niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 4

*dzień festivalu*

Daisy's POV

Latałam po domu jak wariatka. Zawsze tak było przed Sunrise Festival. Ubieranie kilka zestawów ciuchów. Mój pokój jest dosłownie pokryty walającymi się bluzkami, spodniami, sukienkami i innymi rzeczami. Później to posprzątam - powiedziałam sobie w myślach. Po dłuższych rozmyśleniach w końcu wybrałam zestaw w sam raz na imprezę. Ubrałam strój kąpielowy dwuczęściowy, a na to wybrane rzeczy. Jak zwykle
na luzie. Przeskakując przez porozrzucane ubrania poszłam do łazienki i zrobiłam sobie lekki makijaż. Powieki pomalowałam na błękit. Prawie nie widoczny. Rozczesałam porządnie włosy, wcześniej je umyłam, a dzięki temu, że było to dawno to suszenie było zbędne. Wolę gdy włosy suszą się same. Wydłużyłam trochę rzęsy dzięki tuszowi do rzęs. Na koniec po ustach przejechałam różowym błyszczykiem. Efekt końcowy bardzo mi się podobał. Zostało jeszcze spakowanie potrzebnych rzeczy do torby, w końcu ta impreza trwa bardzo długo. Wrzuciłam do niej jedzenie, picie, telefon klucze i inne takie drobiazgi. Już po chwili byłam w pełni gotowa do wyjścia.

Liam's POV

Siedziałem w ogromnym namiocie, gdzie był bufet dla wszystkich DJ'ów. Przeglądałem co nowego na kilku portalach społecznościowych. Miałem dużo wiadomości, starałem się czytać każdą, ale było tego zdecydowanie za dużo. Gdy Armin zszedł ze sceny nadeszła moja kolej na wykonanie prób dźwiękowych i takich tam. Schowałem komórkę do tylnej kieszeni i szybkim krokiem skierowałem się na scenę. Wdrapałem się na nią. Miała naprawdę wysokie schody. Widok z niej był niesamowity, ona sama w sobie była ogromna. Już nie mogłem się doczekać rozpoczęcia imprezy.
Stanąłem za sprzętem, który był umieszczony po środku sceny. Włączyłem go, a na uszy założyłem specjalne słuchawki dla DJ"ów. Głośniki nie były włączone, bo muzyka roznosiłaby się po całym placu i nie mogliśmy do tego dopuścić. Słyszałem ją tylko w słuchawkach, zacząłem sprawnie obsługiwać sprzęt. W skład remixów wchodziły również moje dzieła. Pierwszy raz puszczę je na żywo. Wcześniej grałem piosenki innych które przerabiałam za ich zgodą oczywiście. Ta impreza będzie zdecydowanie najlepsza.

***

Cały plac wypełniony został ludźmi, przybyło ich naprawdę dużo. Nie dopatrzyłem się jakiejkolwiek dziurki w tłumie. Chociaż mogłem się mylić gdyż stałem na backstage. Tłum rozkręcał się przy muzyce ATB. Muszę przyznać że ma naprawdę dobre kawałki, to samo mogę powiedzieć o Arminie, Avicii, Martinie Garixie...mógłbym wymieniać w nieskończoność. W połowie mojej gry będę występować z Arminem, a to dla mnie wielki zaszczyt. Zazwyczaj grałem sam.
Muzyka roznosiła się wszędzie. Podłoga cała się trzęsła. Przyznam się, że mam tremę, w końcu bawi się tu tysiące ludzi. Cały występ widziałem z boku. Nie mogłem się doczekać aż nadejdzie moja kolej. Jestem ostatni ale to nic...

Po kilku godzinach siedzenia przed telefonem w namiotach wszedłem na scenę, gdy ujrzałem tłum przed sobą ze sceny to po prostu mnie zatkało. To był niesamowity widok, takiego tłumu nigdzie nie widziałem. Dzięki mikrofonowi przyczepionemu do dekoltu mojej bluzki mogłem porozumiewać się z publicznością. Stanąłem z uśmiechem za sprzętem.
- Jak się bawisz Londynie!? - krzyknąłem podnosząc ręce do góry jak typowy DJ. W odpowiedzi wszyscy
krzyknęli donośnie. Uśmiechnąłem się szeroko, przeleciałem wzrokiem po pierwszym rzędzie. Mój wzrok zatrzymał się na jednej osobie, a konkretnie dziewczynie o brązowych włosach. To była ona. Recepcjonistka. Nie mam pojęcia dlaczego ale moje serce zabiło szybciej. Kiedy nasze oczy spotkały się puściłem jej oczko na co ona zarumieniła się. W końcu przeniosłem wzrok na wszystkich i krzyknąłem - Zaczynamy!
Zabawa się zaczęła, muzyka wydobywała się z mosiężnych głośników. Podskakiwałem z jedną ręką wyciągniętą w górze, a drugą operowałem urządzenie. Inni robili to samo, tyle że obie ręce mieli uniesione. Raz po raz spoglądałem na Daisy. Cóż...powiem szczerze...chyba zaczyna mi się ona podobać. Znam ją jakiś jeden dzień...Skoro jest w strefie vipowskiej to założę się, że później będzie na backstage i w namiotach. Myślę, że jej coś zaproponuję. Pomyślę nad tym później. Teraz musiałem zająć się rozkręcaniem imprezy. Ludziom naprawdę się podobało, było to widać po ich reakcjach. Nie zauważyłem by ktokolwiek stał przy ścianach nieruchomo. To bardzo dobry znak. W połowie gry dołączył do mnie zgodnie z zapowiedzią Armin. Dzięki wspólnemu zarządzaniu sprzętem impreza rozkręciła się na maksa. Każdy podskakiwał, a gdy były piosenki z tekstem, śpiewali. Uwielbiałem takie doświadczenia.

***

Wszysty DJ włącznie ze mną odpoczywaliśmy w namiotach, ja zajadałem kebab, który był blisko bufetu. Za chwilę przyjdą osoby z biletami VIP. Namiot w którym siedziałem wypełnił się tymi osobami. Wypatrywałem w śród nich konkretnej osoby. Nie musiałem długo czekać, ponieważ już po chwili w moją stronę kierowała się ona. Daisy. Oprócz niej były inne dziewczyny, ale one mnie nie interesowały w tej chwili.
- Cześć - powiedziała z uśmiechem. odwzajemniłem go i odpowiedziałem:
- Hej, jak ci się podobało?
- Było super i muszę przyznać że twoje kawałki są naprawdę niezłe jak na nowego DJ'a. - na te słowa mój uśmiech stał się szerszy niż wcześniej.
- Dziękuję, naprawdę miło mi jest to usłyszeć. - patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. W końcu ocknąłem się gdy przypomniałem, sobie o tym co chciałem powiedzieć Daisy. - Um...Daisy...
- Tak?
- Robisz coś jutro? - spytałem niepewnie. Widziałem jak zamyśla się. Błagam żeby się zgodziła! Błagam!
- Nie, nie mam na razie planów na jutrzejszy dzień, zwłaszcza że to niedziela więc będę miała wolne od pracy. - Tak! Punkt dla mnie! Radowałem się w myślach. Nie chciałem wyjść na wariata.
- W takim razie chciałabyś ze mną pójść do restauracji a później na jakiś spacer? - oby się zgodziła, strasznie mi na tym zależy.
- Jasne że tak - powiedziała promiennie, matko jaki ona ma piękny uśmiech... - gdzie się spotkamy?
- Może przyjadę po ciebie i razem pojedziemy z pod twojego domu? - zaproponowałem przeczesując ręką włosy. Zauważyłem jak przygryza wargę gdy to zobaczyła. Przez to zachichotałem cicho.
- Może być, zaraz napiszę ci adres, tylko znajdę długopis w tej torbie, a to nie lada wyzwanie - zaśmiała się zaczynając grzebać w torebce. - Mam! - powiedziała po chwili. Długopisem pisała coś na niewielkiej karteczce po czym wyciągnęła ją w moją stronę - Proszę
- Dzięki - przyjętą kartkę przeczytałem i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. - Mieszkasz niedaleko mnie
- Oh naprawdę? W takim razie będziemy pewnie na siebie wpadać, ale wcześniej cię nie widziałam...
- Cóż...dopiero niedawno kupiłem dom w tamtej okolicy. - wyjaśniłem chowając kartkę do kieszeni od spodni.
- To wszystko wyjaśnia. - uśmiechnęła się - W takim razie do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia, przyjadę po ciebie o trzynastej - uśmiechnąłem się i pocałowałem jej policzek. Był wyjątkowo miękki. Podobało mi się to, chciałbym robić to częściej. Przez to jej policzki nabrały różowego kolor. Oh jak słodko, zawstydziła się...Po chwili zniknęła z namiotu. Ja musiałem jeszcze przeprowadzić kilka rozmów z moimi fanami, których z każdą imprezą przybywało. Robiłem dużo zdjęć i dawałem masę autografów.

Wracałem już do swojego prywatnego domu, w hotelu miałem być tylko 2 dni, niecałe. Nie żałuję mieszkania tam, poznałem ładną dziewczynę, która naprawdę mi się spodobała i z którą jutro się spotkam! Nie mogę się doczekać. Od razu po powrocie do domu byłem strasznie zmęczony, na zegarku widniała już godzina 2 w nocy. Wziąłem szybki prysznic, ze względu na zmęczenie nie chciało mi się wyszukiwać w szufladzie świeżych bokserek dlatego do łóżka wskoczyłem bez nich. Od czasu do czasu lubiłem tak pospać, przecież mieszkam sam to chyba mam prawo?... Po około 10 minutach zasnąłem.
~
- Nigdy niczego nie osiągniesz! Jesteś nieznośnym gówniarzem którego tutaj nie potrzebujemy! - krzyczał mój ojciec. Nienawidziłem tego. Chyba nie było dnia w którym by tego nie robił. Cokolwiek zrobiłem według niego wykonywałem źle. Często mnie bił, a takie coś jest niedopuszczalne. Nie wolno bić dzieci. Niestety ani ja ani mama nie zgłosiliśmy tego. Dlaczego? Ponieważ baliśmy się. Baliśmy się że ojciec stanie się jeszcze gorszym człowiekiem. Moja matka także jest przez niego bita, parę razy próbowałem ją chronić, ale on od razu mnie odrzucał. Kiedyś przez to trafiłem do szpitala i musiałem okłamywać lekarzy mówiąc że spadłem ze schodów, albo uderzyłem się gdzieś.
Po kolejnej kłótni z ojcem i kolejnym biciu pobiegłem do swojego pokoju. Drzwi zamknąłem na klucz i usiadłem w kącie. Nikt nie mógłby mnie znaleźć ponieważ byłem zakryty przez biurko. Z schowka we wnęce między biurkiem a ścianą wyciągnąłem żyletkę. Odsłoniłem rękaw od bluzki. Nie pierwszy raz to robię. Moje ramię miało kilka blizn po cięciach. Niektóre były jeszcze świeże. Przejechałem przedmiotem w miejscu gdzie jeszcze nie zostało wykonanie cięcie. Krew od razu zaczęła wypływać, a ja odetchnąłem z ulgą. Z dołu słyszałem krzyki mojej mamy. To było okropne. Miałem 16 lat i nie mogłem czegokolwiek zrobić. To jest najgorsze. Chciałbym zabrać stąd mamę, uciec z nią daleko od tego potwora. Ale nie mam jak. Jestem za młody. Ręka opadła na ziemię obok mnie, drugą oparłem na kolanach. Głowę skryłem w kolanach. Kilka łez zdołało wypłynąć z moich oczu. Jestem bezsilny...
~
Usiadłem gwałtownie na łóżku cały spocony. Wziąłem głęboki wdech następnie wypuszczając powietrze ze świstem z ust. Ten sen wraca co kilka dni. Nienawidzę go. Przypomina mi o tym co zrobił mi mój ojciec. Moja matka straciła przez niego życie do cholery! Ja nic nie mogłem z tym zrobić. Ten chory człowiek nadal siedzi na wolności. Wyjechał do innego kraju. Podobno do Ameryki, a dokładniej do Los Angeles. To miasto zdecydowanie do niego pasuje. Hazard, prostytucja i wszystko co związane z niebezpiecznymi sprawami. Blizny po cieciach które kiedyś robiłem już zniknęły. Jednak od kiedy ten sen powrócił, razem z nim powróciły też cięcia. O tym wie tylko Zayn, Harry, Niall i Louis. Nikt po za nimi. Staram się nie wracać do tego co było kiedyś, ale nie udaje mi się to.
Po wypiciu wody i przemyciu twarzy wodą wróciłem do łóżka nadal bez bokserek. Jeszcze chwilę myślałem o śnie, później moje myśli zostały zastąpione przez nią. Przez piękną brunetkę którą postanowiłem zdobyć...

----------------------------
No to mniej więcej poznaliście w tym rozdziale problemy które ma Liam...To ff nie mogło być takie spokojne. Musiała być akcja, której mozecie się spodziewać w nowszych rozdziałach ;)
Mam nadzieję, ze wam się podoba. Trudno mi było pisać pierwszą połowę, ponieważ brzuch mnie bolał i myślałam nawet nad dodaniem go i dokończenie w inny dzień. Ale użyłam resztek sił specjalnie dla was miśki x Dziękuję za wszystkie wasze komentarze! :*
Zapraszam was też na oficjalny hashtag na tt tego opowiadania > #DJPayneFF

