czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 1

Daisy's POV

Było już późne popołudnie, w hotelu panowała napięta atmosfera. Wszyscy szykowali apartamenty dla jutrzejszych gości. W sumie zarezerwowaliśmy pokoje dla 7 DJ. Wszyscy bardzo znani, tacy którzy grają na imprezach od wielu lat. Tylko ten Payne jest nowy. Od środka zżera mnie ciekawość tego jak brzmią jego remiksy i własne nuty.
Szefowa kazała mi przygotować dla niego pokój. Przez to czuję się jeszcze bardziej poddenerwowana. To jest nowy DJ i nie znam jego upodobań. Najgorsza rzecz jaka może być. Wzięłam klucze od zarezerwowanego dla niego apartamentu z gablotki umieszczonej w naszej recepcji i pognałam do windy która już stała na parterze. Na szczęście zdążyłam w ostatniej chwili do niej wejść. W środku stał również Paul. Wymieniliśmy się szczerymi uśmiechami. Kilka moich koleżanek z pracy gadało mi że ja mu się podobam, nie wiem czy mam im wierzyć czy nie. Muszę jednak przyznać że w moim towarzystwie zachowuje się on wyjątkowo dziwacznie. Chłopak nie zajmuje się tym co ja, tylko jest takim hotelowym elektrykiem. Sprawdza pokoje przed przyjazdem gości, aby upewnić się że wszystko działa jak należy, no ale praktycznie on musi pilnować aby cały hotel działał sprawnie.
W końcu usłyszałam dźwięk oznaczający, że winda jest na wybranym piętrze, cieszyłam się, że poszło tak szybko, bo ta cisza w niej była żenująca i trochę można by powiedzieć że niezręczna. Bez słowa wyszłam z ciasnego pomieszczenia i skierowałam się do pokoju z numerem 325. Otworzyłam drzwi przy pomocy klucza. Moim oczom ukazał się ogromny i bardzo przestrzenny apartament. Zabierał dech w piersiach. Chciałabym mieć takie piękne mieszkanie, ale nawet taka praca jak ta nie jest w stanie dać mi tyle pieniędzy abym mogła zafundować w takie oto właśnie mieszkanie. Zazdroszczę takim ludziom jak Liam. No proszę już zapamiętałaś że masz mówić o nim po imieniu... - przewróciłam oczami na ten głos wewnątrz mnie, on mnie strasznie ostatnimi czasy irytował.
Postanowiłam porzucić temat zazdrości bo to jest jedno z najgorszych uczuć jakie istnieje na tym świecie. Zamknęłam za sobą drzwi od apartamentu i skierowałam się do sypialni. Zawsze zaczynam od przygotowań tego miejsca. Wyciągnęłam wszystkie świeże pościele z szafy i odstawiłam je na miękkie, królewskie łóżko.
Tak dokładnie królewskie. Odkąd tu pracuję marzyłam o tym aby się na nim położyć. Strasznie kusiło. Patrząc na ten gruby materac już sobie można wyobrazić jak bardzo musi on być miękki i wygodny. Już nie wspomnę o przyjemnościach z nim związanych. Wolę w ten temat nie wchodzić. Bardzo sprawnie obłożyłam łóżko czystymi pościelami. Efekt końcowy był wręcz boski. Mam nadzieję że DJ Payne także będzie zadowolony, a jak nie to się pochlastam, za dużo zajmuje mi przygotowywanie tych wszystkich apartamentów. Wyprostowałam kołdrę tak, że nie było widocznej ani jednej zmarszczki. Poduszki ułożyłam w taki sam styl jak w innych apartamentach, od największych do