środa, 12 lipca 2017

INFO

Wiem, że tak nagle to piszę ale postanowiłam zawiesić to ff jak zresztą zauważyliście skoro nie dodawałam nic od 2 lat.Podejrzewam, że już nawet nikt tu nie wchodzi ale gdyby jednak zdażyło się, że ktoś zajrzy to przynajmniej nie zmarnuje swojego czasu na czytanie zawieszonego ff, które już nie zostanie skończone. Rozpisuję sobie nowe rozdziały do nowego wydania DJ PAYNE, które piszę na wattpadzie. Postanowiłam zacząć od zera z nową fabułą jednak ta sama tematyka. Zapraszam do zapoznania się z prologiem :)

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 18

LIAM'S POV

Leżałem prosto na łóżku i nasłuchiwałem tylko co się w okół mnie dzieje. Chciałem otworzyć oczy ale na razie nie byłem w stanie tego zrobić. Dosłownie jakby ktoś położył mi na powieki kamienie. Bałem się że coś zaszkodziło moim oczom i stanę się niewidomy. Nie chciałbym być w takiej sytuacji.

DAISY'S POV

Przez cały dzień leżałam spokojnie na niewygodnym łóżku więziennym i kiwałam stopami. Nie miałam co robić, nudziło by mi się. Chętnie posiedziałabym sobie w internecie, no ale cóż. W celi takich luksusów nie dają. Gdy usłyszałam trzaskanie blaszanych drzwi, przeniosłam wzrok z sufitu na powód hałasu. Strażnicy wchodzili do części w której znajdowały się cele, w tym moja. Zmarszczyłam czoło widząc że kierują się akurat do mojej. Byłam kompletnie zdezorientowana bo czego oni mieli by ode mnie chcieć. Usiadłam więc prosto i czekałam aż wszystko się wyjaśni. Do mojej ciasnej celi wszedł napakowany, zgolony na łyso strażnik. A drugi bardziej atrakcyjniejszy stał przy wejściu by pilnować żebym nie zdołała uciec gdyby naszła mnie taka ochota. Nie zamierzam przesiadywać w tym zakładzie karnym kilka lat dłużej przez próby ucieczek dlatego siedziałam na dupie.
- Musisz iść z nami, wstań - powiedział dość stanowczym głosem, strażnik stojący przede mną. Wstałam grzecznie bo nienawidziłam gdy mnie szarpali ponieważ to naprawdę bolało, a tu traktują każdego jak ścierę. Mężczyzna zakuł mnie w kajdanki i wyprowadził z celi. Wyszliśmy z tego okropnego miejsca co mnie troszkę zaskoczyło. Nie wiedziałam o co chodzi bo nigdy nie wyprowadzali więźniów po za te blaszane drzwi. Posadzono mnie ostro na czerwonym krzesełku ze skóry w takim jakby pokoju przesłuchań. Przede mną usiadł policjant. 
- Dostaliśmy telefon ze szpitala - zaczął prosto z mostu. Uniosłam brwi.
- I co ja mam z tym wspólnego? - pytam przekrzywiając delikatnie głowę w bok zainteresowana tym tematem.
- Podobno niejaki Liam Payne leży nieprzytomny na jednym z oddziałów. Podał nam twój numer, chcieliśmy się dowiedzieć czy znasz tego człowieka? - pyta wyciągając z brązowej koperty jakieś zdjęcie, podsunął mi je przede mnie na szarym stoliku. Moje rozchyliły się. Obrazek przedstawiał Liam'a z zamkniętymi oczami. Serce mi przyspieszyło, bo wyglądał jak nieżywy.
- A więc proszę mi powiedzieć, zna go pani? - pyta.
Pokiwałam głową na tak od razu.
- To mój chłopak - mówię cicho cały czas wpatrując się w zdjęcie mojego mężczyzny. Co on robi w szpitalu...
- A więc zabieramy panią do niego, oczywiście będziemy przy pani, nie możemy pozwolić na zostawienie pani choć na chwilę samą. - powiedział i wstał, podszedł do mnie i trzymając za ramię prowadził do wyjścia. Czyli zobaczę w końcu Liam'a, ale wciąż do cholery nie wiem co się stało! Dlaczego on tam trafił! Tak wiele pytań a zero odpowiedzi. Wątpię by strażnicy współpracowali i odpowiedzieli mi na to wszystko. Zostało mi pozwolić się wprowadzi do dużego policyjnego samochodu, który po chwili ruszył w drogę.

------------------------
Rozdział nudny i krótki, przynajmniej tak myślę. Teraz bd miała egzaminy gimnazjalne, wiem że bardzo długo nie dodaję rozdziałów ale miałam strasznie dużo sprawdzianów, mam nadzieję że po egzaminach czasu będę miała więcej :)
Do następnego ^^ x

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 17

DAISY'S POV

Następnego dnia policjanci poprzynosili każdemu śniadanie do celi, w tym mnie. Wzięłam je od razu, ale gdy usiadłam z nim przy stoliku zachciało mi się wymiotować. Na talerzu znajdowała się jakaś brązowa papka która wyglądała jak wymiociny albo sraczka, a obok dwie zwykłe kromka chleba z masłem. Chleb postanowiłam zjeść i poszło mi to dość szybko, ale to obrzydlistwo drugie, wywaliłam do kosza który miałam postawiony obok stolika. Też był przytwierdzony do podłogi za pomocą kilku gwoździ. Nie wiem co można by zrobić z takim koszem, ale skoro uważają to za niebezpieczny przedmiot to niech im tak będzie.

