, uśmiechałem się lekko żeby się nie spłoszyła.
- Nie...prawdopodobnie jestem chora..nie chcę cię zarazić.
- Nie obchodzi mnie to, ja muszę z tobą porozmawiać - powiedziałem już trochę ostrzej. Widziałem jak się wzdryga. Gdy przyjrzałem się jej twarzy zauważyłem mokre ścieżki po łzach. Ja pierdole...płakała! Nie pozwoliła mi dalej się wypowiedzieć ponieważ zatrzasnęła mi przed nosem drzwi uprzednio mówiąc ciche przepraszam. No kurwa! Z frustracji walnąłem pięścią w ścianę z całej siły. Ignorowałem ból przez to wywołany. Nagle usłyszałem jak telefon mi dzwoni. Stojąc w windzie wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni spodni i odebrałem nie zwracając uwagi na to kto dzwoni.
- Słucham!? - warknąłem do słuchawki. Byłem naprawdę wkurzony. Miał być tak piękny dzień a dupa z niego wyszła!
- Payne? Mam dla ciebie propozycję - powiedział jakiś mężczyzna po drugiej stronie, chyba zignorował moje niemiłe powitanie.
- Dawaj - odpowiedziałem krótko siedząc już w samochodzie za kierownicą. Nie mogłem ruszyć bo rozmawiałem przez komórkę. Wolę nie spowodować wypadku bo tego by jeszcze dzisiaj brakowało...
- Miałbyś ochotę zagrać na imprezie u mnie w klubie? - spytał, a ja uśmiechnąłem się lekko. Może chociaż gra pomoże mi w uspokojeniu nerwów.
- Jasne, wyślij mi adres klubu sms'em, niedługo będę tylko wezmę swój sprzęt z domu
- Nie, sprzętu nie bierz, mamy taki nasz klubowy
- No dobra - wzruszyłem ramionami - w takim razie czekam na sms, do zobaczenia - rozłączyłem się i odetchnąłem. Tak. To musi być coś co pomoże mi w przerobieniu tego dnia w chociaż trochę lepszy.

Daisy's POV

Od kilku minut leżałam na swoim łóżku w sypialni i wylewałam kolejne łzy. Wyglądałam jak wielka kupa nieszczęścia. Muszę gdzieś się rozerwać...może to mi pomoże. Sięgnęłam szybko po telefon leżący na łóżku obok mnie, wykręciłam numer do Olivii.
- Halo? - odezwała się
- Cześć Olivia! Masz ochotę wyjść ze mną teraz do klubu? - zaproponowałam oglądając swoje paznokcie.
- Ty się jeszcze pytasz!? No jasne że tak! Znam taki jeden fajny, grają tam trance wiec przypadnie ci do gustu - mogłam wyobrazić sobie jak na jej twarzy widnieje uśmiech.
- W takim razie do zobaczenia, przyjdę pod twój dom, okej?
- Okej, do zobaczenia Dai - zachichotała i rozłączyła się.
Czas się zabawić!

-------------------------------------------
Mamy piąteczkę :D Wiem że długo czekaliście...no ale jakoś wciągnęłam się w czytanie kilku fanfiction i przez to tak zeżarło mi czas xD
Można tak powiedzieć że w tym rozdziale jest taka jakby Drama z tą Sophią ;D Powiem tyle że ona nie odpuści więc dużo takich momentów będzie :p
Mam nadzieję ze wam się spodobał ten rozdział i czekam na wasze opinie! x

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 4

*dzień festivalu*

Daisy's POV

Latałam po domu jak wariatka. Zawsze tak było przed Sunrise Festival. Ubieranie kilka zestawów ciuchów. Mój pokój jest dosłownie pokryty walającymi się bluzkami, spodniami, sukienkami i innymi rzeczami. Później to posprzątam - powiedziałam sobie w myślach. Po dłuższych rozmyśleniach w końcu wybrałam zestaw w sam raz na imprezę. Ubrałam strój kąpielowy dwuczęściowy, a na to wybrane rzeczy. Jak zwykle
na luzie. Przeskakując przez porozrzucane ubrania poszłam do łazienki i zrobiłam sobie lekki makijaż. Powieki pomalowałam na błękit. Prawie nie widoczny. Rozczesałam porządnie włosy, wcześniej je umyłam, a dzięki temu, że było to dawno to suszenie było zbędne. Wolę gdy włosy suszą się same. Wydłużyłam trochę rzęsy dzięki tuszowi do rzęs. Na koniec po ustach przejechałam różowym błyszczykiem. Efekt końcowy bardzo mi się podobał. Zostało jeszcze spakowanie potrzebnych rzeczy do torby, w końcu ta impreza trwa bardzo długo. Wrzuciłam do niej jedzenie, picie, telefon klucze i inne takie drobiazgi. Już po chwili byłam w pełni gotowa do wyjścia.