najmniejszych. Po ogarnięciu całej sypialni następny w kolejce był salon. Szczerze nienawidzę tego miejsca. Jest tam zdecydowanie za dużo roboty. Głównie spowodowane jest to przez jego wielkość. To największe pomieszczenie w tym apartamencie. Szybko zabrałam się do roboty, musiałam wykonać wszystko bardzo perfekcyjnie, każdy detal się liczył. Szefowa zawsze sprawdza końcową pracę. Nie mogę zawieść jej i tym razem. Zaczęłam od odkurzania, następnie umyłam wszystko co szklane i inne powierzchnie które się kurzą w zawrotnym tempie. Kanapa która była moim kolejnym obiektem do ogarnięcia umieściła by na sobie jakieś 4 osoby. Oj była ona wyjątkowo wielka. Dlaczego ja nie mam tyle szczęścia i nie mogę żyć w takim mieszkaniu? To dobija, naprawdę dobija.
Wszystkim kwiatkom jakie znajdowały się w salonie wymieniłam wodę, trochę to zabawne. Mężczyzna będzie osaczony przez kwiatki w każdym pomieszczeniu. Są praktycznie wszędzie. Po kilku minutach salon był w pełni wysprzątany, została kuchnia i łazienka. Kuchnia też nie jest moim ulubionym miejscem, tam musi wszystko lśnić bo wszędzie płytki, a blat to już w ogóle i te kuchenki...Matko...powiedzcie mi dlaczego ja się zdecydowałam na taki zawód? Westchnęłam, sięgnęłam do swojego wózka z przyborami typu detergenty, rękawiczki, mopy, odkurzacz itp. Wzięłam gumowe, żółte rękawiczki, które miały ochraniać mnie przed żrącymi detergentami albo takimi zawierające truciznę dla organizmu człowieka. Już kiedyś miałam taki przypadek, ze wylało mi się go trochę na nadgarstek, strasznie piekło. Mam do dziś bliznę po tym czymś, szefowa była przerażona. Wyglądało to wtedy jakbym się czymś mocno poparzyła. Na szczęście nic poważniejszego się nie stało, ale podobno mogło mi to wyżreć całkowicie skórę gdybym nie wytarła tego płynu z ręki.
Wylałam jakiegoś zielonego płynu trochę na gąbkę i zaczęłam porządnie szorować blat. Miałam na nim parę przeszkód, takich jak np. ekspres do kawy. Blat już po chwili lśnił od czystości, pozostało mi jeszcze parę urządzeń elektrycznych i innych dupereli. Zaczęłam od kuchenki, następnie od piekarnika, lodówki, szafek, zlewu, zmywarki a na koniec kafelki. Do tego ostatniego użyłam już mopa bo nie zamierzałam jeździć po kolanach z gąbką. Po skończonym zadaniu płytki błyszczały, były takie czyste że mogłam się w nich dosłownie przejrzeć.
Szybko ruszyłam do łazienki aby sprzątanie mieć już z głowy. I tak jak chciałam skończyłam czyszczenie i odkażanie łazienki bardzo szybko. Cieszyło mnie to niezmiernie. Byłam strasznie zmęczona, chciałam usiąść i odpocząć ale wiedziałam ze to jeszcze nie koniec, jakąś 1h na pewno tu jeszcze spędzę. Musiałam jeszcze przejechać cały apartament mopem, bo prawie wszędzie były panele albo płytki. Jak dobrze że siłownia i basen nie wchodzą w skład apartamentu, bo jakbym to jeszcze miała teraz sprzątać to bym chyba się sama utopiła albo uderzyła się ciężarkiem. Zdecydowanie za dużo roboty jest już przy takich ogromnych apartamentach, wolę te mniejsze.