Po śniadaniu otwarto nam cele i mogliśmy swobodnie chodzić. Nie skorzystałam z tego bo za bardzo bałam się tych skazańców, którzy wyglądali naprawdę groźnie. Gdy oni gadali i łazili, oraz kombinowali jak uciec z tego okropnego miejsca, ja leżałam na łóżku z dłońmi splecionymi na klatce piersiowej i oczami skierowanymi na sufit. Nie był czysty, był zabrudzony, ale czego można się spodziewać w zakładzie karnym. Myśli krążyły wokół Liam'a, co robi, co się z nim dzieje, czy szuka mnie....czy może mnie olał. Nie...to ostatnie nie mogłoby być prawdą, przecież mnie kocha, a ja kocham jego.
Moje myśli zostały przerwane przez pukanie w kraty. Usiadłam gwałtownie i spojrzałam w kierunku wejścia do mojej celi. Uśmiechnęłam się widząc w nim Luke'a a nie jakiegoś innego gwałciciela.
- Cześć...mogę wejść? - pyta uśmiechnięty. Pokiwałam tylko głową, zgadzając się aby uczynił to co chciał. Mimo że znam go od wczoraj, to jest jedyną osobą która zasługuje tutaj na moją uwagę i po prostu mu ufam bo nie próbuje mi niczego złego robić.
- Co cię tu sprowadza? - pytam, gdy siada obok mnie na twardym łóżku.
- Wiesz...nie gadam tu z nikim oprócz ciebie, a u mnie w celi bym się nudził sam. Zresztą ty pewnie też się nudziłaś, więc oto jestem by dotrzymać ci towarzystwa - szczerzy się. Strasznie podoba mi się jego uśmiech. Jest taki...no po prosu śliczny i słodki. Kolczyk w wardze dodaje mu też takiego uroku. Przynajmniej tak jest z mojego punktu widzenia.
- Zgadłeś. Już się bałam że przyszedł mnie odwiedzić jakiś morderca albo napalony koleś - chichoczę - Dzięki, że wpadłeś, przynajmniej nie mam na razie moich okropnych myśli - wzdycham patrząc na moje dłonie.
- Nie ma sprawy ale....jakie to są myśli?
Powiedzieć mu czy nie? Nie, nie mogę.
- Eh nie ważne, często je mam, są po prostu głupstwem, które nie jest prawdą. - uśmiecham się do niego by przekonać go do moich słów. Nie chcę, żeby mnie o to pytał więc postanawiam zmienić temat. - Powiedz mi....za co cię tu zamknęli? Nie mówiłeś mi tego wczoraj - zagryzam wargę będąc niepewną czy dobrze robię, pytając go o to.
- Handlowałem narkotykami i brałem udział w nielegalnych wyścigach na motorach, przyłapali mnie i zamknęli tu. - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. Powiedział to jakby była to normalna sprawa. Moje usta mimowolnie rozchyliły się a brwi podniosły w górę z zaskoczenia.
- Nie wyglądasz na takiego - mruczę. Porządnie zaczęłam się w tej chwili zastanawiać czy dobrze zrobiłam ufając mu. Co jeśli ma przy sobie jakieś narkotyki i da mi je w niespodziewanym momencie, a potem zgwałci mnie? Jezu, kto wymyślił myślenie niech ginie. Cały czas się czymś zadręczam.
- Serio? - patrzy na mnie swoimi niebieskimi oczami od których nie mogłam oderwać moich, brązowych.
- Tak.....na jak długo cię skazali?
- Na 8 lat, więc wyjdę stąd gdy będę miał 28 lat.
- Oh to kupa czasu. Współczuję Ci - skrzywiłam się, mam nadzieję, że mnie tak długo tu trzymać nie będą. Chociaż wzięłam na siebie winę, że "zabiłam" człowieka a wtedy dostaje się dłuższy wyrok...CHOLERA.
- Jakoś to zniosę, powiedz mi coś o sobie.
Gdy słyszę to, po prostu zgadzam się i zaczynam opowiadać mu o mnie, oczywiście pomijając kilka ważnych szczegółów.

LIAM'S POV

Miałem ostry ból głowy, rąk i nóg. Słyszałem jakieś rozmowy. Ktoś dyskutował z innymi. Nie wiedziałem co się w okół mnie dzieje i gdzie się znajduję. Nie mogłem otworzyć oczu, wydawały się takie ciężkie. Ani jedna próba otwarcia ich nie powiodła się. Dodatkowo nie pamiętałem nic. Czy ja umarłem? Poruszyłem ręką, zacząłem nią dotykać po bokach różnych przedmiotów, a potem mojej twarzy. Wyczułem coś wypukłego, jakby jakaś maska na moim nosie i ustach. Co się do cholery dzieje?! Szmery rozmów nagle ucichły i po chwili poczułem jak moje powieki zostają unoszone i ktoś zaczyna mi po nich świecić jakąś lampą. Co to kurwa jest?! Chciałem się poruszyć ale nie mogłem, coś mnie przytrzymywało. Chyba nie jestem w psychiatryku?! Gdy jakaś osoba po świeceniu mi po oczach puściła mi powieki, znów nastała ciemność, a w okół usłyszałem jakieś ostre polecenia i rozkazy, jednak nie słyszałem ich wyraźnie i nie mogłem stwierdzić o czym była mowa.
Później nie czułem obecności jakiejkolwiek osoby tu gdzie byłem ja. Starałem się wysilić mój mózg do pracy i przypomnieć choć trochę wydarzeń które się niedawno działy. Jednak nie pamiętałem nic oprócz wiedzy na temat obsługiwania się maszynami dla DJ, a z wydarzeń mojego życia pamiętałem tylko czas jak ono wyglądało od narodzin do Sunrise Festival. Nie pamiętałem co się działo na nim, oraz po nim. W mojej głowie była pustka.
Gdzie jestem? Co się stało?