Liam's POV

Siedziałem w ogromnym namiocie, gdzie był bufet dla wszystkich DJ'ów. Przeglądałem co nowego na kilku portalach społecznościowych. Miałem dużo wiadomości, starałem się czytać każdą, ale było tego zdecydowanie za dużo. Gdy Armin zszedł ze sceny nadeszła moja kolej na wykonanie prób dźwiękowych i takich tam. Schowałem komórkę do tylnej kieszeni i szybkim krokiem skierowałem się na scenę. Wdrapałem się na nią. Miała naprawdę wysokie schody. Widok z niej był niesamowity, ona sama w sobie była ogromna. Już nie mogłem się doczekać rozpoczęcia imprezy.
Stanąłem za sprzętem, który był umieszczony po środku sceny. Włączyłem go, a na uszy założyłem specjalne słuchawki dla DJ"ów. Głośniki nie były włączone, bo muzyka roznosiłaby się po całym placu i nie mogliśmy do tego dopuścić. Słyszałem ją tylko w słuchawkach, zacząłem sprawnie obsługiwać sprzęt. W skład remixów wchodziły również moje dzieła. Pierwszy raz puszczę je na żywo. Wcześniej grałem piosenki innych które przerabiałam za ich zgodą oczywiście. Ta impreza będzie zdecydowanie najlepsza.

***

Cały plac wypełniony został ludźmi, przybyło ich naprawdę dużo. Nie dopatrzyłem się jakiejkolwiek dziurki w tłumie. Chociaż mogłem się mylić gdyż stałem na backstage. Tłum rozkręcał się przy muzyce ATB. Muszę przyznać że ma naprawdę dobre kawałki, to samo mogę powiedzieć o Arminie, Avicii, Martinie Garixie...mógłbym wymieniać w nieskończoność. W połowie mojej gry będę występować z Arminem, a to dla mnie wielki zaszczyt. Zazwyczaj grałem sam.
Muzyka roznosiła się wszędzie. Podłoga cała się trzęsła. Przyznam się, że mam tremę, w końcu bawi się tu tysiące ludzi. Cały występ widziałem z boku. Nie mogłem się doczekać aż nadejdzie moja kolej. Jestem ostatni ale to nic...

Po kilku godzinach siedzenia przed telefonem w namiotach wszedłem na scenę, gdy ujrzałem tłum przed sobą ze sceny to po prostu mnie zatkało. To był niesamowity widok, takiego tłumu nigdzie nie widziałem. Dzięki mikrofonowi przyczepionemu do dekoltu mojej bluzki mogłem porozumiewać się z publicznością. Stanąłem z uśmiechem za sprzętem.
- Jak się bawisz Londynie!? - krzyknąłem podnosząc ręce do góry jak typowy DJ. W odpowiedzi wszyscy
krzyknęli donośnie. Uśmiechnąłem się szeroko, przeleciałem wzrokiem po pierwszym rzędzie. Mój wzrok zatrzymał się na jednej osobie, a konkretnie dziewczynie o brązowych włosach. To była ona. Recepcjonistka. Nie mam pojęcia dlaczego ale moje serce zabiło szybciej. Kiedy nasze oczy spotkały się puściłem jej oczko na co ona zarumieniła się. W końcu przeniosłem wzrok na wszystkich i krzyknąłem - Zaczynamy!
Zabawa się zaczęła, muzyka wydobywała się z mosiężnych głośników. Podskakiwałem z jedną ręką wyciągniętą w górze, a drugą operowałem urządzenie. Inni robili to samo, tyle że obie ręce mieli uniesione. Raz po raz spoglądałem na Daisy. Cóż...powiem szczerze...chyba zaczyna mi się ona podobać. Znam ją jakiś jeden dzień...Skoro jest w strefie vipowskiej to założę się, że później będzie na backstage i w namiotach. Myślę, że jej coś zaproponuję. Pomyślę nad tym później. Teraz musiałem zająć się rozkręcaniem imprezy. Ludziom naprawdę się podobało, było to widać po ich reakcjach. Nie zauważyłem by ktokolwiek stał przy ścianach nieruchomo. To bardzo dobry znak. W połowie gry dołączył do mnie zgodnie z zapowiedzią Armin. Dzięki wspólnemu zarządzaniu sprzętem impreza rozkręciła się na maksa. Każdy podskakiwał, a gdy były piosenki z tekstem, śpiewali. Uwielbiałem takie doświadczenia.

***

Wszysty DJ włącznie ze mną odpoczywaliśmy w namiotach, ja zajadałem kebab, który był blisko bufetu. Za chwilę przyjdą osoby z biletami VIP. Namiot w którym siedziałem wypełnił się tymi osobami. Wypatrywałem w śród nich konkretnej osoby. Nie musiałem długo czekać, ponieważ już po chwili w moją stronę kierowała się ona. Daisy. Oprócz niej były inne dziewczyny, ale one mnie nie interesowały w tej chwili.
- Cześć - powiedziała z uśmiechem. odwzajemniłem go i odpowiedziałem:
- Hej, jak ci się podobało?
- Było super i muszę przyznać że twoje kawałki są naprawdę niezłe jak na nowego DJ'a. - na te słowa mój uśmiech stał się szerszy niż wcześniej.
- Dziękuję, naprawdę miło mi jest to usłyszeć. - patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. W końcu ocknąłem się gdy przypomniałem, sobie o tym co chciałem powiedzieć Daisy. - Um...Daisy...
- Tak?
- Robisz coś jutro? - spytałem niepewnie. Widziałem jak zamyśla się. Błagam żeby się zgodziła! Błagam!
- Nie, nie mam na razie planów na jutrzejszy dzień, zwłaszcza że to niedziela więc będę miała wolne od pracy. - Tak! Punkt dla mnie! Radowałem się w myślach. Nie chciałem wyjść na wariata.
- W takim razie chciałabyś ze mną pójść do restauracji a później na jakiś spacer? - oby się zgodziła, strasznie mi na tym zależy.
- Jasne że tak - powiedziała promiennie, matko jaki ona ma piękny uśmiech... - gdzie się spotkamy?
- Może przyjadę po ciebie i razem pojedziemy z pod twojego domu? - zaproponowałem przeczesując ręką włosy. Zauważyłem jak przygryza wargę gdy to zobaczyła. Przez to zachichotałem cicho.
- Może być, zaraz napiszę ci adres, tylko znajdę długopis w tej torbie, a to nie lada wyzwanie - zaśmiała się zaczynając grzebać w torebce. - Mam! - powiedziała po chwili. Długopisem pisała coś na niewielkiej karteczce po czym wyciągnęła ją w moją stronę - Proszę
- Dzięki - przyjętą kartkę przeczytałem i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. - Mieszkasz niedaleko mnie
- Oh naprawdę? W takim razie będziemy pewnie na siebie wpadać, ale wcześniej cię nie widziałam...
- Cóż...dopiero niedawno kupiłem dom w tamtej okolicy. - wyjaśniłem chowając kartkę do kieszeni od spodni.
- To wszystko wyjaśnia. - uśmiechnęła się - W takim razie do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia, przyjadę po ciebie o trzynastej - uśmiechnąłem się i pocałowałem jej policzek. Był wyjątkowo miękki. Podobało mi się to, chciałbym robić to częściej. Przez to jej policzki nabrały różowego kolor. Oh jak słodko, zawstydziła się...Po chwili zniknęła z namiotu. Ja musiałem jeszcze przeprowadzić kilka rozmów z moimi fanami, których z każdą imprezą przybywało. Robiłem dużo zdjęć i dawałem masę autografów.

Wracałem już do swojego prywatnego domu, w hotelu miałem być tylko 2 dni, niecałe. Nie żałuję mieszkania tam, poznałem ładną dziewczynę, która naprawdę mi się spodobała i z którą jutro się spotkam! Nie mogę się doczekać. Od razu po powrocie do domu byłem strasznie zmęczony, na zegarku widniała już godzina 2 w nocy. Wziąłem szybki prysznic, ze względu na zmęczenie nie chciało mi się wyszukiwać w szufladzie świeżych bokserek dlatego do łóżka wskoczyłem bez nich. Od czasu do czasu lubiłem tak pospać, przecież mieszkam sam to chyba mam prawo?... Po około 10 minutach zasnąłem.
~
- Nigdy niczego nie osiągniesz! Jesteś nieznośnym gówniarzem którego tutaj nie potrzebujemy! - krzyczał mój ojciec. Nienawidziłem tego. Chyba nie było dnia w którym by tego nie robił. Cokolwiek zrobiłem według niego wykonywałem źle. Często mnie bił, a takie coś jest niedopuszczalne. Nie wolno bić dzieci. Niestety ani ja ani mama nie zgłosiliśmy tego. Dlaczego? Ponieważ baliśmy się. Baliśmy się że ojciec stanie się jeszcze gorszym człowiekiem. Moja matka także jest przez niego bita, parę razy próbowałem ją chronić, ale on od razu mnie odrzucał. Kiedyś przez to trafiłem do szpitala i musiałem okłamywać lekarzy mówiąc że spadłem ze schodów, albo uderzyłem się gdzieś.
Po kolejnej kłótni z ojcem i kolejnym biciu pobiegłem do swojego pokoju. Drzwi zamknąłem na klucz i usiadłem w kącie. Nikt nie mógłby mnie znaleźć ponieważ byłem zakryty przez biurko. Z schowka we wnęce między biurkiem a ścianą wyciągnąłem żyletkę. Odsłoniłem rękaw od bluzki. Nie pierwszy raz to robię. Moje ramię miało kilka blizn po cięciach. Niektóre były jeszcze świeże. Przejechałem przedmiotem w miejscu gdzie jeszcze nie zostało wykonanie cięcie. Krew od razu zaczęła wypływać, a ja odetchnąłem z ulgą. Z dołu słyszałem krzyki mojej mamy. To było okropne. Miałem 16 lat i nie mogłem czegokolwiek zrobić. To jest najgorsze. Chciałbym zabrać stąd mamę, uciec z nią daleko od tego potwora. Ale nie mam jak. Jestem za młody. Ręka opadła na ziemię obok mnie, drugą oparłem na kolanach. Głowę skryłem w kolanach. Kilka łez zdołało wypłynąć z moich oczu. Jestem bezsilny...
~
Usiadłem gwałtownie na łóżku cały spocony. Wziąłem głęboki wdech następnie wypuszczając powietrze ze świstem z ust. Ten sen wraca co kilka dni. Nienawidzę go. Przypomina mi o tym co zrobił mi mój ojciec. Moja matka straciła przez niego życie do cholery! Ja nic nie mogłem z tym zrobić. Ten chory człowiek nadal siedzi na wolności. Wyjechał do innego kraju. Podobno do Ameryki, a dokładniej do Los Angeles. To miasto zdecydowanie do niego pasuje. Hazard, prostytucja i wszystko co związane z niebezpiecznymi sprawami. Blizny po cieciach które kiedyś robiłem już zniknęły. Jednak od kiedy ten sen powrócił, razem z nim powróciły też cięcia. O tym wie tylko Zayn, Harry, Niall i Louis. Nikt po za nimi. Staram się nie wracać do tego co było kiedyś, ale nie udaje mi się to.
Po wypiciu wody i przemyciu twarzy wodą wróciłem do łóżka nadal bez bokserek. Jeszcze chwilę myślałem o śnie, później moje myśli zostały zastąpione przez nią. Przez piękną brunetkę którą postanowiłem zdobyć...

----------------------------
No to mniej więcej poznaliście w tym rozdziale problemy które ma Liam...To ff nie mogło być takie spokojne. Musiała być akcja, której mozecie się spodziewać w nowszych rozdziałach ;)
Mam nadzieję, ze wam się podoba. Trudno mi było pisać pierwszą połowę, ponieważ brzuch mnie bolał i myślałam nawet nad dodaniem go i dokończenie w inny dzień. Ale użyłam resztek sił specjalnie dla was miśki x Dziękuję za wszystkie wasze komentarze! :*
Zapraszam was też na oficjalny hashtag na tt tego opowiadania > #DJPayneFF