***

Po kilku godzinach apartament był w pełni przygotowany, dokonałam jeszcze drobnych poprawek w kuchni i łazience.Według mnie wyglądało idealnie, aż chce się tu zamieszkać na zawsze. W sumie mogłabym tak żyć, ale bez sprzątania. Zaśmiałam się z własnych myśli. Raczej nie jestem osobą lubiącą wykorzystywać normalnych ludzi do robót które mogę wykonać sama, no ale....moja wyobraźnia nie zna granic. Po prostu nie zna słowa nie. Czekałam już z niecierpliwością na przyjście mojej szefowej która tak jak już wcześniej wspomniałam musiała skontrolować całe mieszkanie. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają a przez nie przechodzi nie kto inny jak moja pracodawczyni.
- Dzień dobry pani Johnson - przywitałam się z nią uściśnięciem ręki i z wymalowanym uśmiechem na mej
twarzy.
- Dzień dobry pani Tone. - odpowiedziała uśmiechając się tak jak ja. Stałam przy ścianie ze złączonymi rękoma przy swoim brzuchu obserwując jak szefowa węszy po całym apartamencie sprawdzając perfekcyjność jego przygotowania, zupełnie jak Perfekcyjna Pani Domu. Nawet palcem sprawdzała ramy obrazów wiszących na ścianach. Na szczęście nigdzie nie dopatrzyła się kurzu. Szyby od okien oglądała z uwagą, sprawdzając czy nie ma na niej jakiejkolwiek smugi od płynów. Odetchnęłam z ulgą gdy nie zauważyła nigdzie brudu który umknął moim oczom. Raz miała tylko wpadkę, ze o czymś zapomniałam i dostałam niezły ochrzan. O tak pani Johnson potrafi być ostra. Dla niej bardzo ważne jest, aby gość mieszkał w najlepszych warunkach. Dlatego każde niedociągnięcie zostaje przez nią wychwytywane.
Kobieta podeszła do mnie z szczerym uśmiechem.
- Spisała się pani znakomicie! Kolejny raz zaskakujesz mnie swoją perfekcyjnością w przygotowywaniu pokoi. - te pochwały były dla mnie naprawdę uspokajające. Dostać od niej taką pochwałę było cudem. Co z tego, że ciągle je dostaję...
- Dziękuję -odpowiedziałam jej grzecznie.
- Myślę, że pan Payne będzie zadowolony z tego apartamentu, oczywiście powiem mu kto zasługuje na pochwałę jeśli będzie chciał ją złożyć - mówiła kierując się do wyjścia - jesteś już wolna, możesz wracać do domu, zdecydowanie potrzebujesz odpoczynku - posłała mi uśmiech po czym wyszła z pomieszczenia.
Powoli analizowałam jej ostatnie słowa...Boże czy ona chce powiedzieć temu DJ'owi że dzięki mojej robocie wygląda tu tak jak wygląda? O matko...mam nadzieję że nie zemdleję przy nim jeśli on naprawdę jest taki przystojny jak mówią. To będzie wspaniałe przeżycie. Będę mogła go dotknąć...Nie to głupie, zaczynam już wariować. Kiedy miałam już wychodzić spotkałam w progu drzwi Paul'a. No tak...pewnie musi sprawdzić całą elektrykę.
- Cześć ponownie - uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam
- Cześć
- Gratuluję tej pochwały, wszystko słyszałem - zaczął, powiedziałam mu ciche dziękuję, chciałam już wychodzić ale zatrzymał mnie jego głos - Um...Daisy, miałabyś ochotę pójść dzisiaj ze mną na kawę? - spytał, a w jego głosie można było wychwytać lekkie zdenerwowanie. No ale czym on się tak denerwuje? Przecież nie jestem kimś strasznym prawda? Chyba że ja o czymś nie wiem. W sumie pierwszy raz chce ze mną gdzieś pójść. Nigdy mi jeszcze czegoś nie proponował.
- Jasne tylko o której? - spytałam opierając się o drzwi wyjściowe.
- Pasuje ci siedemnasta?
- Mhm..tak, nie mam żadnych planów. Więc gdzie się spotkamy?
- Może ta nowo otwarta restauracja tu blisko naszego hotelu? - zaproponował unosząc brew. Zastanowiłam się chwilę. No przecież! Zapomniałam, że 5 dni temu otwarli obok naszego hotelu niewielką kawiarenkę. Trochę to daleko od mojego mieszkania jest...myślę że dam radę.
- Okej, niech będzie - powiedziałam ostatecznie.
- W takim razie do zobaczenia - uśmiechnął się szeroko co odwzajemniłam. Nie zastanawiając się już wyszłam z apartamentu i popędziłam do windy. Przywołałam ją wciskając guzik. 2 minuty później dotarła ona na moje piętro, wsiadłam do niej. W środku był już jakiś młody chłopak, zwyczajny gość hotelu, nic takiego nadzwyczajnego. Czułam na sobie jego wzrok, ale postanowiłam to zignorować. Nie pierwszy taki koleś, który się na mnie lampi.
Gdy winda stanęła na parterze, mężczyzna przepuścił mnie jako pierwszą co mi się spodobało. Mało takich facetów spotyka się teraz na swojej drodze. Już po chwili znalazłam się w recepcji, popakowałam swoje rzeczy, pożegnałam się z Olivią całusem w policzek, następnie skierowałam się do wyjścia. Szłam szerokim chodnikiem prosto na najbliższy przystanek autobusowy. Niestety nie mam prawka, dlatego jazda autem odpada i muszę wydawać kasę na bilety. Chwilę czekałam na swoim przystanku. Kiedy autobus nadjechał, wsiadłam do niego i kupiłam bilet u kierowcy, zajęłam miejsce na tyłach. Jak zawsze patrzyłam się za okno.

***

Leżałam wykąpana w łóżku. Po takim męczącym dniu w pracy ten wypoczynek zdecydowanie dobrze wpłynie na mnie. Jutro będzie spotkanie z tym Liam'em. Nie mogę się już doczekać. Jeśli ma taki humor jak wtedy przez telefon, to myślę że będzie bardzo fajnym mężczyzną. No ale wiadomo...nie mogę liczyć na to, że chociaż chwilę sobie z nim pogadam. W końcu to DJ, wątpię żeby chciał pogadać sobie z kimś takim jak ja.
Po godzinie leżenia, spojrzałam na zegarek w telefonie. 16:17. No nie! To se poleżałam...Mam spotkanie z Paul'em w kawiarence do której znów muszę jechać samochodem. Zerwałam się z łóżka, ponieważ zostało mi niewiele czasu. Ogarnęłam się w miarę szybko, założyłam na siebie świeże ciuchy na co dzień. Wzięłam co potrzebne i wyszłam z mieszkania. Dzisiejszy dzień jest strasznie zabiegany dla mnie. Dawno tak nie miałam.