----------------------------------------
O NIE :C
LIAM STRACIŁ PAMIĘĆ :C

Co o tym myślicie? Pewnie mnie za to teraz zabijecie XD Wybaczcie mi że zakończyłam ten rozdział na takiej nieszczęśliwej sytuacji, ale wpadłam na to podczas pisania rozdziału żeby jeszcze bardziej urozmaicić opowiadanie XD

Zapraszam do tweetowania w hashtagu #DJPayneFF ;D

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 16

DAISY'S POV

Nakładałam sobie śmieciowe jedzenie na tackę. Nawet zapach całkowicie mnie odpychał. Teraz wiedziałam, że żarcie w zakładach karnych jest ohydne, wcześniej nie wierzyłam w te wszystkie plotki. Przecież każdy człowiek nawet ten zły powinien dobrze się odżywiać. Tutaj o to nie dbano. Jest różnica też taka, że ja niczego nie zrobiłam, po prostu nie chciałam by Liam trafił za kratki. Za bardzo go kocham. To by było straszne gdybym mogła się z nim spotykać tylko tam gdzie dzieliłyby nas kraty. Jestem ciekawa co on teraz robi. Czy szuka mnie? Po tej kłótni boję się że już go nie obchodzę.
Wzięłam tacę w ręce i odwróciłam się w stronę stołów. Wszystkie były zajęte przez napakowanych mężczyzn lub kobiety z kolczykami w różnych miejscach na twarzy albo po prostu pijaczki. Przeszedł mnie dreszcz na samą myśl że jestem tu bezsilna. Gdybym zrobiła coś co by tych wszystkich skazanych ludzi wkurzyło, byłabym na przegranej pozycji. Zauważyłam malutki stolik z dwoma krzesłami, umieszczony był on na końcu stołówki w rogu. Ruszyłam do niego ze spuszczoną głową. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi tych złoczyńców. Usiadłam na krześle które było odwrócone do nich tyłem. Zaczęłam jeść krzywiąc się gdy moje kubki smakowe wyczuły okropny smak. Za każdym razem gdy jadłam tą "papkę" zamykałam oczy by na to nie patrzeć. Z pewnością zwymiotowałabym. Nie wiem jak ja tu długo wytrzymam, nie zamierzam powiedzieć im że to mój chłopak zabił Paul'a. Przez to będą mnie tu bardzo długo trzymać. Chyba, że Liam się niespodziewanie zjawi, ale im dłużej tu siedzę, tym mniejsze są moje nadzieje na cokolwiek.

LIAM'S POV

Jechałem od jej domu. Byłem strasznie zdenerwowany i mój strach rósł coraz bardziej. Nie było jej tam. Gdzie ona jest. Boże, proszę pomóż mi.
Kierowałem się w stronę komendy policyjnej.Skoro nie było jej w jej mieszkaniu, musiałem zgłosić zaginięcie. Podejrzewam że będą mi mówić że jest dorosła i może robić co chce, jeśli powiem im że zniknęła po naszej cholernej kłótni. Dlaczego nie mogłem od razu poinformować ją o tym, że zabiłem Paul'a. Z jednej strony boję się też, że przez przypadek wygadam się na komisariacie o moim czynie i wtedy poniosę tego konsekwencje. Całą drogę zastanawiałem się nad za i przeciw zgłoszeniu zaginięcia mojej ukochanej. Moje serce waliło szybciej niż powinno. To wszystko przez obawę. Przez obawę tego, że mogło jej się stać coś złego. Wciąż miałem takie właśnie myśli przez co nie mogłem skupić się na drodze. Patrzyłem przed siebie ale nie byłem obecny. Nie łamałem przepisów drogowych. W pewnym momencie moje wyobrażenia, ukazały obraz mojej Daisy w kałuży krwi, a jej głowa obok jej ciała leżącego na chodniku w jakimś zaułku. To kompletnie mnie przeraziło, zamknąłem oczy wypuszczając powietrze z ust ze świstem, nawet nie wiedziałem że je wstrzymywałem. To nie może być realne, to tylko moja pojebana wyobraźnia. Daisy na pewno żyje. Żyje prawda?
Nagle poczułem mocne szarpnięcie w przód i głośny huk. Uderzyłem z ogromną siłą w kierownicę swoją głową. Straciłem przytomność nie wiedząc co się wydarzyło. Nastała ciemność. Później rozległy się syreny.
Przez jedno idiotyczne wyobrażenie i zamknięte oczy jego życie jest zagrożone.

DAISY'S POV

Po zjedzeniu obiadu, mieliśmy czas dla siebie. Siedziałam sama wpatrując się w okno z kratami po mojej lewej stronie. Pierwszy raz od kilku godzin, widziałam świat z zewnątrz. Tak bardzo brakowało mi świeżego powietrza. Słońce świeciło na niebie. Widziałam ruch na ulicy i szczęśliwe twarze przechodnich. Zazdrościłam im tego co ja miałam jeszcze tak niedawno. Cały czas czekałam na dzień w którym mnie wypuszczą na wolność.
Moje wpatrywanie się w okno przerwało poczucie czyjejś obecności na przeciwko mnie. Bałam się tam spojrzeć. Nie chciałam wiedzieć kto postanowił zaszczycić mnie swoją obecnością. Tutaj wszyscy wyglądali przeraźliwie więc tym razem nie mogło być inaczej. Jednak jakie było moje zdziwienie gdy w końcu spojrzałam na "mojego" towarzysza i ujrzałam, że jest nawet przystojny. Ubrany w taki sam uniform co ja i reszta skazanych.
- Cześć, nie widziałem cię tu wcześniej, jesteś nowa? - spytał, a jego głos był bardzo przyjemny dla ucha.
Uważnie mu się przyjrzałam zanim mu odpowiedziałam. Włosy miał postawione do góry, a przez luźny
kostium nie mogłam zauważyć czy jest umięśniony ale podejrzewałam, że właśnie tak jest. Nie wyglądał jednak na złoczyńce. Oczy były niebieskie i bardzo hipnotyzujące. W wardze miał kolczyk co nie powiem....było bardzo gorące. Stop! Przecież masz chłopaka! Otrząsnęłam się z moich myśli i w końcu odezwałam się.
- Hej, tak - powiedziałam krótko. Nie wiedziałam jak się zachowywać w jego towarzystwie. Przecież ja go kompletnie nie znam.
- Co takiego przeskrobałaś że cię tu wsadzili? Nie wyglądasz na jakąś morderczynię, czy złodziejkę. Jesteś zbyt ładna na takie coś. - stwierdził uśmiechając się, a ja momentalnie zarumieniłam się i spuściłam głowę. Nie mogłam mu jednak powiedzieć, że wzięłam winę mojego chłopaka na siebie.
- Oskarżono mnie o coś czego nie zrobiłam - westchnęłam, w pewnym sensie była to prawda.
- Och, to że się tak wyrażę trochę chujowo.
Zachichotałam, skinęłam głową zgadzając się z nim.
- Tak w ogóle to jestem Luke - dodał po chwili wyciągając do mnie rękę z uśmiechem, który był przecudny.
- Daisy, miło mi - odpowiedziałam ściskając jego rękę.
Może jednak pobyt tutaj nie będzie taki zły? Mam w końcu z kim rozmawiać. To nie zmienia jednak tego, że cholernie pragnę zobaczyć mojego chłopaka i przytulić go.

------------------------------------
Wiele się dzieje w tym rozdziale. Liam ma wypadek, Daisy poznaje Luke'a.
Co myślicie o rozdziale i na temat pojawienia się Luke'a? ;D
Mam nadzieję, że w jakimś stopniu podoba się wam :)

Zachęcam do pisania w hashtagu tego ff #DJPayneFF x
do następnego! ily x

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 15

+18

DAISY'S POV

Patrzyłam tępo w żelazny stół, nie wiedziałam co robić. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Po moich policzkach spływały powoli słone łzy. Byłam bezradna, kompletnie bezradna. Po tym gdy ktoś pukał, ja schowałam się za ścianą. Jednak tajemnicza osoba wyważyła drzwi i po chwili dowiedziałam się kim jest. To była Policja. Cholerne psy, które kiedyś szanowałam, a teraz ich po prostu nienawidzę. Wiecie gdzie teraz jestem? W cholernym pokoju przesłuchań! Tak dokładnie. Oskarżają mnie o zamordowanie Paul'a! Najdziwniejsze jest to że nie boję się o siebie....no dobrze, może troszeczkę, ale zawiodłam się na Liam'ie. Był u niego, więc to morderstwo nie mogło być kogoś innego czynem. To bolało, ten ból był nie do opisania. Dlaczego Payne nie mógł mi powiedzieć o tym że zabił mojego gwałciciela? Nie mogę powiedzieć komisarzom że zrobił to mój chłopak a nie. Niech zostanie tak jak jest. To będzie trudne. Pogrozili że jeśli się nie przyznam będą mnie cały czas trzymać tutaj, tylko ze za kratkami. Tam gdzie jest zimno i szaro. W okół sami kryminaliści, do których ja z pewnością nie należę. Te skubane psy jak mnie zobaczyli w domu Paul'a od razu stwierdzili ze to ja jestem sprawczynią, nawet moje tłumaczenia i krzyki tutaj nic nie zadziałały. Dławiłam się dosłownie swoimi łzami gdy ryczałam patrząc się w oczy tych dobrze zbudowanych stróżów prawa wypranych dosłownie z uczuć. Na ich twarzy nawet odrobina zmartwienia nie pojawiła się. Idioci. Nie dziwię się że połowa ludzi na świecie nienawidzi tych pajaców w mundurkach.
Drzwi od pokoju przesłuchań otworzyły się gwałtownie, do środka weszli ci sami mężczyźni co mnie tu przyprowadzili. Ponownie zakuli mnie i wyprowadzili z tego okropnie małego i ciasnego miejsca. Wiedziałam gdzie mnie teraz prowadzą.
Po odebraniu ohydnego i workowatego kombinezonu dla więźniów z prostokątnego okienka dosłownie wepchnięto mnie do jednej z cel zbudowanej z masywnych, stalowych prętów pionowych i poziomych.Kazano mi przebrać się w moje nowe ubranie które będę nosić przez długi czas na oczach policjantów. Obrzydzało mnie o, sprzeciwiłam się a oni po prostu uderzyli mi pałką w plecy, dlatego drżącymi rękoma, a tak jakby cała trzęsąca się rozebrałam się i wciągnęłam szybko na siebie jednoczęściowy pomarańczowy strój. Podałam im moje normalne rzeczy by po chwili widzieć jak wychodzą
z tego strasznego pomieszczenia i zostawiają mnie tutaj z krzyczącymi przestępcami. Trzymałam się krat moimi lodowatymi, małymi dłońmi patrząc na żelazne drzwi, które dosłownie chwilę temu zostały zamknięte. Zostałam z niczym. Zabrali mi wszystko co miałam ze sobą. Telefon, klucze do domu....Praktycznie zostałam odcięta od świata. Mam nadzieję ze nie na długo....ale w co ja wierzę. Nikt nie wie o tym że jestem tutaj, w nieocieplanej celi. Odwróciłam się w końcu opierając się plecami o stalowe pręty, rozejrzałam się po mojej celi. Pod ścianą po prawej od wejścia było łóżko, zaraz obok łóżka było małe biurko (oczywiście całe żelazne i przygwożdżone do podłogi), po przeciwnej stronie była umywalka oraz ubikacja co bardziej wyglądało jak wiaderko. Fu. Chyba będę sikać do umywalki bo ona przynajmniej normalnie wygląda. No i to na tyle z wyposażenia tego miejsca. Nie wiem jak ja tu wytrzymam. Tu nie ma co robić. Postanowiłam położyć się na łóżku i w tedy odkryłam ze jest ono strasznie twarde. Cóż, tutaj chyba nikt nie dba o to by było nam wygodnie. Patrzyłam się na ścianę po prostu się nudząc. Nie mogłam się nawet skupić na własnych myślach bo słyszałam tylko głośne rozmowy albo krzyki innych skazanych na siedzenie tutaj. W pewnym momencie zaczęłam płakać, nawet nie wiedziałam co było powodem.

LIAM'S POV

Leżałem w łóżku co chwilę sprawdzając godzinę na moim zegarku umieszczonym na nadgarstku. Niepokoił mnie fakt że Daisy nadal nie wróciła do domu. Nerwowo przeczesywałem dłonią włosy co kilka minut i przygryzałem wargę. Co z nią do cholery jest?! Telefonu też nie odbiera a dzwoniłem już chyba ze 100 razy. Tak bardzo za nią tęsknię. Mam nadzieję że nic jej nie jest no bo cóż...za oknem jest już mrok. W takich godzinach gwałciciele grasują wszędzie i to mnie właśnie przeraża. Jeśli jakiś ją dopadnie to mnie przy niej nie będzie, nawet się o tym nie dowiem. Dobra stop! Nic takiego się nie wydarzy. Mam nadzieję.

Obudziłem się bardzo wcześnie, nawet nie pamiętałem kiedy usnąłem, przetarłem swoje zmęczone oczy. Miałem tą świadomość że pod oczami mam teraz wory przez ciężką noc. Spojrzałem na moją prawą stronę gdzie powinna leżeć moja piękna dziewczyna, lecz nie znalazłem jej tam. Nie miałem pojęcia co mam robić. Nie wiedziałem gdzie znajduje się moja miłość, więc nie miałem jak wsiąść w samochód i od razu do niej jechać. Jednak muszę coś wymyślić. Mimo tego że prawie nie widzę na oczy, muszę znaleźć Daisy. Co jeśli ona bardzo mnie teraz potrzebuje?! Co jeśli coś się jej stało?! Spokojnie na pewno nic jej nie jest - moja podświadomość próbuje mnie uspokoić.
- Kurwa - mówię do siebie sfrustrowany i chowam twarz w dłoniach.
Myśl Payne, myśl!
Wiem.
Pojadę do jej mieszkania. Moja jedyna nadzieja. Ona musi tam być. Jeśli nie, będę musiał pójść na policję i zgłosić zaginięcie. Chociaż. Przecież nie znam jej znajomych....Co jeśli będzie u któregoś z nich a ja za bardzo histeryzuję? Przecież wczoraj się tak jakby pokłóciliśmy....Może w końcu sama do mnie zadzwoni, ja nie odpuszczę, to pewne. Wstałem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Gdy zobaczyłem się w lustrze nad umywalką trochę się przeraziłem. Nie wyglądałem dobrze. Westchnąłem ciężko, rozebrałem się do naga i wszedłem pod prysznic. Zacząłem się myć. Podczas mycia mojego penisa nie wiedząc czemu zacząłem sobie wyobrażać jak Daisy robi mi loda klękając przede mną. Jej usta na pewno wyglądały by przecudownie i podniecająco na moim przyrodzeniu. Myślę, że byłyby sprawne i po prostu byłyby warami obciągarami takimi doświadczonymi. Nigdy jeszcze nie widziała mnie nago, ja ją widziałem....W końcu ją
kąpałem. Ma seksowne ciało. Nie mogłem jej tego powiedzieć no bo w końcu nie przyznałem się że przypatrywałem się jej gdy była naga. Poczułem jak gorąco buzuję tam w dole. Zagryzłem wargę, przymknąłem oczy opierając się o kafelki i zacząłem poruszać powoli ręką na moim kutasie. Musiałem się zaspokoić samodzielnie. Nie zamierzam iść na dziwki i zdradzić osobę którą kocham. Nie jestem taki. Powoli przyspieszałem ruchy ręką czując narastające podniecenie. Skóra na członku przesuwała się i to sprawiało ze czułem się tak dobrze. Zacząłem dyszeć. Na mojej klatce piersiowej i plecach pojawiły się kropelki potu. Nie. To nie była woda z pod prysznica. Czysty pot. Z moich ust zaczynały się wydobywać ciężkie jęki. Moja ręka miała błyskawiczne tępo przez co w końcu doszedłem lekko wyginając plecy i wystrzeliwując białą cieczą prosto na ścianę na przeciwko. Odetchnąłem z ulgą. Tego było mi potrzeba. Szkoda że musiałem zrobić to sam, ale zawsze coś. Przez ten cały czas wyobrażałem sobie jak nie ja majstruję przy moim penisie, tylko Daisy. To sprawiło ze bardziej się wtedy podnieciłem. W końcu otworzyłem oczy i wróciłem do mycia. Po kąpieli ubrałem się w czyste rzeczy i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Cały czas układałem sobie w głowie to jak przeprosić moją dziewczynę za to ze nie powiedziałem jej po co pojechałem do Paul'a. Będę musiał jej powiedzieć.

---------------------------------------------
Macie nowy rozdział myszki :*
Mam nadzieję że się spodobał, ten był takim prezentem gwiazdkowym ode mnie ;D

WESOŁYCH ŚWIĄT WAM ŻYCZĘ! DUŻO ZDROWIA, PREZENTÓW, SZCZĘŚCIA, PRZYJACIÓŁ, KASY, SPEŁNIENIA MARZEŃ NO I DUŻO SEXU I NIE ZAPOMNIJCIE O DUREXACH! ;D

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 14

next day
DAISY'S POV

Obudziłam się przez odbijanie się kropelek deszczu o okna i parapet. Było to trochę denerwujące, ale nic na to nie da się poradzić. Przetarłam swoje oczy piąstkami i lekko je rozchyliłam, przeciągnęłam się spoglądając w bok. Pusto. Gdzie jest Liam?! Zmarszczyłam czoło zastanawiając się dlaczego nie leży obok mnie. Wstałam powolnie i niechętnie z cudownie wygodnego łóżka, podreptałam w skarpetkach w stronę wyjścia z pokoju by po chwili kierować się do salonu. Musiałam go znaleźć. Przeczesałam salon wzrokiem, aż w końcu odetchnęłam z ulgą widząc mojego ukochanego na kanapie. Tylko dlaczego on spał tu a nie ze mną? Podeszłam do kanapy, ukucnęłam obok niej i uśmiechnęłam się na widok śpiącego Liam'a. Wyglądał słodko gdy spał. Odgarnęłam mu delikatnie oklapnięte włosy z czoła i cmoknęłam go w nie.
Postanowiłam go zostawić w spokoju, dlatego skierowałam się do kuchni i zrobiłam mi i jemu tosty. Nałożyłam na bułkę ser, salami i ketchup i wsadziłam do tostera. Odczekałam chwilkę, po pomieszczeniu unosił się cudowny zapach.
Gotowe tosty ułożyłam na talerzach, usiadłam do stołu i zaczęłam je jeść ze smakiem. Byłam tak skupiona na jedzeniu ze nie zauważyłam jak Liam dosiadł się do stołu, spojrzałam na niego. Posłał mi przepiękny uśmiech który bez wahania odwzajemniłam.
- Czemu spałeś na kanapie? - pytam od razu. Podrapał się po karku zakłopotany.
- Nie chciałem cię budzić i straszyć znów - wyjaśnił spokojnie a ja zmarszczyłam czoło. Straszyć? Chyba nie mówi poważnie...Czym miałby mnie wystraszyć?
- Czemu miałbyś mnie wystraszyć?
- No bo wiesz....nadal się boisz dotyku innych osób i w ogóle...
- Ale to nie znaczy że musisz spać z dala ode mnie - powiedziałam z wyrzutem
- Chciałem dobrze - tłumaczył się wciąż a ja tylko przewróciłam oczami.
- Dobra skończ, więcej tego nie rób. Powiedz mi gdzie byłeś tak długo?
Zauważyłam ze po moim pytaniu cały się spiął i przestał jeść. Czy on coś ukrywa?
- Musiałem coś załatwić, mówiłem ci - przypomniał nie patrząc na mnie
- Ale co załatwić?! Spójrz  na mnie! - podniosłam głos bo zaczynało mnie już to irytować. Zaskoczony moim wysokim tonem spojrzał na mnie, jednak nadal się wahał. - Powiedz mi gdzie byłeś
Westchnął ciężko
- U Paul'a
Moje oczy na tą informację od razu się rozszerzyły. Był u niego?! O Boże...
- Zrobiłeś mu coś?!
- Możesz skończyć na mnie krzyczeć?! - warknął wyraźnie zdenerwowany. - nie musisz wszystkiego wiedzieć  - syknął i wstał gwałtownie od stołu przewracając krzesło. Poszedł szybko na górę, usłyszałam trzask drzwi, czyli gdzieś się zamknął. Pokręciłam głową i westchnęłam. Chciałam tylko dowiedzieć się po co był u Paul'a, a on od razu się wkurzył. Widocznie miał już dość tych moich pytań. Z góry zaczęły brzmieć jakieś nuty, co musiało oznaczać że zajął się robieniem kolejnych mixów. Oby to go uspokoiło, ja na pewno mu nie odpuszczę. Muszę wiedzieć czy coś zrobił Paulo'wi.
Po zjedzeniu śniadania szybko wbiegłam do pokoju Liam'a, ubrałam moje wczorajsze rzeczy, a jego długą koszulę wrzuciłam do pralki. Po wyjściu z pomieszczenia spojrzałam w stronę drzwi za którymi było mini studio mojego chłopaka.
Postanowiłam go nie informować o moim wyjściu. Tak. Zamierzałam dowiedzieć się po co był u mojego znajomego z pracy a jednocześnie gwałciciela. Zaryzykuję. Wyszłam z domu i zadzwoniłam po taksówkę. Przyjechała dopiero po 15 minutach, wsiadłam na tylne siedzenie i podałam adres domu Paul'a. Trochę się denerwowałam...co jeśli znów będzie chciał zrobić mi to samo wykorzystując to ze sama do niego przyszłam..Moje serce biło jak szalone. Bałam się, naprawdę się bałam.
Po kilku minutach jazdy byliśmy na miejscu, zapłaciłam taksówkarzowi podaną mi sumę i wysiadłam z auta. Stałam przed domem znienawidzonego przeze mnie człowieka. Cóż, raz się żyje...YOLO. Podeszłam do drzwi i zapukałam w nie. Czekałam cierpliwie aż zostaną otwarte, jednak po 5 minutach czekania nadal nikt mi nie otworzył. Chwyciłam za klamkę i nacisnęłam ją. Drewniana powłoka ustąpiła otwierając się co mnie zaskoczyło. Kto normalny zostawia drzwi otwarte...Powoli weszłam do budynku. Zastałam tylko głuchą ciszę. Rozejrzałam się po holu. Zauważyłam że szuflada w komodzie pod ścianą jest wciśnięta, a gdy spojrzałam na ścianę zauważyłam jakieś ślady. Tu musiało się coś wydarzyć. Boże Liam...błagam żeby to nie znaczyło że coś mu zrobiłeś. Miałam ogromne obawy o to że Payne go pobił lub coś w tym stylu. Uważnie przyjrzałam się wszystkiemu na holu, Pod moimi nogami był dywanik, był wygięty. Na pewno coś się stało. Wypuściłam powietrze z ust nie mając pojęcia o tym że wcześniej je wstrzymywałam.

LIAM'S POV

Ja pierdole dlaczego tak na mnie krzyczała!? I po co jej informacja o tym po co poszedłem do Paul'a....na pewno jej nie powiem co mu zrobiłem. Nie może się dowiedzieć. Na pewno by się wkurzyła i by mi nie uwierzyła. W końcu sprawiam wrażenie miłego chłopaka bez problemów i z pasją którą realizuje.
Po naszej małej kłótni musiałem się trochę uspokoić, a doskonałym lekarstwem na wkurwienie jest dla mnie robienie tego co idzie mi najlepiej. Czyli remixowanie tranceowskich nut. Czasami do moich mixów dodaję swój głos, który wykorzystuję do śpiewania moich tekstów. Ludziom się to podoba co mnie bardzo satysfakcjonuje i cieszy. To cudowne uczucie gdy inni słuchają i ściągają na komórki twoją muzykę, w którą
wkładasz mnóstwo wysiłku. Mixowanie muzyki wydaje się łatwe ale wcale takie nie jest. Trzeba dopracowywać każdy detal. Nierówności nie są przyjmowane. Do tego jeszcze trzeba mieć bardzo dobry i sprawny sprzęt. Wszystko współpracuje z komputerem, na którym poprawiam wszystkie niedoskonałości które nie można poprawić na sprzęcie dla DJ.
Teraz właśnie tworzyłem nowy mix, jest w szybkim rytmie. Inny nie mógł być kiedy jestem  wkurzony. Na razie nieźle mi wychodził. Ten postanowiłem zrobić bez żadnych słów, po prostu melodia do tańca. Większość ludzi lubiących trance woli gdy w muzyce nie ma żadnych śpiewów tylko jest po prostu zwykła muzyka. Już wyobrażałam sobie jak puszczam to na imprezie a ludzie tańczą do tego. Podczas imprez można się tym pobawić. Gdy mam gotową muzykę, podczas jej płynięcia, na sprzęcie na imprezach mogę dodawać dodatkowe efekty które już znam na pamięć. To właśnie lubię, tworzyć a potem się tym bawić. Na każdym wydarzeniu stworzona melodia brzmi inaczej, bo zawsze można użyć innych efektów. By umieć się tym wszystkim obsługiwać potrzebowałem kilka lat nauki na sprzęcie itp. Na początku myślałem że wystarczy mieć program na kompie dla DJ, wstawiać jakaś piosenkę do niego i potem dawać efekty, ale okazało się że to w cale nie takie łatwe. Tyle różnych opcji tam było że nie mogłem się połapać, ale jakoś po roku już opanowałem wszystko. Po kilkuletnim doświadczeniu postanowiłem uzbierać pieniądze na specjalistyczny sprzęt. Czyli konsola, słuchawki.....To dopiero był kosmos. Tyle przycisków, suwaków i pokrętł ze na początku się poddałem. Ale po jakimś czasie powiedziałem sobie że nie mogę oceniać moich możliwości zanim nie spróbuję. Okazało się że naprawdę dobrze mi szło, co prawda z początku miałem obok konsoli kartkę na której napisałem sobie do czego służą poszczególne guziki. Po długiej nauce wszystko szło gładko i tam mi zostało do dziś. Byłem zadowolony z mojej pracy, lepszej nie mogłem sobie wymarzyć, nie dość że spełniam swoje marzenia to jeszcze dużo pieniędzy dostaję za to. Może i kasa nie jest dla mnie najważniejsza ale nie przeszkadza mi pokazywanie się z pieniędzmi w sklepach.
Po wyczerpującym graniu postanowiłem zrobić sobie przerwę. Miałem trochę mokrą koszulkę mimo że stałem w jednym miejscu. Wyszedłem z mojego małego studia i zszedłem do kuchni. Wszędzie panowała cisza. Wziąłem z lodówki zimne piwo i siadłem na kanapie zaczynając je pić. Po skończeniu pustą puszkę zostawiłem na ławie przed kanapą, pomyślałem że Daisy śpi, dlatego jest tak cicho, więc poszedłem do mojej sypialni. Zaskoczył mnie widok pustego łóżka i to pościelonego. Poszła sobie? Ja pierdole no co za dziewczyna! Spróbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Nic. Żadnego odzewu. Gdzie ona do cholery jest!? Nawet żadnej informacji mi nie zostawiła że wychodzi. Za oknem widać było że się ściemnia. Zacząłem poważnie się denerwować tym gdzie podziała się Daisy i dlaczego nie odbiera.

----------------------------
Okej tak więc mamy kolejny rozdział ;3
Podoba wam się? Postarałam się żeby był dłuższy niż zazwyczaj ;) Na początku chciałam zakończyć ten rozdział po skończeniu DAISY'S POV ale w ostatniej chwili pomyślałam o Liam'ie i przynajmniej jest długi rozdział :)
Do następnego! x

wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 13

DAISY'S POV

Leżałam w łóżku Liam'a, wczoraj po całym wydarzeniu przywiózł mnie do siebie, chciał żebym była bezpieczna. Martwił się, było to po nim widać. Teraz byłam sama bo on musiał coś załatwić, nie chciał powiedzieć co. Mam tylko nadzieję że nie chodzi o Paul'a. Nie chcę by coś się stało mojemu chłopakowi. Cały czas czułam ból w miejscach intymnych. To co wczoraj przeżyłam było istnym koszmarem, nie życzę tego żadnej kobiecie. Do tego on jeszcze robił to tak brutalnie...Mam chwilami takie wrażenie, że on nadal mnie obmacuje, to obrzydliwe. Liam stara się mnie na razie nie tykać. Raz jak próbował to skończyło się na tym że zleciałam z łóżka tak bardzo się przeraziłam, chociaż wiem że nic by mi nie zrobił. Nie on, ale niestety Paul pozostawił po sobie nie tylko rozdziewiczenie, ale także ból psychiczny. Muszę się przyzwyczaić do czułości Liam'a, nie chcę go ranić.

LIAM'S POV

Znalazłem adres do tego śmiecia. Był zapisany na jakiejś karteczce którą znalazłem w rzeczach Daisy. Trochę było to niegrzeczne grzebać w jej ciuchach ale przeważyła siła wyższa. Nie pozwolę temu chujowi skrzywdzić mojej dziewczyny po raz drugi. Gdyby ona dowiedziała się co teraz robię i co później mam zamiar zrobić, to na pewno nie wypuściłaby mnie z domu. Nie powiem jej po powrocie co zrobiłem, nie chcę żeby się wściekała będąc w takim stanie jaki jej towarzyszy.
Ściskając mocno kierownicę mojego auta wiedziałem ze jestem już blisko jego domu. Moja twarz pozostawała kamienna. Nie jest mi teraz do śmiechu. W środku cały się gotuję ze złości.
Dojeżdżam w końcu na miejsce, no i proszę domek to ma nawet niezły, parkuję auto w niewidocznym miejscu. Zauważam że na parterze pali się światło. Jest w domu. Doskonale. Oby tylko udało mi się zrobić to co zamierzam.
Zakładam kaptur na głowę i chował dłonie w kieszenie spodni, kieruję się do drzwi frontowych. Pukam w nie czekając aż zostaną one otwarte przede mną i będę mógł zrealizować mój plan, który nie ma zamiaru skończyć się szczęśliwie dla niego.
W końcu drzwi otwierają się a w nich stoi nie kto inny jak Paul. Od razu do niego doskakuję i przypieram do ściany trzymając jedną dłoń na jego gardle a drugą trzymając jego ręce.
- I co? Teraz też będziesz taki brutalny jak przy bzykaniu mojej dziewczyny?! - syczę do niego a moje oczy są dosłownie czarne gdy widzę tą jego gębę. On tylko uśmiechnął się złowieszczo i prychnął na mnie.
- A ty będziesz udawał bohatera? - śmieje się - nie potrafiłeś nawet jej uratować gdy ją ostro pieprzyłem.
Teraz to mnie wkurwił, tym że miał rację, tą pieprzoną rację! Nie zdążyłem jej uratować gdy on ją zgwałcił...
- Pierdol się, skoro ty ją kochałeś to czemu do cholery ją zgwałciłeś?! - krzyknąłem
- Bo chciałem być tym który ją rozdziewiczy, nie chciałem byś był to ty
Przycisnąłem go mocniej do ściany przyduszając mocniej gardło.
- Mi nie chodzi tylko o sex! Więc ja nie zrobiłbym jej tego gdyby tego nie chciała! Ja ją kocham i nie mam zamiaru jej skrzywdzić jak ty to zrobiłeś - splunąłem na niego a on próbował już złapać powietrze, przydusiłem go jeszcze mocniej i już czułem jak jego ciało wiotczeje i powoli traci przytomność. Patrzyłem na niego ze skupieniem, zaciskałem usta i jeszcze więcej siły użyłem, w końcu widziałem jak jego głowa opada. Umarł. Puściłem go a on momentalnie opadł na podłogę. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do mojego auta. Wrzuciłem do bagażnika gdzie schowałem go w worek na śmieci dość duży i zatrzasnąłem go w nim. Wsiadłem za kierownicę i z piskiem opon ruszyłem z pod jego domu. Jechałem teraz prosto do lasu. Teraz już nic nie zagraża mojej księżniczce.

-----------------------------
Okej jest krótki, przepraszam :c
Przepraszam też za opóźnienie czasowe z dodaniem tego rozdziału. Wiem że już wiele razy przepraszałam i nie będe już pisać tego samego ze mam nadzieję ze wybaczycie, macie prawo być źli x
ale mimo wszystko mam nadzieję że rozdział wam się podobał :3