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 3

Daisy's POV

Gapiłam się na niego jeszcze chwilę, ale po chrząknięciu wydobywającego się z ust bruneta ocknęłam się z transu w który zaszłam. Na moje policzki wkradł się lekki rumieniec gdy zauważyłam jak chłopak posyła mi uśmiech. Cholera. Pewnie zauważył jak mu się przyglądam. O ironio.
- Odprowadzę pana do pańskiego apartamentu - powiedziałam formalnym tonem, a on zaśmiał się. Znowu się ze mnie śmieje. Naprawdę nie rozumiem co w tym takiego śmiesznego...
- Proszę mów mi Liam, już mówiłem przez słuchawkę, że czuję się staro słysząc określenie pan. - chichotała, a mój wzrok spadł na jego piękne, równe, śnieżno-białe zęby i pełne malinowe usta. Dyskretnie przygryzłam wargę. Zobaczyć taki widok na żywo to się nazywa szczęście.
W końcu sięgnęłam do gablotki wiszącej na ścianie i wyciągnęłam z niej klucz do apartamentu, w którym tak efektywnie wszystko przygotowałam. Oby mu się podobało. Wyszłam za lady, gestem ręki pokazałam mu aby szedł za mną. On bez słowa ruszył ciągnąc za sobą walizkę. Kurde, mam mu usługiwać, ale czy to oznacza że walizkę też powinnam wziąć? Pierwszy raz odkąd tu pracuję nie wiem co mam zrobić. Czy to możliwe, że to przez tego wysokiego szatyna? Westchnęłam stając przy windach. Przywołałam ją wciskając guzik. Czułam na sobie wzrok mężczyzny. Odwróciłam się w jego stronę, a on nadal miał ten uśmiech przyklejony do twarzy. Jak on tak wytrzymuje..., przecież po dłuższym uśmiechaniu się poliki zaczynają boleć.
- Mam pomóc z walizką? - spytałam w końcu patrząc na niego. To było dziwne uczucie, pytać się dorosłego mężczyzny czy czasem nie potrzebuje pomocy z bagażem. Pewnie teraz uważa mnie za idiotkę.
- Nie, dziękuję - odpowiedział z uśmiechem.
Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi od windy. Liam przepuścił mnie przez nie jako pierwszą, dzięki czemu zyskał u mnie już jeden plus. Mało teraz takich dżentelmenów na tym ogromnym świecie. Między nami panowała cisza. Starałam się patrzeć wszędzie byle nie na niego. Utrudniało mi to jedynie świdrujące spojrzenie w moją osobę. W końcu dojechaliśmy na nasze piętro, znów mnie przepuścił za co podziękowałam mu tym razem najpiękniejszym uśmiechem na jaki było mnie stać. Cały czas szłam na przedzie, co nie było żadną nowością. Każdy nasz gość drepcze z tyłu.
Podeszliśmy do drzwi, otwarłam je używając do tego złotego klucza z zawieszką na której wypisany był numer apartamentu. Tym razem to ja zaczekałam na holu stojąc przy drzwiach wejściowych, aby Liam mógł wejść pierwszy. Bez słowa zrobił to, a ja weszłam zaraz po nim. Drzwi pozostawiłam otwarte. Chłopak ściągnął tylko swoje białe conversy. Wiedziałam jakiej są firmy, ponieważ rozpoznałam okrągły znaczek na boku trampka. Sama mam takie buty.
Walizkę pozostawił na korytarzu, porządnie zlustrował apartament swoim wzrokiem.
- Oprowadzę cię - odezwałam się po dłuższym milczeniu. Brązowooki spojrzał na mnie i przytaknął głową na znak, że się zgadza.
Zaczęłam oprowadzanie go po całym mieszkaniu zaczynając od kuchni. Przez przypadek zahaczyłam trochę pupą o blat, oby nie pojawiła mi się tam dziura. Wytłumaczyłam mu dokładnie co gdzie leży. Musiałam też pokazać jak używa się niektórych sprzętów, ponieważ on nie miał o tym bladego pojęcia. Ceniłam to że się przyznał, bo rzadko kto to robi. Zazwyczaj kończy się na kupowaniu nowych sprzętów, bo ktoś je zepsuł. Po wyjaśnieniu każdego szczegółu poszliśmy do łazienki, tam nic nie tłumaczyłam, bo nie było czego. Wątpię, że wyjaśnianie jak używa się toalety miało by jakikolwiek sens, bo kto niby tego nie wie?...Po chwili znaleźliśmy się w salonie. Wskazałam brunetowi co gdzie leży, aby miał jako taką orientację. Szybko znaleźliśmy się w sypialni. Nie wiem dlaczego, ale gdy tylko do niej wkroczyliśmy, chłopak dziwnie się na mnie spojrzał i co chwilę spoglądał na dolne partie mojego ciała. Odchrząknęłam.
- Przepraszam, ale mógłbyś nie gapić się tak na mnie? - powiedziałam stanowczo odwracając się do niego przodem.
- Ja w cale się nie gapię - zaprzeczył. Wiedziałam, że kłamał. Przewróciłam oczami, postanowiłam nie drążyć dalej tego tematu. Gdy tylko stanęłam tyłem do niego usłyszałam cichy chichot wydobywający się z jego ust. On serio zaczyna mnie denerwować. Spojrzałam na niego, ręce ustawiłam bo obu stronach moich bioder i przekrzywiłam lekko głowę. Mrużyłam oczy patrząc na niego. On cały czas chichocze!
- Z czego się śmiejesz? - spytałam już trochę niemiłym tonem. Rzadko mi się zdarzało tak mówić. Naprawdę rzadko.
- Um...no bo...masz dziurę na tyłku - mówił z przerwami przez chichot, który w tym momencie przerodził się w donośny śmiech. Przerażona rozszerzyłam oczy, pośpiesznie podbiegłam do lustra wiszącego na ścianie w korytarzu, stanęłam tyłem i obróciłam głowę w stronę lustra. Faktycznie, miałam dziurę, na szczęście niewielką. No ale kurwa, dlaczego akurat on musiał to widzieć. Już na pierwszym spotkaniu wypadłam jako niezdara. To pewnie przez to, że zahaczyłam się w kuchni o ten gówniany blat. Cholera mnie zaraz weźmie no. Zobaczyłam jak o ścianę w korytarzu opiera się cały czas uśmiechnięty chłopak. Doskonale. Będę musiała usługiwać mu przez cały dzień z dziurą w spodniach i to jeszcze w tak widowiskowym miejscu. Naciągnęłam bluzkę tak, żeby chociaż trochę zakryć to miejsce ale nie udało mi się. Westchnęłam głęboko. Spojrzałam na Liam'a, który przyglądał mi się. Postanowiłam zmienić temat, wolałam nie mówić dłużej o mojej dziurze.
- Tu leży telefon przez który możesz dzwonić do naszej recepcji. Jeśli będziesz czegoś potrzebował to po prostu dzwonisz. Ja będę do cb przychodzić, gdy tylko będziesz czegoś potrzebował - mówiłam gestykulując rękoma.
- Czyli zrobisz dla mnie dosłownie wszystko? - spytał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Wszystko co związane z potrzebami takimi jak, świeże ręczniki, jedzenie, jakieś książki czy cokolwiek innego - sprostowałam, gdy zrozumiałam aluzję zawartą w jego pytaniu. Mogłam się tego spodziewać po facecie. Nie zcęsto były takie sugestie, no ale niestety czasami się jednak zdarzały.
- Okej, rozumiem - zachichotał - szkoda że tylko potrzeby rzeczowe - dodał po chwili, a ja teatralnie przewróciłam oczami.
- W takim razie życzę miłego dnia i do zobaczenia - posłałam mu uśmiech i nie czekając na odpowiedź wyszłam z apartamentu zamykając za sobą drzwi. Odetchnęłam z ulgą. W krótkiej chwili znalazłam się w recepcji. Za ladą stała już Olivia. Przytuliła mnie na powitanie, po czym opadłam na skórzane, obrotowe krzesło. Dziewczyna uniosła brwi, oparła się o stolik i skrzyżowała ręce na piersi.
- Co cię tak zmęczyło? - spytała
- Właściwie to nic - wzruszyłam ramionami - Jestem dobita, bo spodobał mi się ten nowy DJ. Ale jak to z moim szczęściem bywa już zrobiłam z siebie niezdarę bo zahaczyłam o blat kuchenny i mam dziurę w spodniach. - mruknęłam tłumacząc jej wszystko.
- Oj tam, chyba nie jest tak strasznie. On ją zauważył?
- Tak, sam mi powiedział bo śmiał się ze mnie. - bawiłam się końcówkami moich włosów przypominając sobie jego piękny uśmiech. Jeszcze nigdy w życiu nie podobał mi się aż tak jakikolwiek DJ. Dlaczego ładni faceci muszą być popularni? To jest dobijające, gdy wiesz, ze nie masz u takowego mężczyzny szans.
- Dobra juz się tym nie przejmuj, wątpię, ze śmiał się z ciebie. Raczej wywołała go ta dziura. Teraz wstań i mi ją pokaż - zachichotała czekając aż wykonam jej polecenie. Z ociąganiem podniosłam się z krzesła i odwróciłam tyłem do blondynki.
- Nie tak źle, jest malutka - powiedziała po kilku sekundach. To było głupie uczucie pokazywać tyłek dziewczynie. To tak jakbym się na nią specjalnie wypinała. Wróciłam na swoje miejsce. Zmieniłyśmy temat na bardziej fascynujący i żartobliwy. Uwielbiałam z nią gadać, nasze rozmowy nigdy nie były poważne.

Liam's POV

Wypakowywałem swoje ciuchy i wsadzałem je do szafy. W głowie cały czas miałem obraz tej brunetki. Jest naprawdę ładna, no i zabawna. Ta dziura naprawdę mnie rozbawiła. A zwłaszcza jej położenie. Jestem tu niecałą godzinę, a już polubiłem to miejsce. Coś myślę, ze będzie mi tu naprawdę dobrze. Szkoda, ze nie zostanę tu na długo. Chociaż może tak z miesiąc sobie tu pomieszkam...kto wie.

Po skończonym wypakowywaniu się usiadłem na skraju łóżka. Było strasznie miękkie. Noce spędzone tutaj będą wspaniałe. Moje łóżko w domu nawet nie jest aż tak wygodne jak to. Ciekawe jakie rzeczy wykonywali poprzedni goście tego apartamentu...Nie wiem dlaczego ale w tym momencie pomyślałem o tej pięknej recepcjonistce. Właśnie. Jak ona ma na imię? Jeszcze mi tego nie powiedziała, a bardzo chciałbym je poznać. Wstałem z posłania i skierowałem się na korytarz. Na komodzie umiejscowiony był ten telefon którym mam dzwonić do niej. Niby miałem to robić gdy będę czegoś potrzebował. Korci mnie żeby zadzwonić. Jeszcze nigdy nie zależało mi tak, żeby poznać imię jakiejkolwiek dziewczyny. To zdecydowanie jest do mnie nie podobne.
Po chwili zastanowienia chwyciłem za słuchawkę i wcisnąłem guzik, dzięki któremu usłyszałem sygnał wyczekującego połączenia. W końcu po drugiej stronie usłyszałem ten śliczny głosik należący do tej brunetki. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Tak słucham?
- Powiesz mi jak masz na imię? - spytałem prosto z mostu
- Że co? - mogłem sobie wyobrazić jak marszczy brwi. nigdy jej nie widziałem jak to robi, ale większość dziewczyn zadająca tego typu pytania właśnie tak robiła.
- Mogę poznać twoje imię? - spytałem ponownie
- Daisy - odpowiedziała krótko i na temat, zachichotałem.
- Okej, dzięki. - powiedziałem uśmiechając się - Piękne imię dla pięknej dziewczyny - dodałem po chwili. Ciekawe czy się zarumieniła...Myślę, że ładnie by jej było w rumieńcach, zresztą już raz widziałem jak się rumieni, wtedy gdy stałem przed nią w recepcji. Muszę się przyznać, że gdy ją ujrzałem moje serce zaczęło szybciej bić. Nie wiem z jakiego to było powodu.
- Dziękuję - usłyszałem od niej odpowiedź na mój komplement - Coś jeszcze sobie życzysz? - spytała
- Nie, to wszystko, dziękuję - odpowiedziałem rozłączając się. Do salonu poszedłem z szerokim uśmiechem. Zaczynam lubić tą dziewczynę. Usiadłem na kanapie, a przede mną leżał sprzęt potrzebny mi do tworzenia różnych miksów. Zabrałem się do prób przed jutrzejszym Festivalem. Nie wiele czasu na to miałem, no ale dam radę. Przecież nie pierwszy raz to robię. Cały czas myśląc o Daisy zacząłem tworzyć nowe remiksy i
własne hity. Pracowało mi się lepiej niż myślałem, jak myślę o brunetce to idzie mi naprawdę szybko. Dziwne. Czuję się jakby ona dawała mi szczęście do tego co robię, motywację i powodem dla którego chciałem to robić, a przecież znamy się jakieś kilka minut...

----------------------------------------------
Hm....nie wiem co o tym myśleć, według mnie ten rozdział wyszedł mi średnio albo nawet gorzej niż średnio :p No ale dobra...jest jak jest, teraz czekam tylko na wasze opinie :)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Hejka :*

Nie to nie jest rozdział :p Ale chciałam was poinformować, że po prawej stronie pojawiła się okładka fanfiction DJ PAYNE. Zrobiłam ją, żeby was informować na kiedy mniej więcej przewiduję nowy rozdział. Czyli jak na nią klikniecie to zostaniecie przeniesieni na tweet na moim tt, w którym będziecie poinformowani o dniu w którym pojawi się next ;)

HAHAH I TAK W OGÓLE Z INNEJ BECZKI XD
wchodzę sobie na DJ PAYNE a tu co, a takie dwie nie winne liczby (omijając pierwszą :p) ;D

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 2

Daisy's POV

Między mną a Paul'em panowała niezręczna cisza. Cholernie niezręczna. W mojej głowie wszystko wariowało. Chłopak w ogóle nie odrywał ode mnie wzroku. Zapewne czekał na moją odpowiedź, której jeszcze nie ułożyłam. Bo co mam mu powiedzieć? Przecież on mi się nie podoba...ja widzę w nim tylko kolegę. Sama już nie wiem...
- Daisy, powiedz coś proszę - odezwał się po krótkim czasie. Moje ręce zaczynały się pocić. Dopiłam swoją gorąca czekoladę do końca. Spuściłam głowę w dół bawiąc się swoimi palcami. Już chyba wiem co mu powiem, chociaż na jakiś czas da mi może spokój.
- Paul..wiesz...ja potrzebuję czasu, muszę przemyśleć wszystko. - powiedziałam cicho, tak że tylko on mógł to usłyszeć.
- Okej, ja rozumiem, dam ci trochę czasu. Gdy będziesz gotowa to proszę powiedz mi, nie ważne co będę robił. - mówił to nadzwyczajnie spokojnie. Udało się. Tylko, że on nigdy raczej nie doczeka się pozytywnej odpowiedzi. Nic do niego nie czuję. Nie chcę teraz psuć naszej znajomości. Chociaż długo bym się na tym zastanawiała czy można to nazwać znajomością. W ogóle ze sobą nie rozmawiamy, tylko raz po raz powiem sobie cześć w pracy i tyle. Więc ja nie rozumiem jak mogę mu się podobać? Wygląd to przecież nie wszystko...Jest takie powiedzenie. Nie oceniaj książki po okładce.
- Wiesz, ja już może będę wracać do domu - powiedziałam wstając ze swojego miejsca, zawiesiłam torbę na ramieniu. Czarnowłosy skinął mi tylko głową. Po jego minie mogłam stwierdzić, że jest trochę zawiedziony. Nie mówiąc już ani słowa opuściłam budynek. Zauważyłam, że autobus który jedzie prosto do mojego domu stoi już na przystanku. Zerwałam się do szybkiego biegu, kierowca na szczęście zauważył mnie, ponieważ dopiero gdy wsiadłam ruszył. Podziękowałam mu, musiałam lekko podnieś głos ponieważ wsiadłam tylnymi drzwiami. Zajęłam to miejsce co zawsze. Aż dziwne że nigdy jeszcze nie zdarzyła się sytuacja, że ktoś zajął to miejsce przede mną, ale nie narzekam.

***

Po powrocie do domu bez wahania poszłam do sypialni, ze względu na późną porę postanowiłam położyć się. Dzisiejszy dzień wykończył mnie doszczętnie, trzy razy wychodziłam z domu. Leżąc w swoim kochanym łóżku z miękkim materacem i pierzynami rozmyślałam nad sytuacją z Paul'em. Na początku gdy wyjawił mi swoje uczucia do mnie, moje sumienie podpowiadało mi, żebym powiedziała mu, że nic dla mnie nie znaczy. No ale co z tego jak ja zbytnio stchórzyłam. Wszyscy znają mnie od tej silnej i pewnej strony, ale w takich sytuacjach po prostu wymiękam i nie jestem w stanie powiedzieć prawdy. Dlatego zanim powiem mu, prawdę minie trochę czasu. Całej tej sprawy nie ułatwia też fakt, że nigdy nie miałam chłopaka. No nie licząc takiego jednego David'a z czasów podstawówki, to nawet nie da się zaliczyć do prawdziwej miłości. Według mnie można by to nazwać zauroczeniem i niczym więcej. Tak niestety bywa w czasach szkolnych, rzadko zdarza się, że para z czasów szkolnych jest ze sobą do końca życia. Więc tak naprawdę nigdy nie zaznałam prawdziwej miłości. Nie wiem nawet jak się ją odczuwa kiedy zobaczy się tego jedynego. Ludzie mówią, że wtedy serce bije szybciej i częściej chcesz go widzieć. No ale ludzie mówią co mówią...
Jednak mi nie przeszkadza fakt, że nie miałam takiego prawdziwego chłopaka w wieku dorosłym. Za dużo zranień pojawia się podczas związków. Nie ma idealnych ludzi. Każdy jest inny.
W tej chwili przypomniał mi się ON. Ten nowy DJ. Sama nie wiem dlaczego akurat teraz gdy rozmyślam nad miłością. Muszę przyznać, że nie mogę doczekać się jutrzejszego dnia. W końcu zobaczę jak on wygląda. Równie dobrze mogłabym wpisać jego pseudonim w google grafikę, ale tam zapewne wyświetliłyby mi się różne osoby, a nie tylko ten którego szukam. Więc nie ma to żadnego sensu. Boże muszę przestać już o nim myśleć. Zaraz oszaleję.
Szczelnie okryłam się pierzynami i przymknęłam powieki, w głowie cały czas krążył pseudonim DJ PAYNE. Próbowałam go zignorować. Po kilku minutach męczarni w końcu usnęłam.

NASTĘPNEGO DNIA

Wstałam bardzo wcześnie ze względu na pracę, dzisiaj miałam tam spędzić cały dzień. Gdybym nie lubiła tego co robię, to bym miała w dupie i bym dzisiaj nie szła. Dzisiaj będzie naprawdę dużo roboty. Zjeżdżają się DJ. To moja ulubiona pora w roku. Z niektórymi z nich mam bardzo dobre kontakty, mam 2 numery do dwóch różnych DJ'ów co mnie niezmiernie cieszy. Czasami sobie z nimi gadam, zdarza się też że dają mi do przesłuchania swoje remiksy i proszą o opinię. To dla mnie wyróżnienie móc im pomagać w pracy jaką wykonują.
Przeciągnęłam się mocno i przetarłam oczy dłońmi. Zeskoczyłam z mojego wygodnego posłania. Wygładziłam pościel tak jak to robię w hotelu. Czyste przyzwyczajenie. Wsunęłam stopy w moje śmieszne kapcie. Dlaczego śmieszne? Ponieważ mają głowę słonia i jego trąba zawsze odbija się o podłogę co mnie strasznie bawi. Szurając nogami o panele wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Będąc w niej sięgnęłam do szafki po kubek, pastę i szczotkę. Rozpoczęłam myć dokładnie moje zęby. Bardzo o nie dbałam, chciałam, żeby zawsze były białe. Na szczęście udaje mi się to, więc nie narzekam. Po wykonaniu tej czynności umyłam jeszcze twarz i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam kurki, a ciepłe krople wody spływały ciurkiem po moim nagim ciele. Tą część uwielbiałam najbardziej, mogę się odprężyć i o wszystkim zapomnieć. Po 11 minutach byłam już czysta. Wychodząc z kabiny okryłam się miękkim, śnieżno-białym ręcznikiem i zawiązałam go na boku aby trzymał się na mnie. Powędrowałam do garderoby. Chwilę zastanowiłam się nad ubiorem, aż w końcu wybrałam ciuchy, które w sam raz pasują do mojej pracy. Wytargałam z szafy komplet bielizny koronkowej, morelową marynarkę, czarne rurki, oraz czarny top.
Ściągnęłam ręcznik i odwiesiłam go na małe krzesełko umieszczone w kącie garderoby aby się wysuszył, szybko nałożyłam na siebie wszystkie rzeczy. Szybko wróciłam do łazienki, czas na makijaż. Nałożyłam trochę pudru, tyle go było co prawie w ogóle. Pomalowałam oczy bardzo lekkim makijażem. Na powieki nałożyłam trochę odcienia różowego. Był prawie że nie widoczny. Usta podkreśliłam różowym błyszczykiem. Końcowy efekt był cudowny, przynajmniej ja tak sądziłam. Opuściłam łazienkę i zeszłam do kuchni. Zaraz musiałam wychodzić do pracy, dlatego postanowiłam zrobić sobie śniadanie na wynos. Wezmę je po prostu ze sobą do pracy i tam zjem.Pośpiesznie zrobiłam 4 kanapki z serem topionym. Zapakowałam je w srebrną folię i schowałam do torby czekającej na mnie na komodzie na korytarzu. Spakowałam parasol, bo jak wiadomo w Londynie z pogodą to różnie bywa, ale deszcz jest najczęściej. Do niej dorzuciłam jeszcze okulary gdyby jednak słońce pojawiło się, a to bardzo by mnie ucieszyło. Tak dawno go nie widziałam... Na szyję założyłem mój ulubiony naszyjnik, który pasował do dzisiejszego zestawu ubrań, oraz cztery bransoletki, po dwie na jednej ręce. Na koniec ubrałam ulubione botki i czarny płaszczyk. Gotowa chwyciłam torbę i klucze, po czym opuściłam mieszkanie zamykając za sobą drzwi na klucz. Szybkim krokiem ruszyłam do wind. Już po chwili byłam na parterze, przywitałam się z sąsiadką którą minęłam. Kierowałam się na ten przystanek co zawsze, autobus nadjeżdżał więc zmieściłam się w czasie w sam raz.

***

Na zapleczu odstawiłam swój płaszczyk, wyszłam stamtąd zamykając za sobą drzwi na klucz. Stanęłam za ladą od recepcji, na razie byłam tam tylko ja. Olivia widocznie ma na późniejszą godzinę. Wzięłam sobie gazetę z szufladki i zaczęłam czytać. Usadowiłam się wygodnie na skórzanym krześle obrotowym, które wydawało się wygodniejsze od mojego łóżka. Dziwne. W czasopiśmie znajdowało się dużo plotek, z niektórych podśmiewałam się. Z czytania wyrwał mnie głos mojej szefowej, od razu odstawiłam gazetę do szufladki i stanęłam prosto z uśmiechem.
- Dzień dobry panno Tone. - przywitała się ze mną bardzo ciepłym głosem. Lubiłam ją. Każdy może marzyć o takiej szefowej, chociaż chyba tylko według mnie jest fajna. Inni jej nie lubią. Każdy ma swoje zdanie...
- Dzień dobry proszę pani - odpowiedziałam z uśmiechem
- Mam do ciebie prośbę - zaczęła. Ocho...znów chce mnie do czegoś wykorzystać, jestem bardzo ciekawa co będzie tym razem.
- Jaką? - w moim głosie można było wyczuć czystą ciekawość
- Chciałabym abyś to ty przyjmowała wszelkie prośby od pana Payne, oraz żebyś go zaprowadziła do jego apartamentu - O matko! Przez to coś będę jeszcze bliżej tego nowego. Nie powiem, że mnie to nie cieszy, bo byłoby to ewidentnie kłamstwo. Ja się raduję ale w głębi duszy. Nie mogę przecież dziękować i skakać z radości, bo pani Johnson uznałaby mnie za co najmniej jakąś wariatkę, albo nawet psycholkę. Wolałam nie mieć u niej takich określeń. Muszę zachowywać się jak zawsze w takich sytuacjach, bo to nie pierwszy raz gdy będę z kimś bliżej. Teraz tylko czekać na tego DJ'a, od dnia gdy zarezerwował tu apartament myślę o tym jak on może wyglądać. Czy będzie przystojny? Czy może brzydki i gruby? Oby to pierwsze było prawdą bo to drugie będzie dla mnie męczarnią.
- Dobrze - zgodziłam się w końcu, gdy przypomniałam sobie, ze szefowa cały czas stoi przede mną i patrzy się na mnie wyczekująco.
- W takim razie, życzę powodzenia. pan Payne przyjeżdża za dwie godziny. Proszę być w gotowości. - powiedziała, po czym odeszła w stronę swojego gabinetu.
Opadłam na krzesło, odchyliłam lekko głowę do tyłu i przymknęłam powieki. Muszę trochę wypocząć. Nie wiadomo jakie zachcianki przyjdą do głowy temu Liam'owi. Mój wypoczynek nie potrwał długo, bo już po chwili do moich uszu dobiegł dzwonek telefonu hotelowego. No tak...przecież inni też rezerwują apartamenty.
Przed przyjazdem nowego odebrałam masę telefonów. Naprawdę dużo osób chce pomieszkać na jakiś czas w naszych apartamentach. Wszyscy pracownicy a szefowa najbardziej cieszymy się z tego powodu. W końcu nadszedł ten czas. Minęło już ponad 2h, bawiłam się telefonem gdy usłyszałam czyjeś kroki, a przed tym dźwięk rozsuwanych drzwi wejściowych. Po chwili poczułam na sobie czyiś wzrok. Schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni i wstałam. Uniosłam głowę, a moje oczy spotkały się z pięknymi brązowymi zaczęło mnie pociągać. Spojrzałam na jego klatę. Biała bluzka przylegała do jego torsu dzięki czemu można było dostrzec mięśnie brzucha, to samo było z rękoma. Był naprawdę umięśniony. Teraz mogę stwierdził ze jest niesamowicie przystojny. Starałam się nie przygryzać wargi. Jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmieszku gdy przyłapał mnie na gapieniu się na niego. Czułam jak moje policzki płoną od gorąca. To było troszeczkę niezręczne.
tęczówkami. Odebrało mi dech w piersi gdy tak gapiłam się w nie, w końcu przejechałam po całej jego sylwetce. Mężczyzna był brunetem, jego włosy były postawione do góry, na twarzy widniał lekki zarost co
- Cześć - powiedział krótko swoim lekko ochrypłym głosem. Boże! Jaką on ma seksowną tonację głosu! Ale gdzieś już słyszałam ten głos, przynajmniej tak mi się wydaje...Przede mną stoi chyba facet moich marzeń. W końcu musiałam się otrząsnąć, wróciłam do żywych z wielkim trudem. Patrząc mu w oczy odpowiedziałam:
- Dzień Dobry. Witamy w hotelu Verta. W czym mogę pomóc? - powiedziałam wyuczoną formułkę uśmiechając się przy tym. Tym razem to ja przyłapałam jego jak przejeżdża wzrokiem po mojej sylwetce. Znów spłonęłam rumieńcem. Jest cholernie niezręcznie, nawet gorzej niż wczoraj w kawiarni z Paul'em. Nie wiem dlaczego. Chłopak odchrząknął.
- Jestem Liam Payne, dzwoniłem do was wczoraj i rezerwowałem apartament - powiedział, a ja zbladłam. To ten DJ Payne! Matko Boska! On mi się przyglądał, ja mu się przyglądałam. On jest taki przystojny. No pięknie...

------------------------------------------
UHU!
LIAM SIĘ POJAWIŁ! KTO SIĘ CIESZY? :D
SORKA ŻE POD KONIEC ALE TAK WŁAŚNIE MIAŁO BYĆ
A więc, mam nadzieję, ze rozdział wam się podoba, jest to dla was prezent ode mnie. 
TAK ZROBIŁAM TO SPECJALNIE DLA WAS <3
Mam nadzieję, że w zamian za to dostanę duuuuużo komentarzy <3 Czekam na opinie x

Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, ŻYCZĘ WAM DUUUŻO JAJEK, SZCZĘŚCIA, CIEKAWYCH PREZENTÓW, SPOTKANIA Z IDOLAMI, WIERNOŚCI DLA TEGO OPOWIADANIA XDDD NO I FOLLOW OD IDOLI ;D
I tak wgl ja dostałam od zająca duuużo słodyczy i KUBEK Z ONE DIRECTION! AWWWW! <3

tak więc miłego wieczoru miśki <3

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 1

Daisy's POV

Było już późne popołudnie, w hotelu panowała napięta atmosfera. Wszyscy szykowali apartamenty dla jutrzejszych gości. W sumie zarezerwowaliśmy pokoje dla 7 DJ. Wszyscy bardzo znani, tacy którzy grają na imprezach od wielu lat. Tylko ten Payne jest nowy. Od środka zżera mnie ciekawość tego jak brzmią jego remiksy i własne nuty.
Szefowa kazała mi przygotować dla niego pokój. Przez to czuję się jeszcze bardziej poddenerwowana. To jest nowy DJ i nie znam jego upodobań. Najgorsza rzecz jaka może być. Wzięłam klucze od zarezerwowanego dla niego apartamentu z gablotki umieszczonej w naszej recepcji i pognałam do windy która już stała na parterze. Na szczęście zdążyłam w ostatniej chwili do niej wejść. W środku stał również Paul. Wymieniliśmy się szczerymi uśmiechami. Kilka moich koleżanek z pracy gadało mi że ja mu się podobam, nie wiem czy mam im wierzyć czy nie. Muszę jednak przyznać że w moim towarzystwie zachowuje się on wyjątkowo dziwacznie. Chłopak nie zajmuje się tym co ja, tylko jest takim hotelowym elektrykiem. Sprawdza pokoje przed przyjazdem gości, aby upewnić się że wszystko działa jak należy, no ale praktycznie on musi pilnować aby cały hotel działał sprawnie.
W końcu usłyszałam dźwięk oznaczający, że winda jest na wybranym piętrze, cieszyłam się, że poszło tak szybko, bo ta cisza w niej była żenująca i trochę można by powiedzieć że niezręczna. Bez słowa wyszłam z ciasnego pomieszczenia i skierowałam się do pokoju z numerem 325. Otworzyłam drzwi przy pomocy klucza. Moim oczom ukazał się ogromny i bardzo przestrzenny apartament. Zabierał dech w piersiach. Chciałabym mieć takie piękne mieszkanie, ale nawet taka praca jak ta nie jest w stanie dać mi tyle pieniędzy abym mogła zafundować w takie oto właśnie mieszkanie. Zazdroszczę takim ludziom jak Liam. No proszę już zapamiętałaś że masz mówić o nim po imieniu... - przewróciłam oczami na ten głos wewnątrz mnie, on mnie strasznie ostatnimi czasy irytował.
Postanowiłam porzucić temat zazdrości bo to jest jedno z najgorszych uczuć jakie istnieje na tym świecie. Zamknęłam za sobą drzwi od apartamentu i skierowałam się do sypialni. Zawsze zaczynam od przygotowań tego miejsca. Wyciągnęłam wszystkie świeże pościele z szafy i odstawiłam je na miękkie, królewskie łóżko.
Tak dokładnie królewskie. Odkąd tu pracuję marzyłam o tym aby się na nim położyć. Strasznie kusiło. Patrząc na ten gruby materac już sobie można wyobrazić jak bardzo musi on być miękki i wygodny. Już nie wspomnę o przyjemnościach z nim związanych. Wolę w ten temat nie wchodzić. Bardzo sprawnie obłożyłam łóżko czystymi pościelami. Efekt końcowy był wręcz boski. Mam nadzieję że DJ Payne także będzie zadowolony, a jak nie to się pochlastam, za dużo zajmuje mi przygotowywanie tych wszystkich apartamentów. Wyprostowałam kołdrę tak, że nie było widocznej ani jednej zmarszczki. Poduszki ułożyłam w taki sam styl jak w innych apartamentach, od największych do najmniejszych. Po ogarnięciu całej sypialni następny w kolejce był salon. Szczerze nienawidzę tego miejsca. Jest tam zdecydowanie za dużo roboty. Głównie spowodowane jest to przez jego wielkość. To największe pomieszczenie w tym apartamencie. Szybko zabrałam się do roboty, musiałam wykonać wszystko bardzo perfekcyjnie, każdy detal się liczył. Szefowa zawsze sprawdza końcową pracę. Nie mogę zawieść jej i tym razem. Zaczęłam od odkurzania, następnie umyłam wszystko co szklane i inne powierzchnie które się kurzą w zawrotnym tempie. Kanapa która była moim kolejnym obiektem do ogarnięcia umieściła by na sobie jakieś 4 osoby. Oj była ona wyjątkowo wielka. Dlaczego ja nie mam tyle szczęścia i nie mogę żyć w takim mieszkaniu? To dobija, naprawdę dobija.
Wszystkim kwiatkom jakie znajdowały się w salonie wymieniłam wodę, trochę to zabawne. Mężczyzna będzie osaczony przez kwiatki w każdym pomieszczeniu. Są praktycznie wszędzie. Po kilku minutach salon był w pełni wysprzątany, została kuchnia i łazienka. Kuchnia też nie jest moim ulubionym miejscem, tam musi wszystko lśnić bo wszędzie płytki, a blat to już w ogóle i te kuchenki...Matko...powiedzcie mi dlaczego ja się zdecydowałam na taki zawód? Westchnęłam, sięgnęłam do swojego wózka z przyborami typu detergenty, rękawiczki, mopy, odkurzacz itp. Wzięłam gumowe, żółte rękawiczki, które miały ochraniać mnie przed żrącymi detergentami albo takimi zawierające truciznę dla organizmu człowieka. Już kiedyś miałam taki przypadek, ze wylało mi się go trochę na nadgarstek, strasznie piekło. Mam do dziś bliznę po tym czymś, szefowa była przerażona. Wyglądało to wtedy jakbym się czymś mocno poparzyła. Na szczęście nic poważniejszego się nie stało, ale podobno mogło mi to wyżreć całkowicie skórę gdybym nie wytarła tego płynu z ręki.
Wylałam jakiegoś zielonego płynu trochę na gąbkę i zaczęłam porządnie szorować blat. Miałam na nim parę przeszkód, takich jak np. ekspres do kawy. Blat już po chwili lśnił od czystości, pozostało mi jeszcze parę urządzeń elektrycznych i innych dupereli. Zaczęłam od kuchenki, następnie od piekarnika, lodówki, szafek, zlewu, zmywarki a na koniec kafelki. Do tego ostatniego użyłam już mopa bo nie zamierzałam jeździć po kolanach z gąbką. Po skończonym zadaniu płytki błyszczały, były takie czyste że mogłam się w nich dosłownie przejrzeć.
Szybko ruszyłam do łazienki aby sprzątanie mieć już z głowy. I tak jak chciałam skończyłam czyszczenie i odkażanie łazienki bardzo szybko. Cieszyło mnie to niezmiernie. Byłam strasznie zmęczona, chciałam usiąść i odpocząć ale wiedziałam ze to jeszcze nie koniec, jakąś 1h na pewno tu jeszcze spędzę. Musiałam jeszcze przejechać cały apartament mopem, bo prawie wszędzie były panele albo płytki. Jak dobrze że siłownia i basen nie wchodzą w skład apartamentu, bo jakbym to jeszcze miała teraz sprzątać to bym chyba się sama utopiła albo uderzyła się ciężarkiem. Zdecydowanie za dużo roboty jest już przy takich ogromnych apartamentach, wolę te mniejsze.

***

Po kilku godzinach apartament był w pełni przygotowany, dokonałam jeszcze drobnych poprawek w kuchni i łazience.Według mnie wyglądało idealnie, aż chce się tu zamieszkać na zawsze. W sumie mogłabym tak żyć, ale bez sprzątania. Zaśmiałam się z własnych myśli. Raczej nie jestem osobą lubiącą wykorzystywać normalnych ludzi do robót które mogę wykonać sama, no ale....moja wyobraźnia nie zna granic. Po prostu nie zna słowa nie. Czekałam już z niecierpliwością na przyjście mojej szefowej która tak jak już wcześniej wspomniałam musiała skontrolować całe mieszkanie. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają a przez nie przechodzi nie kto inny jak moja pracodawczyni.
- Dzień dobry pani Johnson - przywitałam się z nią uściśnięciem ręki i z wymalowanym uśmiechem na mej
twarzy.
- Dzień dobry pani Tone. - odpowiedziała uśmiechając się tak jak ja. Stałam przy ścianie ze złączonymi rękoma przy swoim brzuchu obserwując jak szefowa węszy po całym apartamencie sprawdzając perfekcyjność jego przygotowania, zupełnie jak Perfekcyjna Pani Domu. Nawet palcem sprawdzała ramy obrazów wiszących na ścianach. Na szczęście nigdzie nie dopatrzyła się kurzu. Szyby od okien oglądała z uwagą, sprawdzając czy nie ma na niej jakiejkolwiek smugi od płynów. Odetchnęłam z ulgą gdy nie zauważyła nigdzie brudu który umknął moim oczom. Raz miała tylko wpadkę, ze o czymś zapomniałam i dostałam niezły ochrzan. O tak pani Johnson potrafi być ostra. Dla niej bardzo ważne jest, aby gość mieszkał w najlepszych warunkach. Dlatego każde niedociągnięcie zostaje przez nią wychwytywane.
Kobieta podeszła do mnie z szczerym uśmiechem.
- Spisała się pani znakomicie! Kolejny raz zaskakujesz mnie swoją perfekcyjnością w przygotowywaniu pokoi. - te pochwały były dla mnie naprawdę uspokajające. Dostać od niej taką pochwałę było cudem. Co z tego, że ciągle je dostaję...
- Dziękuję -odpowiedziałam jej grzecznie.
- Myślę, że pan Payne będzie zadowolony z tego apartamentu, oczywiście powiem mu kto zasługuje na pochwałę jeśli będzie chciał ją złożyć - mówiła kierując się do wyjścia - jesteś już wolna, możesz wracać do domu, zdecydowanie potrzebujesz odpoczynku - posłała mi uśmiech po czym wyszła z pomieszczenia.
Powoli analizowałam jej ostatnie słowa...Boże czy ona chce powiedzieć temu DJ'owi że dzięki mojej robocie wygląda tu tak jak wygląda? O matko...mam nadzieję że nie zemdleję przy nim jeśli on naprawdę jest taki przystojny jak mówią. To będzie wspaniałe przeżycie. Będę mogła go dotknąć...Nie to głupie, zaczynam już wariować. Kiedy miałam już wychodzić spotkałam w progu drzwi Paul'a. No tak...pewnie musi sprawdzić całą elektrykę.
- Cześć ponownie - uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam
- Cześć
- Gratuluję tej pochwały, wszystko słyszałem - zaczął, powiedziałam mu ciche dziękuję, chciałam już wychodzić ale zatrzymał mnie jego głos - Um...Daisy, miałabyś ochotę pójść dzisiaj ze mną na kawę? - spytał, a w jego głosie można było wychwytać lekkie zdenerwowanie. No ale czym on się tak denerwuje? Przecież nie jestem kimś strasznym prawda? Chyba że ja o czymś nie wiem. W sumie pierwszy raz chce ze mną gdzieś pójść. Nigdy mi jeszcze czegoś nie proponował.
- Jasne tylko o której? - spytałam opierając się o drzwi wyjściowe.
- Pasuje ci siedemnasta?
- Mhm..tak, nie mam żadnych planów. Więc gdzie się spotkamy?
- Może ta nowo otwarta restauracja tu blisko naszego hotelu? - zaproponował unosząc brew. Zastanowiłam się chwilę. No przecież! Zapomniałam, że 5 dni temu otwarli obok naszego hotelu niewielką kawiarenkę. Trochę to daleko od mojego mieszkania jest...myślę że dam radę.
- Okej, niech będzie - powiedziałam ostatecznie.
- W takim razie do zobaczenia - uśmiechnął się szeroko co odwzajemniłam. Nie zastanawiając się już wyszłam z apartamentu i popędziłam do windy. Przywołałam ją wciskając guzik. 2 minuty później dotarła ona na moje piętro, wsiadłam do niej. W środku był już jakiś młody chłopak, zwyczajny gość hotelu, nic takiego nadzwyczajnego. Czułam na sobie jego wzrok, ale postanowiłam to zignorować. Nie pierwszy taki koleś, który się na mnie lampi.
Gdy winda stanęła na parterze, mężczyzna przepuścił mnie jako pierwszą co mi się spodobało. Mało takich facetów spotyka się teraz na swojej drodze. Już po chwili znalazłam się w recepcji, popakowałam swoje rzeczy, pożegnałam się z Olivią całusem w policzek, następnie skierowałam się do wyjścia. Szłam szerokim chodnikiem prosto na najbliższy przystanek autobusowy. Niestety nie mam prawka, dlatego jazda autem odpada i muszę wydawać kasę na bilety. Chwilę czekałam na swoim przystanku. Kiedy autobus nadjechał, wsiadłam do niego i kupiłam bilet u kierowcy, zajęłam miejsce na tyłach. Jak zawsze patrzyłam się za okno.

***

Leżałam wykąpana w łóżku. Po takim męczącym dniu w pracy ten wypoczynek zdecydowanie dobrze wpłynie na mnie. Jutro będzie spotkanie z tym Liam'em. Nie mogę się już doczekać. Jeśli ma taki humor jak wtedy przez telefon, to myślę że będzie bardzo fajnym mężczyzną. No ale wiadomo...nie mogę liczyć na to, że chociaż chwilę sobie z nim pogadam. W końcu to DJ, wątpię żeby chciał pogadać sobie z kimś takim jak ja.
Po godzinie leżenia, spojrzałam na zegarek w telefonie. 16:17. No nie! To se poleżałam...Mam spotkanie z Paul'em w kawiarence do której znów muszę jechać samochodem. Zerwałam się z łóżka, ponieważ zostało mi niewiele czasu. Ogarnęłam się w miarę szybko, założyłam na siebie świeże ciuchy na co dzień. Wzięłam co potrzebne i wyszłam z mieszkania. Dzisiejszy dzień jest strasznie zabiegany dla mnie. Dawno tak nie miałam.

***

Po 40 minutach byłam na miejscu. Nie spóźniłam się! Cud! Odetchnęłam z ulgą. Kiedy weszłam do kawiarni nad moją głową zadzwonił niewielki dzwoneczek, który jak w każdej restauracji i kawiarni oznacza przyjście nowego klienta. Rozejrzałam się, aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na chłopaku który czekał na mnie. Przebierałam nogami w jego stronę. Usiadłam na przeciwko niego i znów padły te same słowa co dzisiaj w hotelu czyli cześć. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę, bo jakoś nie miałam ochoty na zwykłą kawę. On wziął to samo. Przez chwilę panowała między nami grobowa cisza. Nie wiem czy można by było nazwać ją też niezręczną. Ale ja właśnie się tak czułam.
- Daisy... - zaczął Paul
- Hmmm? - uniosłam na niego wzrok trzymając w dłoniach gorącą czekoladę i popijając ją raz po raz.
- Wiesz...zaprosiłem cię tu żeby coś ci powiedzieć...coś co kryję w sobie od jakiegoś czasu - patrzył na mnie. Nie wiem czemu ale wyczuwałam coś co może zmienić moje poglądy co do czarnowłosego...
- Co takiego? - ponagliłam go, chciałam wiedzieć o co mu chodzi. Chcę wiedzieć czy moje przeczucia są słuszne.
- Daisy...od dłuższego czasu podobasz mi się - powiedział niepewnie, jego oczy prawie wypalały moje. Wpatrywał się na mnie wyczekująco. Ja nie byłam w stanie nic powiedzieć, zbyt mnie zaskoczył. Moje przeczucia były słuszne, tak samo jak plotki moich koleżanek z pracy, które ciągle mi gadały że podobam mu się. Nie wierzyłam w to, ale teraz nie ma co zaprzeczać...Tylko do cholery co ja mam mu odpowiedzieć!? Patrzyłam na niego tępo. Kurwa co za niekomfortowa sytuacja!

--------------------------------------
Ta dam! Pierwszy rozdział dla was napisany dzisiaj :) Trochę czasu zajęło mi pisanie go, jak widać jest długi, nie zawsze takie będą no ale...ważne że jest. Tak na początek dziwnie się zaczyna..bo wyznaniem Paul'a tego co czuje do Daisy. Ale to miałam zaplanowane, w końcu nie może być tak łatwo wszystko :) Liam pojawi się w 2 rozdziale albo w 3 ;) Liczę na wasze opinie w komentarze. To naprawdę wielka motywacja do dalszego pisania. To opowiadanie dopiero rusza więc jeśli zobaczę małe zainteresowanie nim to po prostu je wstrzymam ;) Więc proszę komentujcie skarby! x

środa, 16 kwietnia 2014

PROLOG

Jak co roku wybieram się jutro na imprezę Sunrise Festival. Tak dokładnie. Preferuję muzykę trance. Mój starszy brat Kevin od najmłodszych lat puszczał tego typu dźwięki. Szybko wpadły mi one w ucho.
Tym razem ten właśnie festival będzie jeszcze ciekawszy. Dlaczego? Podobno zagra na nim klika swoich świeżych kawałków jakiś nowy DJ. Nie znam jeszcze jego wyglądu, ale w radiach krążą plotki, że jest niesamowicie przystojny. To sprawia, że jaram się jak cholera, ponieważ będę miała szansę zobaczyć go z
bliska. To są właśnie uroki posiadania biletu VIP. Co roku zbieram kasę na te wydarzenie. Czasami brat mi coś dołoży. Moja praca jest dobrze płatna. I nie ma się co dziwić. W końcu recepcjonistka taka jak ja w hotelu 5 gwiazdkowym ma oprócz rezerwowania pokoi, inne zajęcia. Szefowa powtarza mi, że jestem najlepszą pracownicą jaką kiedykolwiek miała. Po za tym, mi pracuje się tu bardzo fajnie, zaprzyjaźniłam się z kilkoma innymi pracownicami i pracownikami. Zaletą pracy tutaj jest to, że po każdym Sunrise, niektórzy DJ'e nocują w tym właśnie hotelu. Mam cichą nadzieję, że ten nowy także tu spędzi noc.
Stojąc tak w recepcji i rozmyślając nad tym mężczyzną, nie poczułam nawet szturchania mojej koleżanki. Spojrzałam na nią z uniesioną brwią wyczekując aż w końcu powie mi o co jej chodzi.
- Daisy! Telefon dzwoni od 2 minut, nie słyszysz go?! Odbierz w końcu... - burknęła.
O kurde jak ja mogłam nie usłyszeć dźwięku tego telefonu! Czyżbym aż tak bardzo odpłynęła w świat wyobrażeń? Widząc jak Olivia robi się niecierpliwa, chwyciłam w końcu słuchawkę i odezwałam się grzecznie tak jak mnie uczono.
- Dzień Dobry! Dodzwoniłeś się do hotelu "Verta". W czym mogę pomóc? - wypowiedziałam tą rutynową formułkę. Po drugiej stronie usłyszałam chichot. Męski chichot. Postanowiłam go ignorować i czekać na odpowiedź. Musze jednak przyznać, że ten chichot był piękny...
- Dzień dobry - odezwał się w końcu nadal z rozbawieniem w głosie - Jestem Liam Payne znany niektórym jako DJ Payne, chciałbym zarezerwować na jutro duży apartament. - Jaki DJ Payne do cholery!? Zmarszczyłam brwi. nigdy nie słyszałam o takim DJ'u, a to nie spotykane w moim przypadku. Przejrzałam szybko zeszyt w którym miałam wypisane jakie apartamenty są wolne. Jest! Tylko jeden...
- Dobrze mamy jeden taki wolny. Już pana zapisuję panie Payne - zrobiłam dokładnie tak jak mu powiedziałam, po drugiej stronie znów usłyszałam śmiech. Co ja takiego zabawnego niby powiedziałam?
- Proszę Cię mów mi DJ Payne, albo po prostu Liam. Przez zwroty Pan czuję się staro - Ten to ma poczucie humoru.
- Dobrze pa...um, Liam. - poprawiłam się szybko - apartament będzie gotowy na twój przyjazd.
- W takim razie do zobaczenia. I teraz niech tak zostanie z mówieniem na ty. - po tych słowach rozłączył się.
Odstawiłam słuchawkę od razu. Do moich myśli wtargnął pseudonim tego faceta. DJ Payne...nigdy o nim nie słyszałam na prawdę. Irytuje mnie to, bo znam każdego DJ.
- Dai? Kto to był? - spytała Olivia patrząc na monitor przed sobą.
- Jakiś DJ Payne. Rezerwował apartament. Znasz tego gościa? Ja nigdy o nim nie słyszałam. - westchnęłam.
Dziewczyna gwałtownie odwróciła wzrok od urządzenia wbijając go we mnie. Jej szczęka wyglądała jakby zaraz miała opaść na podłogę, a oczy były mocno wytrzeszczone. Uniosłam brwi i skrzyżowałam ręce na piersi. Co jej się stało?
- Ten DJ Payne?! - pisnęła - To jest ten nowy DJ! On jutro gra na tym festivalu! - Moje oczy powiększyły się tak jak Olivii. To on? Serio? I ja z nim rozmawiałam? Tak na luzie? O mamuniu! Moje ciche myśli jednak się spełniły. Zobaczę nowego DJ'a o którym tak wszyscy plotkowali, przed Sunrise! Bomba!

Życie DJ nie jest łatwe, ciągle audycje do radia, imprezy itp. Dużo obowiązków się z tym wiąże. Na jednym Festivalu i w jednym hotelu spotkają się te dwie różne osoby...Daisy i Liam. Czy połączy ich jakieś uczucie?
To już zależy od nich. Wszystkiego możecie dowiedzieć się czytając fanfiction DJ PAYNE.

------------------------------------------
Oto prolog :) Mam nadzieję, że opowiadanie spodoba się wam, nigdzie nie znalazłam takiego gdzie któryś z 1D jest DJ'em :) Bardzo proszę o komentarze co myślicie o tym ff, chcę wiedzieć czy warto jest ciągnąć dalej to ff :)
Mój wujek jest DJ'em więc wiem jak wygląda jako tako życie DJ'a, dlatego zrodził się pomysł na stworzenie fanficton o Liam'ie jako DJ'u. x
Czekam na wasze komentarze, przytulam i całuję
@Liam_My_Loves