***

Po 40 minutach byłam na miejscu. Nie spóźniłam się! Cud! Odetchnęłam z ulgą. Kiedy weszłam do kawiarni nad moją głową zadzwonił niewielki dzwoneczek, który jak w każdej restauracji i kawiarni oznacza przyjście nowego klienta. Rozejrzałam się, aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na chłopaku który czekał na mnie. Przebierałam nogami w jego stronę. Usiadłam na przeciwko niego i znów padły te same słowa co dzisiaj w hotelu czyli cześć. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę, bo jakoś nie miałam ochoty na zwykłą kawę. On wziął to samo. Przez chwilę panowała między nami grobowa cisza. Nie wiem czy można by było nazwać ją też niezręczną. Ale ja właśnie się tak czułam.
- Daisy... - zaczął Paul
- Hmmm? - uniosłam na niego wzrok trzymając w dłoniach gorącą czekoladę i popijając ją raz po raz.
- Wiesz...zaprosiłem cię tu żeby coś ci powiedzieć...coś co kryję w sobie od jakiegoś czasu - patrzył na mnie. Nie wiem czemu ale wyczuwałam coś co może zmienić moje poglądy co do czarnowłosego...
- Co takiego? - ponagliłam go, chciałam wiedzieć o co mu chodzi. Chcę wiedzieć czy moje przeczucia są słuszne.
- Daisy...od dłuższego czasu podobasz mi się - powiedział niepewnie, jego oczy prawie wypalały moje. Wpatrywał się na mnie wyczekująco. Ja nie byłam w stanie nic powiedzieć, zbyt mnie zaskoczył. Moje przeczucia były słuszne, tak samo jak plotki moich koleżanek z pracy, które ciągle mi gadały że podobam mu się. Nie wierzyłam w to, ale teraz nie ma co zaprzeczać...Tylko do cholery co ja mam mu odpowiedzieć!? Patrzyłam na niego tępo. Kurwa co za niekomfortowa sytuacja!

--------------------------------------
Ta dam! Pierwszy rozdział dla was napisany dzisiaj :) Trochę czasu zajęło mi pisanie go, jak widać jest długi, nie zawsze takie będą no ale...ważne że jest. Tak na początek dziwnie się zaczyna..bo wyznaniem Paul'a tego co czuje do Daisy. Ale to miałam zaplanowane, w końcu nie może być tak łatwo wszystko :) Liam pojawi się w 2 rozdziale albo w 3 ;) Liczę na wasze opinie w komentarze. To naprawdę wielka motywacja do dalszego pisania. To opowiadanie dopiero rusza więc jeśli zobaczę małe zainteresowanie nim to po prostu je wstrzymam ;) Więc proszę komentujcie skarby! x

4 komentarze:

  1. Rozdział fantastyczny!
    Jak mi zamkniesz to opowiadanie to przejdę się do ciebie i nie wiem co Ci zrobię!
    Z niecierpliwością czekam na następny!
    Weny życzę!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra ok, warto było czekać wczoraj pół dnia i całą mszę na ten rozdział. Wszystko tak dokładnie opisałaś, że wow wow wow nie wiedziałam, że tak możesz xd Praktycznie wiesz, że zazwyczaj się do czegoś przyczepię ale tym razie to jest straszne, bo... dum dum dum nie mam się do czego przyczepić ^^
    "Mam nadzieję że DJ Payne także będzie zadowolony, a jak nie to się pochlastam" - ten fragment totalnie mnie rozwalił, do teraz jak go czytam to się uśmiecham. Jak Liam wkroczy do akcji to będzie moc, ciekawe czy będzie chciał przetestować to "wygodne łóżko"... dobra nie, stop xd
    Po raz pierwszy przez Ciebie podobają mi się takie klimaty, a więc gratuluję :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział :D nie mogę się doczekać kiedy do akcji wkroczy Liam ;) czekam na nexta i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah, świetny rozdział. Męczącą ma pracę Daisy, ale wydaje się z niej zadowolona. Już nie mogę się doczekać Liama i akcji z nim związanych. :)
    Poza tym to faktycznie na koncu niezręczna sytuacja. Nieźle.

    P.S.
    Wyjustowany tekst będzie wyglądał lepiej.

    Pozdrawiam.
    http://montre-moi-ton-cote-sombre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń