czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 17

DAISY'S POV

Następnego dnia policjanci poprzynosili każdemu śniadanie do celi, w tym mnie. Wzięłam je od razu, ale gdy usiadłam z nim przy stoliku zachciało mi się wymiotować. Na talerzu znajdowała się jakaś brązowa papka która wyglądała jak wymiociny albo sraczka, a obok dwie zwykłe kromka chleba z masłem. Chleb postanowiłam zjeść i poszło mi to dość szybko, ale to obrzydlistwo drugie, wywaliłam do kosza który miałam postawiony obok stolika. Też był przytwierdzony do podłogi za pomocą kilku gwoździ. Nie wiem co można by zrobić z takim koszem, ale skoro uważają to za niebezpieczny przedmiot to niech im tak będzie.

Po śniadaniu otwarto nam cele i mogliśmy swobodnie chodzić. Nie skorzystałam z tego bo za bardzo bałam się tych skazańców, którzy wyglądali naprawdę groźnie. Gdy oni gadali i łazili, oraz kombinowali jak uciec z tego okropnego miejsca, ja leżałam na łóżku z dłońmi splecionymi na klatce piersiowej i oczami skierowanymi na sufit. Nie był czysty, był zabrudzony, ale czego można się spodziewać w zakładzie karnym. Myśli krążyły wokół Liam'a, co robi, co się z nim dzieje, czy szuka mnie....czy może mnie olał. Nie...to ostatnie nie mogłoby być prawdą, przecież mnie kocha, a ja kocham jego.
Moje myśli zostały przerwane przez pukanie w kraty. Usiadłam gwałtownie i spojrzałam w kierunku wejścia do mojej celi. Uśmiechnęłam się widząc w nim Luke'a a nie jakiegoś innego gwałciciela.
- Cześć...mogę wejść? - pyta uśmiechnięty. Pokiwałam tylko głową, zgadzając się aby uczynił to co chciał. Mimo że znam go od wczoraj, to jest jedyną osobą która zasługuje tutaj na moją uwagę i po prostu mu ufam bo nie próbuje mi niczego złego robić.
- Co cię tu sprowadza? - pytam, gdy siada obok mnie na twardym łóżku.
- Wiesz...nie gadam tu z nikim oprócz ciebie, a u mnie w celi bym się nudził sam. Zresztą ty pewnie też się nudziłaś, więc oto jestem by dotrzymać ci towarzystwa - szczerzy się. Strasznie podoba mi się jego uśmiech. Jest taki...no po prosu śliczny i słodki. Kolczyk w wardze dodaje mu też takiego uroku. Przynajmniej tak jest z mojego punktu widzenia.
- Zgadłeś. Już się bałam że przyszedł mnie odwiedzić jakiś morderca albo napalony koleś - chichoczę - Dzięki, że wpadłeś, przynajmniej nie mam na razie moich okropnych myśli - wzdycham patrząc na moje dłonie.
- Nie ma sprawy ale....jakie to są myśli?
Powiedzieć mu czy nie? Nie, nie mogę.
- Eh nie ważne, często je mam, są po prostu głupstwem, które nie jest prawdą. - uśmiecham się do niego by przekonać go do moich słów. Nie chcę, żeby mnie o to pytał więc postanawiam zmienić temat. - Powiedz mi....za co cię tu zamknęli? Nie mówiłeś mi tego wczoraj - zagryzam wargę będąc niepewną czy dobrze robię, pytając go o to.
- Handlowałem narkotykami i brałem udział w nielegalnych wyścigach na motorach, przyłapali mnie i zamknęli tu. - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. Powiedział to jakby była to normalna sprawa. Moje usta mimowolnie rozchyliły się a brwi podniosły w górę z zaskoczenia.
- Nie wyglądasz na takiego - mruczę. Porządnie zaczęłam się w tej chwili zastanawiać czy dobrze zrobiłam ufając mu. Co jeśli ma przy sobie jakieś narkotyki i da mi je w niespodziewanym momencie, a potem zgwałci mnie? Jezu, kto wymyślił myślenie niech ginie. Cały czas się czymś zadręczam.
- Serio? - patrzy na mnie swoimi niebieskimi oczami od których nie mogłam oderwać moich, brązowych.
- Tak.....na jak długo cię skazali?
- Na 8 lat, więc wyjdę stąd gdy będę miał 28 lat.
- Oh to kupa czasu. Współczuję Ci - skrzywiłam się, mam nadzieję, że mnie tak długo tu trzymać nie będą. Chociaż wzięłam na siebie winę, że "zabiłam" człowieka a wtedy dostaje się dłuższy wyrok...CHOLERA.
- Jakoś to zniosę, powiedz mi coś o sobie.
Gdy słyszę to, po prostu zgadzam się i zaczynam opowiadać mu o mnie, oczywiście pomijając kilka ważnych szczegółów.

LIAM'S POV

Miałem ostry ból głowy, rąk i nóg. Słyszałem jakieś rozmowy. Ktoś dyskutował z innymi. Nie wiedziałem co się w okół mnie dzieje i gdzie się znajduję. Nie mogłem otworzyć oczu, wydawały się takie ciężkie. Ani jedna próba otwarcia ich nie powiodła się. Dodatkowo nie pamiętałem nic. Czy ja umarłem? Poruszyłem ręką, zacząłem nią dotykać po bokach różnych przedmiotów, a potem mojej twarzy. Wyczułem coś wypukłego, jakby jakaś maska na moim nosie i ustach. Co się do cholery dzieje?! Szmery rozmów nagle ucichły i po chwili poczułem jak moje powieki zostają unoszone i ktoś zaczyna mi po nich świecić jakąś lampą. Co to kurwa jest?! Chciałem się poruszyć ale nie mogłem, coś mnie przytrzymywało. Chyba nie jestem w psychiatryku?! Gdy jakaś osoba po świeceniu mi po oczach puściła mi powieki, znów nastała ciemność, a w okół usłyszałem jakieś ostre polecenia i rozkazy, jednak nie słyszałem ich wyraźnie i nie mogłem stwierdzić o czym była mowa.
Później nie czułem obecności jakiejkolwiek osoby tu gdzie byłem ja. Starałem się wysilić mój mózg do pracy i przypomnieć choć trochę wydarzeń które się niedawno działy. Jednak nie pamiętałem nic oprócz wiedzy na temat obsługiwania się maszynami dla DJ, a z wydarzeń mojego życia pamiętałem tylko czas jak ono wyglądało od narodzin do Sunrise Festival. Nie pamiętałem co się działo na nim, oraz po nim. W mojej głowie była pustka.
Gdzie jestem? Co się stało?

----------------------------------------
O NIE :C
LIAM STRACIŁ PAMIĘĆ :C

Co o tym myślicie? Pewnie mnie za to teraz zabijecie XD Wybaczcie mi że zakończyłam ten rozdział na takiej nieszczęśliwej sytuacji, ale wpadłam na to podczas pisania rozdziału żeby jeszcze bardziej urozmaicić opowiadanie XD

Zapraszam do tweetowania w hashtagu #DJPayneFF ;D